Siedziałam na małym stołeczku próbując wszystko sobie ułożyć w głowie. Co się stało, gdy ja byłam na Hawajach na słonecznej plaży? Westchnęłam i usłyszałam kroki. To oczywiście był Ydris.
— Tęskni-
— Dlaczego nas opuściłaś, Stephanie? — Nie dał mi dokończyć i popatrzył na mnie z wyrzutem.
Zamilkłam. Chciałam coś powiedzieć, wyjaśnić, ale przecież myślałam, że on zrozumiał. Zrozumiał, iż potrzebowałam przerwy i...
— Wiesz ile rzeczy się działo na Jorviku przez ten czas, gdy opalałaś się nad oceanem? — Mówił zupełnie spokojnie, co trochę mnie przeraziło.
— Ja... — próbowałam zacząć.
— Tylko ty. Jesteś egoistką.
Te słowa mnie zabolały. Czy to prawda...?
Nie wiedziałam już, jak się wytłumaczyć. Zostawiłam wszystkich, a inni nawet pewnie bardziej przeżywali coś ode mnie. To było egoistyczne.
— P-przepraszam...
Cyrkowiec popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
— Boisz się mnie? Właśnie zaczęłaś się jąkać.
Miałam takie poczucie winy, że nie dałam rady otworzyć ust i wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Nie mogłam płakać. Wyszłabym na bardzo słabą, czy coś...
— Wybacz — właśnie w tym momencie moja tama została przełamana i wybuchnęłam płaczem.
— Nikt nie jest teraz taki sam na całej wyspie. Przetrwali tylko najsilniejsi. Jeźdźcy Dusz, niektórzy druidzi i... ja — wytarłam łzy i spojrzałam na Ydrisa.
— Zauważyłam, ale jak to się stało? — Chyba już wtedy odzyskałam mowę, lecz dalej mówiłam bardziej niepewnie.
Wóz opanowała cisza. Mężczyzna nie odpowiadał na moje pytanie, a ja niecierpliwie czekałam.
— Na pewno wiem, że to czyjeś zaklęcie. Za to, nie wiem czyje.
Tyle to mogłam sama się domyśleć. Wstałam i otworzyłam drzwi.
— Możemy przeprowadzić dochodzenie. Wiesz, jak tacy detektywi — na zewnątrz zobaczyłam chmury, z których już padał deszcz.
Zapowiadało się na burze, więc zamknęłam drzwi i cofnęłam się, aby wrócić na stołeczek.
Ponownie rozejrzałam się po Mistycznym Wozie i wywnioskowałam, że był większy niż byłoby widać na zewnątrz.* No tak. Magia.
— Ciekawy pomysł — rzekł oraz usiadł na drugim podobnym stołeczku naprzeciwko mnie.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle usłyszałam grzmot. Wystraszona wstałam i zajrzałam za okienko. Była straszna wichura.
— Czy jesteśmy tu bezpieczni? Może lepiej-
— Bezpieczni w 100% — znowu nie pozwolił mi skończyć.
Ale co z końmi? Wolałam już nie pytać. Zapewne Ydris ma wszystko pod kontrolą.
Od czego by tu zacząć...? Może to właśnie Garnok rzucił te zaklęcie na Jorvik? A może Darko? Albo ktoś z Jeźdźców Mroku?
Tyle znaków zapytania, lecz brak odpowiedzi. Postanowiłam zacząć od tego kto i jak się zmienił.
Maja - ta osoba pierwsza przyszła mi do głowy.
— Maja.
— Co? — odezwał się.
— Musimy ją przesłuchać — poważnie popatrzyłam na drzwi.
Znowu zagrzmiało, a nawet gdzieś niedaleko rozbłysło światło pioruna.
— Może jak skończy się burza?
— Tak, tak. Jak skończy się burza — odwróciłam wzrok i poszłam szukać jakiegoś notatnika w plecaku.
Czas na wielkie dochodzenie w sprawy Wyspy Jorvik.
*plus dla tych, co zrozumieli i skojarzyli z HP XD
CZYTASZ
Easy come, easy go
FanfictionUWAGA. Oto druga część książki ,,Nie wszystko złoto, co się świeci". Po wszystkich wydarzeniach na Jorviku Stephanie postanawia wyjechać, aby trochę ochłonąć. Po powrocie nic nie jest takie same. *** #1 - sso [11.07.2019]