Rozdział IV. ͕͗.͕͗¿?Czy To Randka?¿ ͕͗.͕͗

267 18 0
                                    


Pojechaliśmy po kilku minutach do tej restauracji. Po drodze gadaliśmy o kilku rzeczach i chyba z 500 tysięcy razy przepraszałem za to co robiłem jak byłem pijany. Za to on co chwilę zmieniał zdanie. Za każdym razem mówił co innego.

***

Dotarliśmy na miejsce. Byliśmy w najbardziej prestiżowej restauracji w mieście. Trochę się bałem, że on pomyśli jagby to była randka czy coś podobnego. Po chwili do naszego stolika przyszła pani z menu. Podziekowaliśmy a ona odeszła. Nawet nic nie powiedziała. My na to miast nie zwracaliśmy na to uwagi. Patrzeliśmy w menu aby się zastanowić co zjeść. Wogle nie gadaliśmy do siebie. Od czasu do czasu zerknąłem na niego, a on na mnie. Po kilku minutach namysłu powiedzieliśmy sobie co chcemy. Po kilku minutach przyszła ta sama Pani. My mówiliśmy jej a ona milczała. Zastanawiało mnie to czemu ona nic nie mówi.

Marek: Czy ciebie też zastanawia czemu ona tak milczy?

Łukasz: Wynocha z mojej głowy...

Marek: A jak to się robi?

Spojrzał na mnie popierając głowę, ręką. Miał ten swój uśmieszek na twarzy.

Łukasz: To jest tajemnicą narodu.

Co po chwili się zaśmiałem. On na początku chyba nic nie rozumiał, ale po chwili śmialiśmy się obaj. Gadaliśmy cały czas. Po kilku minutach przyszła ta babka, która chyba polskiego nie zna bo nic nie mówi.

Łukasz: Dziękuję bardzo. Miałbym jeszcze jedną prośbę. Mogę się dowiedzieć która godzina? Zapomniałem zegarka.

Ona milczała i coś tam pokazywała na palcach.

Łukasz: Dziękuję.

I poszła.

Marek: Jak na to wpadłś?

Łukasz: Tak jakąś. Czyli ona zna migowy... Chyba, bo ja się tam nie znam.

Marek: Ja też.

Co po chwili się uśmiechnął. Żarcie nie było aż tak źle a obsługa milczała. Przez ten czas mogłem gadać z Markiem i mieć ubaw z niektórych gości na zewnątrz.

***

Byliśmy już w domu. Była chyba gdzieś 12:36, więc trzeba było się zastanawiać nad obiadem. No cóż... Wymyślanie to nie moja działka...

͕͗/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗P.O.V Marek/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗

Łukasz: Muszę już iść. Nie długo wrócę. Obiecuję.

Marek: Em... Dobra.

Wziął torbę, kurtkę, czapkę i chuste. Nie wiedziałem co on kombinuję.

***

Minęło już kilka godzin, a on wciąż nie wraca. Boję się o jego zdrowie, że coś mogło mu się stać. Nagle dostałem wiadomość. Miałem nadzieję, że to Łukasz... lecz... Myliłem się. To byli moi ,,kumple" z podstawówki, gimnazjum i liceum. Nie nawidzilem ich. Wszystko zaczęło się od śmiania się że mnie, ale później mnie mentretowali. Wymyślili taką jedną grę. Była głupia i wogle. Nie wiem czemu ale wydaje mi się, że chyba jednemu się zrobiło żal w chyba gimnazjum. Nie pamiętam go bo maskował się. Nie wiem kim był,ale... Nie chcę wracać do tych starych czasów...

͕͗/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗𝓘'𝓶  𝓑𝓻𝓸𝓴𝓮𝓷͕͗/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗ [KxK sad story] {SKOŃCZONE} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz