Piosenka powyżej
Calum
To małe miasteczko sprawiało, że miałem ochotę zawiązać pętle na swojej szyi. Nie żartuję. Ludzie którzy tu mieszkali irytowali mnie, a w dodatku przyprawiali o mdłości. Weźmy pod lupę na przykład taką Emily Hale, starsza babka na pozór nie groźna. Jedna z tych co wydaję Wam się tylko milutką starszą panią, a tak naprawdę jest krwiożerczą bestią, która wie wszystko o wszystkich i tylko czeka, aby móc puścić w obieg kolejną plotkę, zazwyczaj na mój temat.
Strasznie jej nie cierpiałem, zresztą, jak większości ludzi mieszkających tutaj. Wyjątkiem była tylko trójka moich przyjaciół z którymi tworzyłem marną kapelę niemającą nawet najmniejszej szansy na przebicie się w świecie Hollywood. No i oczywiście był też Ben. Starszy facet z brodą niemalże pod sam pępek i łysiną na głowie. Ludzie mówili o nim Wielki Beni. Pewnie dlatego, że najpierw wchodził jego brzuch, a dopiero potem on sam, ale nieważne. Kochałem tego człowieka za to, iż zawsze wierzył we mnie i moich kumpli, pozwalając nam grać u siebie w barze. Dobrze wiedział, że moja obecność tam odstraszała niektórych klientów, lecz zbytnio się tym nie przejmował. Był trochę dla mnie kimś w rodzaju zastępczego taty, ponieważ mój prawdziwy zwiał z miasta pięć lat temu, kiedy miałem zaledwie czternaście lat. To właśnie Ben zajął się mną w tym trudnym dla mnie okresie, bo moja mama jakby to powiedzieć...zginęła. Ale zostawmy ten temat na trochę później.
- Gdzie Ashton i Luke? Zaraz zaczynamy - zapytałem Michaela, wchodząc pośpiesznie do tego baru, który należał do Bena.
Michael był świrem jakich mało. Kolor włosów zmieniał zależnie od nastroju, a wszyscy śmiali się, że jak tak dalej pójdzie to za niecały rok chłopak będzie łysy. Był starszy ode mnie zaledwie o rok, ale często zachowywał się jak nadąsany dwunastolatek. Mimo wszystko to jeden z moich najlepszych przyjaciół i nie wymieniłbym go na nikogo innego.
Spojrzałem na niego uważnie i dopiero teraz zauważyłem nowy kolczyk w jego uchu oraz nowe okulary w których przypominał trochę Harrego Pottera.
- Nie wiem - wzruszył ramionami i pociągnął kolejny łyk piwa - Luke zawsze się spóźnia. Pytanie tylko co z Ashtonem - przytaknąłem zajmując miejsce przy barze obok chłopaka.
- Serio? Różowy? - zapytałem wskazując na jego nowy kolor włosów na głowie. Jak już mówiłem, jaki nastrój taki kolor łba.
- Oznacza uczucie miłości - uśmiechnął się dumnie. Spojrzałem na niego z przerażeniem, bo Michael Clifford, tak jak ja, rzadko kiedy bywał zakochany.
- Mogę wiedzieć do kogo pałasz taką wielką miłością, że z wrażenia cały się czerwienisz? - zmarszczyłem brwi uderzając palcami w blat baru. Moja wściekłość na Ashtona i Luke'a rosła z każdą minutą coraz bardziej.
- Jest taka jedna. Chyba jakaś nowa, bo nigdy wcześniej nie widziałem jej w Princeton.
- Może tak więcej szczegółów, co? - zaśmiał się Ben stając na przeciwko nas po drugiej stronie baru - Hej, Calum. Podać ci coś?
- Cześć - mruknąłem - Nie, dzięki. Zaraz zaczynamy tylko ta dwójka oszołomów jak zwykle się spóźnia.
- Młoda, blondynka, szczupła - wtrącił Mike zaczynając po kolei wymieniać cechy wyglądu dziewczyny, która wpadła mu w oko - Nie jakaś super wysoka, ale niska też nie jest. To w sumie tyle, nigdy z nią nie gadałem. Widziałem tylko jak przegląda płyty Abby u starego Jeffa.
Stary Jeff prowadził mały muzyczny sklepik niedaleko mojego mieszkania. Sklep nie był rewelacyjny, można nawet przyznać, że odstraszał swoim obskurnym wyglądem, lecz można było znaleźć tam różne perełki. Coś na wzór Bleach i Nevermind, czyli jednych z pierwszych albumów Nirvany. Lubiłem tam czasem przychodzić, ponieważ to miejsce miało swój klimat. Po za tym miałem wrażenie, że Jeff w jakiś sposób mnie lubi. Albo chociaż toleruję.
- Miłośniczka muzyki? - zapytał Ben jak zwykle uśmiechając się od ucha do ucha. Często zastanawiałem się co sprawiało, iż ten człowiek ciągle miał dobry humor. Są dwie opcję.
1. Był po prostu tak wielkim optymistą, że nic nie było mu straszne.
2. Brał coś mocnego na poprawę nastroju.
Stawiałbym raczej na to drugie.
- Na to wygląda - mruknął mój różowo włosy przyjaciel i w tym samym czasie do środka wpadł zdyszany Ashton wraz z Lukiem za sobą.
- Są i nasze księżniczki - prychnąłem odwracając się w ich stronę - Co tak długo? Już od dobrych dziesięciu minut powinniśmy się przygotowywać - ze wszystkich sił starałem się nie wybuchnąć. Czasem zdarzało mi się być zbyt...jakby to powiedzieć...agresywnym? Wybuchowym? Coś w tym stylu.
- Jedyną księżniczką tutaj jest Michael - zaśmiał się Luke pocierając zalane potem czoło.
- Spierdalaj, długonoga łajzo - fuknął pokazując mu środkowy palec.
Mógłbym przysiąc, że między tą dwójką coś swego czasu było. Chociaż wydaję mi się to praktycznie niemożliwe to dobrze pamiętam jak Luke po pijaku przyznał mi, iż podkochuję się w Cliffordzie. Kilka dni po tym wyznaniu razem z Ashton'em zauważyliśmy jak robią do siebie maślane oczy. Niestety od jakiegoś miesiąca jedyne co między nimi jest to wyzwiska i plucie jadem. Co trochę mnie irytowało, ponieważ utrudniało to wspólną pracę przy, chociażby, nowych piosenkach jakie planowaliśmy zagrać u Bena.
- Spokój! - krzyknąłem - Czy Wy nigdy nie możecie być jakoś lepiej zorganizowani? Czemu to ja zawsze muszę nad wszystkim czuwać? - zapytałem z wyrzutem, zapominając o tym, aby trzymać emocję na wodzy.
- Przestań nam tu matkować - machnął lekceważąco ręką Ashton.
- Taa...jasne - wywrociłem oczami - Prawda jest taka, że Wam się wszystkim oczy otworzą jak mi się zamkną - zszedłem z barowego stołka i udałem się w stronę sceny z nadzieją, że reszta moich przyjaciół zrobi to samo. Nie pomyliłem się, bo po chwili każdy z nas stał na niewielkiej scenie jaką przygotował dla nas Ben.
Wziąłem swoją gitarę basową do ręki, a Mike poszedł w moje ślady z taką tylko różnicą, że on posiadał elektryczną. Luke stanął na środku przed mikrofonem, ponieważ zajmował główny wokal, no i oczywiście Ash, który zasiadł za perkusją z tyłu. Na trzy cztery zaczęliśmy grać pierwsze nuty jednej z naszych piosenek "San Francisco".
* I can still taste you,
Like it was yesterday,
Making plans to rule the world,
You were more than I deserved
I see you, running in the sand,
Long hair blowing in the wind
Never thought that it would end--------
* tłumaczenie
Nadal czuję Twój smak,
Jakby to było wczoraj
Snując plany o zawładnięciu światem,
Nie zasługiwałem na Ciebie
Widzę, jak biegniesz po piasku,
Długie włosy powiewające na wietrze
Nigdy nie sądziłem, że to się skończyTytuł 5 seconds of summer "San Francisco"
Za nami pierwszy rozdział! Jak Wam się podobał?
Z czasem rozdziały będą dłuższe
Do zobaczenia!
CZYTASZ
All of my regrets // Hood x Hale [zawieszone]
FanfictionLudzie plotkują, zwłaszcza w małych miejscowościach. Sami dopowiadają sobie rzeczy, które nigdy nie miały miejsca. Taka już ich natura. Ofiarą plotek stał się sam Calum Hood. Los tak chciał, że on i jego przyjaciele mieszkali w Princeton. Było to ni...