Całkowicie straciła czucie w dłoni; ściskana usilnie od paru godzin bolała, ilekroć Azami zdobyła się na choćby minimalny ruch. Nie przeszkadzało jej to jednak. Nie w takim stopniu, jak bycie uziemioną. Wiedziała, że chłopiec nie od razu zacznie się swobodnie czuć, że nie od razu zapomni o krzywdach, jakie wyrządzili mu tamci ludzie. Zaakceptowała trudność pierwszych kilku dni i czuwała nad Ryū o każdej porze dnia i nocy. Nie chciał, żeby zostawiała go na dłużej niż minutę, toteż nigdzie bez niego nie wychodziła. Ale taki stan rzeczy, wbrew jej przypuszczeniom i nadziejom, ciągnął się w nieskończoność.
Minęły dwa tygodnie i wciąż nie znalazła dla Ryū rodziny zastępczej.
W ciągu dnia nawet nie musiała na niego patrzeć, by upewnić się, że był przy niej; to on ją pilnował, jak gdyby bał się porzucenia. Nie mogła go z nikim zostawić, nie zgadzał się na rozłąkę, niezależnie od jej długości, a to bardzo ograniczało zasięg poszukiwań Azami. Potrafiła dostrzegać dusze ludzi, zarówno te jasne i niewinne, jak i te ciemne i okrutne, ale tylko jeden z tych rodzajów wyczuwała na dalsze odległości.
Nocami próbowała się wymykać z mieszkania, lecz to również nie wypalało; bez dotyku jej dłoni Ryū budził się natychmiast, nawet jeśli chwilę wcześniej tkwił w głębokim śnie. Rozumiała jego strach lepiej niż ktokolwiek inny, dlatego tak bardzo pragnęła przekazać go w dobre ręce. Wiedziała, że chłopiec chciał z nią zostać, ale nie mogła na to przystać. Nie chciała. Musiała się uwolnić od tego ciężkiego i trwałego bólu, siedzącego pośrodku piersi, który nękał ją przez bliskość Ryū.
Zamknęła oczy, czekając, aż ciemność zgęstnieje i rozleje się dookoła. Aż rozpacz ustąpi miejsca czemuś gorszemu.
Zadrżała i przycisnęła wolną dłoń do ust; przebiła kłami skórę, czując na języku posmak krwi. Z jej umysłu zeszła odrobina mrocznej sadzy. Chciała posunąć się dalej, tylko czy na pewno pragnęła rozerwać siebie na strzępy, a nie tego bezbronnego dzieciaka przed sobą? Po całym tym czasie spędzonym razem zauważyła, że miał piękną duszę. Czystą. Niewinną. Dobrą. Apetyczną.
Była łowcą. On był ofiarą.
Wszyscy ludzie nadawali się na żer, gdy w grę wchodził demoniczny głód, dlatego trzymała śmiertelników na dystans. Z nikim nie była blisko, nikomu nie poświęcała większej uwagi. W ten sposób ich chroniła.
Jednak siła jej woli miała pewne granice, a te były bardzo kruche, gdy chodziło o kogoś takiego jak Ryū.
Nigdy nie pożarła duszy kogoś dobrego, a coś, ktoś, w niej czuło ogromną pokusę, aby to zmienić. Potrzebowało bardziej sytego posiłku.
Serce waliło jej tak mocno, głośno i natarczywie, jakby było w samym gardle. Zupełnie jak tamtej feralnej nocy, gdy zostało przebite. Tuż przed tym, zanim umarła.
Szaleńczy chichot opuścił jej usta. Podniosła okaleczoną rękę i zacisnęła powieki, próbując odgonić łzy. Gdyby tylko mogła się od tego uwolnić, poddać się słodkiej niewiedzy, nieważkości, zapomnieć na przynajmniej kilka minut o wszystkim, co złe to może – ale tylko może – odnalazłaby ukojenie.
Ale od kiedy stała się demonem, nie spała od wielu godzin. Tygodni. Miesięcy. Lat. Nie mogła zasnąć. Zamknięcie oczu na dłużej niż sekundę przywoływało obrazy, których nie chciała widzieć. Pewnego razu pozwoliła sobie żyć wspomnieniami, przez co prawie rozleciała się na kawałki. Ledwie zdołała ocalić swój umysł przed całkowitym zrujnowaniem.
Teraz mogła przed wspomnieniami tylko uciekać.
Zamknęła oczy. Ledwie odczuwalne mrowienie świadczyło o gojeniu się ran; tych fizycznych, gdyż psychiczne nigdy nie miały się zabliźnić. Nie było dnia, żeby nie brakowało jej rodziny. A szczególnie Toma. Tęskniła za nim tak bardzo, że mogłaby wyrwać sobie serce i podać na tacy Bogu, gdyby tylko przywrócił go do życia.
![](https://img.wattpad.com/cover/97116644-288-k185568.jpg)
CZYTASZ
【Oczy, które mówią】
HorrorOczy są odzwierciedleniem duszy. Czy dasz się im oszukać? Część Pierwsza ~ Zatracenie Kurohata to największe liceum w Akito, mieście leżącym w północno-wschodniej części Japonii. Gdy do szkoły przeniosła się nowa uczennica, w Kurohacie zaczęły się d...