Rozdział VIII. /͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗To Tylko Chwilowe Rostanie/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗

180 12 0
                                    

***

Minęło z kilka lat od kiedy byłem w więzieniu. Jestem bardzo ciekaw co tam u Marka. Dawno go nie widziałem i się trochę o niego bałem.
Jak chodzi o więzienie to... no cóż... Zdobyłem tam z kilka nowych kolegów, a żarcie było jak dla psa, więc spokojnie mogłem tym poczestować policjanta. I tak ten pies i tamten byli szczęśliwi tylko, że jeden by mnie pałował a drugi by machał ogonem. Wolałbym tą drugą opcję, szczerze mówiąc. W planach miałem od razu wrócić do Marka i już być przy nim. Nawet nie wiem czy on jest w szpitalu czy w domu, ale myślę, że chyba to drugie bo... no minęło już z kilka lat. Dziś jest dzień gdzie wychodzę z tego buldla. To będzie prawie te same uczucie jak po studiach. To uczucie, że czujesz, że wogle żyjesz. Nie musisz się uczyć na jakieś sprawdziany i takie tam.

***

Minęło z kilka godzin gdy wreszcie mogłem wyjść. Dali mi wszystkie rzeczy i ciuchy jakie posiadałem tamtego dnia... lecz ciuchy były chyba wyprane, bo nie widziałem już ani kropli krwi...,ale jak oni to wypali? Nawet mi by się nie chciało. Ubralem się i wyszedłem z tego chorego miejsca. Spojrzałem na swój telefon. 127 nieodebranych połączeń. Spojrzałem od kogo. To wszystko było od Marka?! Pewnie się martwił. Nie chciałem go niepokoić, ale jakąś się to stało. Biegałem ile sił w nogach do domu.

***

͕͗/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗P.O.V Marek/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗

Gdy obudziłem się zauważyłem, że byłem w szpitalu. Od razu wziąłem telefon i dzwoniłem do Łukasza, ale nie odpowiadał. Na początku myślałem, że może niemoże teraz rozmawiać. Spróbuję później.

***

Wróciłem do domu i nikogo tam nie było. Dzwoniłem do tego gnoja chyba ze 100 razy, a on ani na jedne nie odpowiedział. Przypomniało mi się, że on tamtych gości zabijał. Pewnie się zamartwił o mnie gdy ja byłem nieprzytomny. On... Mnie uratował i został chyba zabrany... To moja wina. Czułem, że pomału kształtuje mi się depresja. To co zazwyczaj jest jak stracisz bliską ci osobę. Byłem załamany.

***

Minęło z kilka lat, a on wciąż nie wraca. Była już noc gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Bałem się bo o tej porze nikt nie przychodzi w odwiedziny. Na wszelki wypadek wziąłem ze sobą paralizator. Ten który miałem jak ostatnio widziałem Łukasza. Otworzyłem delikatnie drzwi.

?¿?: Bu!

Wystraszyl mnie a ja go poraziłem prądem. Był to Łukasz. Leżał on już na ziemi gdy zdałem sobie z tego sprawę.

Marek: Tak bardzo cię przepraszam! J-ja nie chciałem!

Spojrzalem na niego. No... Trochę go poraziłem. Wziąłem go na pannę młodą ( czyli na ręce... Chyba wiecie).
Poszedłem z nim do jego pokoju. Położyłem go do łóżka, aby chociaż pospał. Przykryłem go kocem i poszedłem na dół.

***

/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗P.O.V Łukasz/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗

Obudziłem się w łóżku. Było jeszcze ciemno. Spojrzałem na zegarek. 3:33.

Łukasz: Uwaga na diabły!

Zażartowałem sobie.

Marek: Jakie znów diabły?!

Łukasz: Spójrz na godzinę.

Krzyczelismy sobie pomiędzy pokojami. Po chwili przyszedł blondyn. Wyglądał na wystraszonego.

͕͗/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗𝓘'𝓶  𝓑𝓻𝓸𝓴𝓮𝓷͕͗/͕͕͗͗/͕͕͗͗/͕͗ [KxK sad story] {SKOŃCZONE} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz