ROZDZIAŁ II

24 7 0
                                    


"Nie raz dajemy się dobijać opiniom,
Bierzemy je za rzeczywistość naszą.
Bo nie wiemy, że je można ominąć
I żyjemy tak we wszystko włażąc.
Samoocena upaprana od stóp do głów,
Stoi przywiązana do cudzych słów."

TERAZ...

Po upływie kilku dni Maja zdała sobie sprawę, że jej praca wcale nie jest taka zła. Jednak wdrążenie się w swoje nowe obowiązki nie zaniechało jej marzeń o czymś znacznie poważniejszym. Cały czas pamiętała o swoim postanowieniu. Czy robiła źle? Ktoś mógłby powiedzieć, że zachowuje się jak jakaś pierwsza lepsza, ale ona nie jest taka. Jest kobietą, która w pełni zdaje sobie sprawę ze swoich wrodzonych wdzięków i doskonale zna własną wartość, co postanowiła wreszcie wykorzystać. Jest na tyle dojrzała, że znając wszelkie granice, będzie mogła zaprzestać tej gry, kiedy tylko zechce, bądź kiedy w końcu osiągnie zamierzony cel. Szybkim, nieco nerwowym krokiem zmierzała do gabinetu Antoniego Munsona. Miała pozwolenie jego osobistej sekretarki, aby dostarczyć kubek gorącej kawy, choć nie należało to do jej obowiązków. Przywołała promienny, aczkolwiek sztuczny uśmiech i upewniła się, że wykrochmalona, biała koszula jest wystarczająco rozpięta, po czym weszła do ogromnego gabinetu.

— Dzień dobry — przywitała się pogodnie, zamykając nogą drzwi. Mężczyzna od razu ożywił się, odkładając na bok teczkę z jakimiś dokumentami.

— Witaj, Maju — uśmiechnął się ciepło, co dało jej pewność, że pójdzie naprawdę szybko. Postawiła przed nim dwie kawy, przy czym jak to tylko możliwe, pochyliła się nieprawdopodobnie nisko, odsłaniając pokaźny dekolt i większą część okazałego biustu.

— O, kawa — rzucił od niechcenia, nawet nie patrząc na filiżanki, a na młodą pracownicę. Maja usiadła naprzeciwko niego i założyła nogę na nogę. Kusa, dobrze skrojona granatowa spódnica do garsonki w idealny sposób wyeksponowała jej zgrabne nogi, a czternastocentymetrowe szpilki były doskonałym dowodem na to, że świetnie poruszała się, nawet w ekstremalnych warunkach. — Więc, jak podoba ci się praca w naszej firmie? — zagadnął, nie odrywając od niej wzroku. Zauważyła to i po raz kolejny zatrzepotała zalotnie rzęsami.

— Hmm... Jest całkiem nieźle — zamyśliła się, a po chwili zastanowienia dodała — ... ale pan wie, panie Munson, czego pragnę — odparła, zmrużywszy oczy, na co mężczyzna tylko zaśmiał się. Na jego twarzy od razu pojawiły się kurze łapki w okolicy niebieskich oczu, a także mnóstwo zmarszczek na czole i w okolicy ust. Na pewno liczył już parę ładnych lat (była niezmiernie ciekawa, ile naprawdę), jednak na jego skroniach nie było śladu ani jednego siwego włosa. Czyżby pan prezes farbował włosy? Całkiem prawdopodobne, pomyślała, śmiejąc się w myślach na wyobrażenie tego postawnego mężczyzny, siedzącego z folią na głowie czekając, aż farba „zadziała".

— Muszę powiedzieć, że jesteś równie uparta, co piękna — rzekł w końcu z podziwem, odkładając prawie pustą filiżankę, podczas gdy ona nie upiła nawet połowy jej zawartości.

— W rzeczy samej — przytaknęła bez cienia skrępowania, rozkładając się we fotelu, obitym czarną skórą. Antoni po raz kolejny westchnął. Widział, jak bardzo się stara. Gdyby w grę wchodziło tylko pożądanie, pewnie nie wahałby się ani chwili dłużej. Jednak podejrzewał, że młodej pracownicy chodzi tylko i wyłącznie o jedno. Postanowił ciągnąć tę farsę, tak długo, jak to tylko będzie możliwe.

— Rozmawialiśmy już o tym — rzucił widocznie znudzony. — Ale zapraszam cię na lunch — momentalnie zmienił ton na bardziej szarmancki i uwodzicielski, uśmiechając się przekonująco.

Wybacz, że mnie nie maOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz