Step Three: Is when you put your arms around me

405 61 8
                                    


   Stałeś na balkonie naszego wynajmowanego mieszkania. Oparty o barierkę, dopalałeś papierosa, który jak twierdziłeś, zawsze cię uspokajał, ale sam nigdy nie pozwoliłeś mi spróbować, na jakiej zasadzie to działa. Kazałeś mi obiecać, że nigdy po niego nie sięgnę. Chyba zacząłeś zdawać sobie sprawę, że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Zgodziłem się bez wahania, bo w rzeczy samej byłem gotów zrobić dla ciebie wszystko, a wtedy ty z szerokim uśmiechem, poklepałeś mnie po plecach ze słowami "dobry Tommy".

   Teraz jednak wcale nie byłeś wesoły. Twoje oczy wyrażały wściekłość, choć wypalony papieros nie był pierwszym i z pewnością nie ostatnim. Moje serce łamało się za każdym razem, gdy widziałem cię smutnego czy wściekłego. Nie zasługiwałeś na to, a ja nie mogłem nic z tym zrobić.

  – To niesprawiedliwe Tommy. – powiedziałeś zdenerwowany i wyrzuciłeś niedopałek przed siebie, który pomknął w dół. – Starałem się! To powinien być mój projekt. Nawet nie masz pojęcia, ile to dla mnie znaczyło.

  – Wiem, Newt. – wyszeptałem, i stanąłem obok ciebie.

   Twoje dłonie trzęsły się, a ja nie miałem odwagi zamknąć ich w swoich. Chciałem dodać ci otuchy, ale słowa wydawały się niewystarczające, a przyciągnięcie cię do siebie nie wchodziło w grę. Odkąd zrozumiałem, ile dla mnie znaczysz, starałem trzymać się od ciebie na dystans. Nie chciałem zniszczyć naszej przyjaźni przez moją odmienność. W końcu byłeś dla mnie wszystkim. 

  – Tyle nocy spędziłem na szkicowaniu, rysowaniu. Wszystko dopiąłem na ostatni guzik!

   Po twoich polikach spłynęły słone łzy, a moje serce roztrzaskało się w drobne kawałki. Poczułem w gardle ogromną gulę, która rosła z każdą sekundą, próbując mnie udusić. Spojrzałeś na mnie zaskoczony, a moje oczy zaszkliły się łzami.

  – Nie płacz Tommy – poprosiłeś, a ja spuściłem wzrok. Dlaczego odczuwałem twój ból, jako swój własny? – To tylko głupi projekt – zaśmiałeś się przez łzy, chcąc podnieść mnie na duchu, mimo że to ja powinienem w tej chwili rozweselać ciebie. – Trudno. Na drugi raz nie będę starał się tak bardzo, dzięki czemu nie będę cierpiał, jeśli ktoś mnie wygryzie. – wzruszyłeś ramionami i chwyciłeś za moją dłoń, przejeżdżając kciukiem po jej grzbiecie. – Nie chcę, żebyś smucił się przeze mnie, Tommy.

  – Dla mnie jesteś najwspanialszym artystą na świecie – wyznałem, ocierając łzy rękawem. Brzmiało to cholernie tandetnie, ale było szczerą prawdą.

   Zaśmiałeś się wesoło, a cały smutek znikną z twoich oczy niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie rozumiałem, dlaczego tak zareagowałeś, przecież były to tylko zwykłe słowa. Nie mogłeś wiedzieć, że pochodziły z tego konkretnego zakamarka mojego serca, w którym było miejsce tylko dla ciebie.

  – Tylko to się dla mnie liczy, wiesz? – uśmiechnąłeś się, po czym przyciągnąłeś mnie do siebie. – Tylko dlatego rysuję.

   Przez chwile nie miałem pojęcia, co się dzieje. Zamknąłeś mnie w swoim uścisku, przywierając do mnie swoim ciałem. Czułem każdy twój mięsień, a miejscami, gdzie moja skóra stykała się z twoją, czułem przyjemne mrowienie. Modliłem się tylko, abyś nie poczuł, jak moje serce próbuje wyskoczyć z piersi. Bałem się, co mógłbyś o mnie pomyśleć, gdybyś się dowiedział, że bije ono tylko dla ciebie.

   Jednak teraz... Teraz liczyło się to, że zacząłeś się uśmiechać. A ja? A ja czuję się szczęśliwy...

*Kiedy otaczasz mnie swoimi ramionami.*

Next Step | Newtmas | ✔ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz