Część 13

198 17 1
                                    

- Tak więc potem się obudziłam i dalej wszystko już wiesz.

- No niezupełnie, bo na korytarzu zemdlałaś drugi raz.

- A no tak. Sam chyba coś do mnie gadał, jednak ja byłam bardziej przejęta NIĄ stojącą na korytarzu i ponownie straciłam na chwilę świadomość. Tym razem obudziłam się na twoich rękach. Wstałam i zobaczyłam jak tamta dziewczyna uśmiecha się i wchodzi do pokoju. Czułam, że to jeszcze nie był koniec i będę musiała tam za nią pójść. Nie chciałam tak po prostu odejść bez pożegnania, więc zamieniłam z tobą kilka zdań. Potem musiałam wrócić się do tego koszmarnego pokoju. Trochę się tam z nią poszarpałam, ale ogólnie nie chcę o tym mówić. Z resztą znasz mnie, więc możesz sobie wyobrazić co tam się mogło dziać.

- W takim razie trochę jej współczuję –zaśmiał się.

- Rozumiem... – uniosłam brwi – Wracając do historii, nie miałam zielonego pojęcia jak się stamtąd wydostać, ta jędza też nie miała zamiaru mi tego zdradzić, więc miałam mały problem. Musiałam trochę pogłówkować, ale w końcu coś wymyśliłam. Skoro poprzednim razem zostałam dźgnięta nożem, teoretycznie umarłam i wróciłam do normalności, to teraz też muszę się zabić. Tyle, że pojawił się pewien problem, a mianowicie dusza po upływie 20 minut nie może powrócić do ciała. Nie pytaj skąd to wiem. Przeczytałam to gdzieś kiedyś. Koniec tematu. Po obliczeniu mniej więcej ile czasu minęło wyszło, że zostały mi... – zaczęłam coś liczyć na palcach, jednak po chwili stwierdziłam, że nie ma to sensu – po prostu miałam mało czasu, a tamta dziewczyna dalej nie chciała się ode mnie odchrzanić. Jakimś cudem udało mi się ją zatrzasnąć w łazience. Nawet nie pytaj jak, bo też chciałabym to wiedzieć tym bardziej, ze ona jest duchem i może przenikać przez ściany. W tym czasie podeszłam szybko do okna. Was już nie było i bałam się, że jesteście za daleko i straciłam z wami zasięg, czy coś w tym rodzaju – z tego co wiem dusza chyba nie działa jak wi-fi, no ale mniejsza z tym - Nie miałam zamiaru siedzieć z tamtym poczochrańcem w jednym pokoju przez pareset lat albo i dłużej, więc otworzyłam okno i czym prędzej z niego wyskoczyłam. Co prawda nóż w pępku był gorszy, ale również nie polecam. Ni to rozrywka, ni jakieś fajne przeżycie.

- Nie wierzę w ciebie – brunet leżący obok mnie ponownie zaczął się szeroko szczerzyć.

- No, a potem znalazłam się u was w samochodzie – spojrzałam Colby'emu w oczy – to co, podobała się historia?

- Lepszej w życiu nie słyszałem.

- O, dziękuję – uśmiechnęłam się sztucznie.

Przez pewien czas panowała cisza, którą postanowiłam przerwać.

- Dobra tym razem naprawdę... – ziewnęłam-...chce mi się spać.

-Właśnie widzę

- To dobranoc po raz drugi – ponownie odwróciłam się w stronę ściany.

- Dobranoc, i uważaj, żeby ktoś przez sen nie wbił ci noża w pępek – walnęłam Colby'ego poduszką.

- Ała! To bolało!

- Bo miało boleć – odpowiedziałam krótko.

Pokój 116Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz