II

280 16 15
                                    

Siedziałam na małym stołeczku próbując wszystko sobie ułożyć w głowie. Co się stało, gdy ja byłam na Hawajach na słonecznej plaży? Westchnęłam i usłyszałam kroki. To oczywiście był Ydris.

— Tęskni-

— Dlaczego nas opuściłaś, Stephanie? — Nie dał mi dokończyć i popatrzył na mnie z wyrzutem.

Zamilkłam. Chciałam coś powiedzieć, wyjaśnić, ale przecież myślałam, że on zrozumiał. Zrozumiał, iż potrzebowałam przerwy i...

— Wiesz ile rzeczy się działo na Jorviku przez ten czas, gdy opalałaś się nad oceanem? — Mówił zupełnie spokojnie, co trochę mnie przeraziło.

— Ja... — próbowałam zacząć.

— Tylko ty. Jesteś egoistką.

Te słowa mnie zabolały. Czy to prawda...?

Nie wiedziałam już, jak się wytłumaczyć. Zostawiłam wszystkich, a inni nawet pewnie bardziej przeżywali coś ode mnie. To było egoistyczne.

— P-przepraszam...

Cyrkowiec popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.

— Boisz się mnie? Właśnie zaczęłaś się jąkać.

Miałam takie poczucie winy, że nie dałam rady otworzyć ust i wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Nie mogłam płakać. Wyszłabym na bardzo słabą, czy coś...

— Wybacz — właśnie w tym momencie moja tama została przełamana i wybuchnęłam płaczem.

— Nikt nie jest teraz taki sam na całej wyspie. Przetrwali tylko najsilniejsi. Jeźdźcy Dusz, niektórzy druidzi i... ja — wytarłam łzy i spojrzałam na Ydrisa.

— Zauważyłam, ale jak to się stało? — Chyba już wtedy odzyskałam mowę, lecz dalej mówiłam bardziej niepewnie.

Wóz opanowała cisza. Mężczyzna nie odpowiadał na moje pytanie, a ja niecierpliwie czekałam.

— Na pewno wiem, że to czyjeś zaklęcie. Za to, nie wiem czyje.

Tyle to mogłam sama się domyśleć. Wstałam i otworzyłam drzwi.

— Możemy przeprowadzić dochodzenie. Wiesz, jak tacy detektywi — na zewnątrz zobaczyłam chmury, z których już padał deszcz.

Zapowiadało się na burze, więc zamknęłam drzwi i cofnęłam się, aby wrócić na stołeczek.

  Ponownie rozejrzałam się po Mistycznym Wozie i wywnioskowałam, że był większy niż byłoby widać na zewnątrz.* No tak. Magia.

— Ciekawy pomysł — rzekł oraz usiadł na drugim podobnym stołeczku naprzeciwko mnie.

  Uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle usłyszałam grzmot. Wystraszona wstałam i zajrzałam za okienko. Była straszna wichura.

— Czy jesteśmy tu bezpieczni? Może lepiej-

— Bezpieczni w 100% — znowu nie pozwolił mi skończyć.

  Ale co z końmi? Wolałam już nie pytać. Zapewne Ydris ma wszystko pod kontrolą.

  Od czego by tu zacząć...? Może to właśnie Garnok rzucił te zaklęcie na Jorvik? A może Darko? Albo ktoś z Jeźdźców Mroku?

  Tyle znaków zapytania, lecz brak odpowiedzi. Postanowiłam zacząć od tego kto i jak się zmienił.

  Maja - ta osoba pierwsza przyszła mi do głowy.

— Maja.

— Co? — odezwał się.

— Musimy ją przesłuchać — poważnie popatrzyłam na drzwi.

  Znowu zagrzmiało, a nawet gdzieś niedaleko rozbłysło światło pioruna.

— Może jak skończy się burza?

— Tak, tak. Jak skończy się burza — odwróciłam wzrok i poszłam szukać jakiegoś notatnika w plecaku.

  Czas na wielkie dochodzenie w sprawy Wyspy Jorvik.




*plus dla tych, co zrozumieli i skojarzyli z HP XD

Easy come, easy goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz