Rozdział VI. /͕͕͗͗/͕͕͗͗/͗Zdrada/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͗

212 12 4
                                    

Minęło już z kilka dni a Łukasz nie wraca. Boję się, lecz już od 3 dni go szukam i nic... Jak kamień w wodę. Chciałbym go teraz i tu przytulić. A jeśli go już nigdy nie zobaczę?! Nie, nie, nie. Bałem się, ale chyba zostało mi jeszcze jedno miejsce, ale wątpię aby on tam był. Wziąłem kurtkę i ubralem buty. Po chwili ruszyłem. Nie chciałem tego robić bo mogą tam być ONI, ale robię to dla Łukasza.

***

Byłem już na miejscu. Wyglądał jak zawszę. Tak samo zniszczony, tak samo... Jak kiedyś. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem. Byli tam wszyscy. Alan, Maks, Bartek, Ashley i gościu w masce... Zaraz... Łukasz brał maskę... Czy to jest on? Aby to nie był on.

Alan: Matką cię pukać nienauczyła?

Marek: Tu i tak nie ma drzwi.

Bartek: Hehehe dawno się razem nie bawiliśmy, co nie Marek?

Marek: Odejdź ode mnie!

?¿?: Zostaw tego pedała, Bartek. Nie jest tego wart.

Marek: Chcę pogadać z waszym szefem.

Maks: Mamy od kilku miesięcy nowego szefa.

Marek: Nie interesuje mnie to. Chcę z waszym szefem pogadać. A jak nie chcecie mnie do niego poprowadzić to ja was do tego zmuszę.

Alan: To daj rączkę poprowadzimy cię. xD

?¿?: Nie nabijajcie się z niego. On chyba mówi poważnie.

Marek: Jasne, że poważnie. To kto tu rządzi?

?¿?: No niestety ja. Słucham cię uważnie.

Marek: Ty?

?¿?: Tak ja. Ten który uratował ci dupe w liceum. Co chcesz?

Marek: Nie mam nic do was, ale powiedzcie szczerze... Macie Łukasza?

Spojrzali się na siebie wszyscy.

?¿?: Tak.

Marek: Gdzie on jest?! Co z nim zrobiliście?

?¿?: Zależy ci na tym pijaku?

Marek: Pijak czy nie ja go lubię. Zawszę lubiłem i będę.

?¿?: Jezu... Jaki ty jesteś tępy...

Marek: Co masz na myśli? Nie możesz powiedzieć, że jestem tępy. Możesz powiedzieć, że twoim zdaniem jestem tępy.

?¿?: Naszym zdaniem jesteś tępy.

Marek: W dupie mam wasze zdanie.

?¿?: W dupie miałeś coś innego.

Marek: Uhm... Grrrr...

?¿?: Dobra. Wyjdź a my ci niedługo oddamy twego ,,Łukasza".

Marek: Nie ufam wam.

Ten tylko podszedł do mnie. Chwycił mnie za dwie ręce i zbliżył twarz do mego ucha.

Nie bój się Mareczku... Jakąś ci to wynagrodzę. Te wszystkie chwilę gdzie się nad tobą znęcałem.

Szepnął co po chwili wrócił. Tam gdzie był. Głos był mi bardzo znajomy, lecz jednak nie do końca. Może to przez tą chuste.

?¿?: Musisz już wracać. Obiecuję, że Łukasz wróci. Musisz mi zaufać.

Marek: Uhm... Dobra... Macie czas do jutra jak nie to wiedzcie, że ja wiem gdzie was szukać.

Wyszedłem z tamtego domku i wróciłem do siebie. Miałem tylko nadzieję, że mówili prawdę.

/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗P.O.V Łukasz/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗

Łukasz: Dobra... Muszę wracać bo się jeszcze wścieknie hehehe...

Alan: Ta... Lepiej idź. Zastąpi cię.

Co po chwili zdjąłem chuste i spakowałem ją do torby. Ruszyłem do domu marka

͕͗/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗𝓘'𝓶  𝓑𝓻𝓸𝓴𝓮𝓷͕͗/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗ [KxK sad story] {SKOŃCZONE} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz