Cinq

311 25 40
                                    

Leżałem właśnie w łóżku i patrzyłem w sufit. Wskazówki na zegarku były teraz na godzinie drugiej dwadzieścia trzy. Nie mogłem usnąć tej nocy. Jutro, a właściwie już dzisiaj tylko później, miałem się spotkać z Kentinem by omówić plan na poderwanie Su. Postanowiłem jednak, że zamiast tego wyznam mu miłość.

Niestety cała moja odwaga odeszła wraz z położeniem się do łóżka. Odwróciłem się w stronę łóżka Armina i spojrzałem na niego.

- Pssst! Armin! - zawołałem szeptem. Niestety nie reagował. - Aaaaarrrrrmiiiiin! - zawołałem trochę głośniej. Dalej nic. - ARMIN! - no dalej nic! Wkurzyłem się i zrzuciwszy z siebie kołdrę, wstałem z łóżka i podszedłem do niego. Kucnąłem. - AAAARMIIIIIIN! - krzyknąłem najgłośniej jak umiałem. Nadal nic. Wziąłem szklankę wody, która leżała biurku i wylałem na niego jej zawartość. Armin aż podskoczył przestraszony i spojrzał na mnie wielkimi oczami.

- Alexy? Co jest? - zapytał.

- Śpisz już? - zapytałem całkiem poważnie.

- ...

- ...

- ...

Patrzyliśmy na siebie przez kilka minut w ciszy. Armin wyglądał na lekko wkurzonego. Chciałem zrobić taktyczny odwrót, ale Armin to w końcu mój wyrozumiały brat. Na pewno nic mi nie zrobi, co nie? Może trochę go zdenerwowałem, ale chyba nie aż tak by...

- KURWA, ALEXY! - zaczął mnie okładać poduszką. A JEDNAK SIĘ MYLIŁEM! Zacząłem uciekać, jednak Arminowi wyjątkowo chciało się podnieść z łóżka i zaczął mnie gonić, wymachując poduszką na prawo i lewo.

- Przepraszam! - krzyknąłem. Szybko otworzyłem drzwi i wybiegłem na korytarz. Armin oczywiście pobiegł za mną. Pobiegłem w stronę salonu, z którego mogłem zauważyć tatę w kuchni. Jadł coś, jednak nie mogłem się lepiej przyjrzeć, by wiedzieć co dokładnie. - Tato! Pomóż mi! - krzyknąłem i skoczyłem za kanapę, nie mając gdzie indziej uciec.

- ZABIJĘ CIĘ! - krzyknął mój brat i zaczęliśmy się ganiać dookoła kanapy. Szło mi całkiem dobrze, dopóki Armin nie rzucił mi poduszką prosto w twarz, co wybiło mnie z rytmu. Armin przebiegł po kanapie, chwytając przy okazji jedną z poduszek ozdobnych i rzucił się na mnie. Upadłem plecami do ziemi, a Armin usiadł mi na brzuchu i zaczął okładać poduszką moją twarz.

- TAAAATOOOOO! - krzyknąłem. Na całe szczęście tata podszedł do nas. Teraz mogłem zauważyć, że to co jadł to były resztki pizzy z wczoraj.

- Ach ta młodość. - uśmiechnął się pod nosem i poszedł do pokoju.

Już miałem coś krzyknąć, gdy znowu dostałem poduszką w twarz.

- Ej, dobra! - krzyknąłem i złapałem to narzędzie moich tortur. - Starczy już tego! Tyle razy mnie walnąłeś i nadal się wściekasz?

- Wściekasz? - zapytał jakby nie wiedział o co chodzi, po czym się zaśmiał. - Ależ ja się nie wściekam! Uznałem po prostu, że będzie zabawnie! I jak widać nie myliłem się! - uśmiechnął się niewinnie po czym znowu się roześmiał.

- Kiedyś Cię zabiję. - powiedziałem bardzo poważnym tonem. Ten się jedynie uśmiechnął i się podniósł, po czym wyciągnął dłoń w moim kierunku, by pomóc mi wstać. Oczywiście skorzystałem z jego pomocy.

- A więc mój bracie. Mów, co Cię trapi.

- A więc chodzi o Kentina. Ja... - zacząłem jednak Armin przerwał mi machnięciem dłoni.

- Jeśli chodzi o Kentina, to czeka nas dłuższa rozmowa. Poczekaj chwilę. - powiedział a ja zgodnie z jego prośbą poczekałem.

Po paru minutach Armin był już wysikani i siedzieliśmy na kanapie z piską popcornu, dwoma szklankami soku i paczką żelków.

- A więc słucham. - powiedział nabierając do ust popcornu.

- Bo miałem pomóc Kentinowi poderwać Su, ale o tym opowiedziałem Rozalii to na mnie naryczała i obiecałem jej i paru obcym, aczkolwiek sympatycznym osobom... - spojrzał na mnie pytająco. - Długa historia. - wyjaśniłem, a on tylko kiwnął głową na znak, że zrozumiał. - No i obiecałem im, że na jutrzejszym, teraz to już dzisiejszym, spotkaniu z Kentinem, wyznam mu miłość... - na chwilę zapadła cisza.

- No to powodzenia! - klepnął mnie po plecach i wziął garść żelków, która trudem zmieściła mu się do buzi.

- Nie o to chodzi! A co jeśli uzna, że to straszne i obrzydliwe i będzie chciał się ode mnie odsunąć!? - zapytałem cały w nerwach.

- Mowe tfy... - zaczął nadal z buzią wypełnioną żelkami.

- Najpierw połknij zanim zaczniesz mówić! Nic nie rozumiem! - krzyknąłem, a Armin zrobił gest ręką na gest, że mam się uspokoić. I znowu zapadła cisza. Jedyny dźwięk jaki można było usłyszeć to przeżuwanie żelków przez Armina. Po paru minutach, w końcu się odezwał.

- Moje ty niebieskie ufo... - zaczął i objął mnie ramieniem. - Wiem, że miłość to rzecz straszna, pełna wątpliwości, bólu, smutku, łez, rozczarowań...

- Możesz już przejść, do "ale"? - zapytałem trochę zniecierpliwiony.

- No i wybiłeś mnie z rytmu! - spojrzał na mnie jakby to była moja wina, lecz po chwili wrócił do swego. - Pełna wątpliwości, bólu, smutku, łez, rozczarowań, złamanych serc, depresji, braku chęci do życia i tak dalej. - powiedział jakby to nie było nic takiego. - Ale Kentin akurat nie jest homofobem, więc na pewno nie powie, że to obrzydliwe. To jest spoko facet i nawet jeśli na początku zdziwi go to i będzie chciał zachować dystans by nie robić Ci nadziei, nie potrwa to długo. Jesteś jego przyjacielem i na pewno coś takiego nie zniszczy waszej relacji.

  Spojrzałem zdziwiony na Armina. Chyba po raz pierwszy powiedział coś co miało sens!

  O czternastej trzydzieści wyszedłem z domu. Umówiłem się z Kentinem w parku na piętnastą, a nie chciałem się spóźnić. Nie chciałem go zdenerwować biorąc pod uwagę, że zamierzam mu wyznać dziś swoje uczucia. Tak! Dzisiaj na pewno to zrobię!

  Po jakimś czasie dotarłem do parku. Wyciągnąłem telefon z kieszeni by zorientować się która godzina. Zauważywszy, że zostało mi jeszcze dziesięć minut do spotkania, usiadłem na jednej z ławek i założyłem słuchawki. Włączyłem sobie playlistę, którą ułożyłem tak, by dodawała mi odwagi. Zamknąłem oczy.

  W pewnym momencie ktoś złapał mnie za ramię od tyłu. Gwałtownie się odsunąłem i otworzyłem oczy odwracając się przy tym. Zobaczyłem jak Kentin śmieje się ze mnie.

  - No bardzo śmieszne. - prychnąłem i zdjąłem słuchawki. Wstałem z ławki i przytuliłem chłopaka na powitanie.

  - Nie mogłem się powstrzymać. - powiedział i usiadł na ławce. - A więc wymyśliłeś coś?

  - Właśnie, Kentin. Muszę Ci coś powiedzieć.... - zacząłem ponownie siadając na ławkę.

  - Coś się stało? - spojrzał na mnie zaniepokojony.

  - Ja... - spojrzałem w te jego piękne, perodytowe oczy. - Ja zakochałem się w tobie.

Witajcie kochani! Tęskniliście? Wszak nie było rozdziału od 21.05! Trochę to dawno, czyż nie? Chciałam was przeprosić, że tak długo nic nie pisałam, ale chyba wszyscy się zgodzą, że jak się nie ma weny, to lepiej by rozdziały pojawiały się rzadko, ale fajne niż często, ale takie byle jakie.

  No nic, dziękuję, że czytacie to coś i do zobaczenia w następnym rozdziale! Au revoir, mes amis!

{PORZUCONE} Makowy Flirt - Kentin x Alexy [Słodki Flirt]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz