Część 11

202 14 2
                                    

Zdjęłam słuchawki i zgramoliłam się z łóżka. Następnie otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Colby.

- Hej, mogę u ciebie spać?

- Czemu? – stałam z niewyraźną miną. Jedną ręką trzymałam klamkę.

- Wytłumaczę ci to ale najpierw pozwól mi wejść do środka.

- Okej? – odsunęłam się od drzwi – ale przekręć klucz – dodałam.

- Po co? – brunet uniósł ręce do góry.

- Żeby żaden pijak nie wlazł mi w nocy do pokoju.

- W sumie po tych gościach wszystkiego można się spodziewać.

- No właśnie. To powiedz mi po co tu przyszedłeś – usiadłam na łóżku. Po chwili brunet do mnie dołączył.

- Bo nie mam gdzie spać. Sam śpi jak zabity na kanapie w salonie, a ja nie chcę jechać sam do domu.

- No okej – wstałam i poszłam w stronę drzwi.

- Gdzie idziesz? – Colby wstał z miejsca.

- Po materac, przecież muszę na czymś spać.

- Myślałem, że ja będę spać na materacu – wykłócał się.

- To źle myślałeś, moi goście nigdy nie śpią na materacu, tylko na łóżku – cały czas trzymałam klamkę i byłam gotowa do wyjścia.

- Ale ja nie jestem twoim gościem tylko Matta.

- Z chwilą gdy przekroczyłeś próg tego pokoju i poprosiłeś o nocleg, stałeś się moim gościem – chłopak na chwilę zamilknął.

- No dobra... ale będziesz spała na łóżku – negocjował.

- Przecież ty śpisz na łóżku.

- To będziesz spała ze mną – uniósł brew.

- Ten alkohol naprawdę uderzył ci do głowy.

- Niby czemu? Przecież będziemy tylko spać... prawda?... – poruszył brwiami i uśmiechnął się zalotnie. 

Nie to żeby coś, ale ja raczej miałam na myśli to, że zazwyczaj rozwalam się na całym łóżku i potrafię nawet uderzyć kogoś przez sen.. Z resztą, nie raz zdarzyło mi się również obudzić na podłodze.

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć jednak byłam zbyt zniesmaczona wypowiedzią chłopaka, więc po chwili je zamknęłam. Po kilku minutach namysłu zdecydowałam się jednak odezwać.

- Może lepiej idźmy spać,zanim tobie przyjdzie jakiś inny genialny pomysł do głowy – zgasiłam światło po czym walnęłam się na łóżko. Oczywiście od strony ściany. Colby zamiast położyć się obok mnie wstał i zaczął zdejmować kolejno koszulkę, buty, skarpety i spodnie. Gdy został w samych bokserkach, podniósł kawałek kołdry i położył się obok mnie.Oboje leżeliśmy na wznak. Colby podłożył jedną rękę pod głowę.

- Dawno nie gadaliśmy – zaczął niespodziewanie.

- Zaledwie kilka minut temu – odpowiedziałam sarkastycznie.

- Oj dobrze wiesz, że nie o taką rozmowę mi chodzi – odwrócił głowę w moją stronę – To co tam u ciebie?

- Generalnie dobrze... A u ciebie?

- Też – zapanowała między nami grobowa cisza. Nasze rozmowy nie były już takie jak dawniej, czyli głupie i bezsensowne. – Wendy...

- Hmm...

- Powiesz mi co stało się tamtej nocy?

- Teraz? – mruknęłam.

- A kiedy?

- Teraz mi się nie chce, jestem zmęczona

- Tak, no już ci wierzę...

- Jak nie chcesz, to nie musisz mi wierzyć, dobranoc – odwróciłam się plecami do chłopaka.

- Dobranoc – chłopak westchnął i sięgnął po telefon. Widocznie nie mógł zasnąć.

Pokój 116Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz