Chapter 6

2.8K 119 8
                                    

Poczułam jak się unoszę, jak ktoś mnie niesie. Czułam ramiona oplatające ciasno moją talię i miejsce pod kolanami. Otworzyłam leniwie oczy i napotkałam uśmiechniętą twarzy Tonego. W jego oczach igrały wesołe iskierki a na policzkach widniały słodkie dołeczki które łagodziły dość surowy wyraz twarzy.

- Witaj Wilczku, zasnęłaś w czasie drogi i nie chciałem Cię budzić- powiedział cicho a ja nie wiele myśląc oparłam głowę o jego tors a jego zapach wypełnił moje płuca. Niekontrolowane zamruczałam cicho a po chwili usłyszałam cichy śmiech i chyba wiedziałam do kogo należy- Jarvis przywołaj proszę windę- usłyszałam ciepły głos gdzieś nad głową,

Po chwili słyszałam otwieranie drzwi windy i że do niej wchodzimy,

- Na 47 piętro Jarvis- winda ruszyła w górę a przez cicho puszczoną muzykę sen jeszcze bardziej mnie znużył- Nie zasypiaj Mała za chwilę będziemy na miejscu- w odpowiedzi zamruczałam tylko. Nie wiem dlaczego tak się zachowywałam, nigdy nie zdażyło mi się abym bez żadnych przeszkód zasnęła przy kimś. Mam pewną teorię ale muszę jeszcze poczekać. Przemyśle to jak się wyśpię. Cichy pojedyńczy odgłos sugerował że drzw urządzenia stanęły otworem a my opuściliśmy windę. Wyczuwałam w powietrzu mieszające się zapachy kilku osób. Chyba mieli zebranie czy coś bo wydaje mi się że w salonie przez który będziemy musieli przejść na pewno znajdowała się większa część drużyny tylko nie mogłam wyłapać woni kobiety która na powitanie chciała mi wejść do głowy. Ale z nimi był ktoś jeszcze, ktoś obcy bo nie kojażyłam wcale zapachu tego człowieka a dokładniej mężczyzny.

~Macie gościa w salonie~ powiedziałam Tonemu po czym trochę nie chętnie wyrwałam się z objąć Morfeusza i stanęłam o własnych nogach choć i tak dalej byłam blisko niego. Odwróciłam się w jego stronę przodem i spojrzałam mu w oczy. Gdy tak staliśmy mogłam śmiało powiedzieć że byłam od niego niższa conajmniej o pół głowy. Trochę mnie to irytowało bo musiałam zadzierać głowę aby spojrzeć mi w oczy. Zmarszczyłam brwi w kosternacji po czym odwróciłam się i ruszyłam w stronę salonu ale bardziej chciałam przedostać się do swojej sypialnie niezauważona. Tak taki był plan. Weszłam cicho do salonu i skreciłam szybko w stronę schodów już miałam na nie wchodzić gdy usłyszałam czyjś głos,

- Miło mi Cię wreszcie poznać Annabeth- odwróciłam się szybko i spostrzegłam stojącego w salonie mężczyznę. Bacznie mnie obserwował tak jak reszta osób. Miał na sobie czarny długi płaszcz i dziwną przepaskę na oku. Pachniał bronią i tak jakby kurzem ale też papierem- chciał bym z Tobą porozmawiać-
gestem ręki pokazał mi abym przyszła do nich bliżej. Spojrzałam na Tonego który stał styłu przy barku kiwnął głową abym podeszła. Nie czułam się bezpiecznie, poza Tonym i Clintem którzy jako jedyni nie mili do mnie złego nadawania znalazłam się pośród wrogów,

- Jeżeli zna już Pan moję imię byłabym wdzięczna gdybym ja mogła poznała Pana- powiedziałam cicho gdy znalazłam się centralnie w salonie,

- Tak oczywiście- przerwał a po chwili kontynuował- Nazywam się Nick Furry jestem dyrektorem T.A.R.C.Z.Y. organizacji pozarządowej która współpracuje z Avengers'ami. Jestem tu aby między innymi porozmawiać z Tobą- już mi się to nie podoba,

- A o czym konkretniej?- zapytałam spokojnie, moja twarz nie wyrażała nic. Była jak kamień, dokładnie tak jak nauczony mnie w Hydrze,

- Nie wiemy o tobie za wiele i chciałbym abyś odpowiedziała na kilka moich pytań- czekał na moją reakcję a ja wiedziałam że jeżeli odmówię mogą być z tego jeszcze większe konsekwencje. Mogą po prostu mnie wziąć za szpiega dlatego wolno skinęłam głową na znak aby kontynuował- Niestety podczas naszej akcji nie wszystko poszło dobrze i Hydra zdążyła zniszczyć jakąś część danych dlatego mamy tylko urywki z historii tego coś się z Tobą działo. Wiesz dlaczego tam trafiłaś i jak długo tam byłaś?- sprawdzał mnie, wiem o tym że ma te informacje chcę wiedzieć czy powiem mu prawdę,

Wilcze zmiany -* Avengers*-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz