9. Twój Chłoptaś Mi Zabronił

12 3 0
                                    

W sobotę wzmogłam się i wstałam o 3:00. W domu panował popłoch, każdy czegoś szukał albo coś robił bardzo niezdarnie ponieważ co chwilę albo coś upadało albo ktoś uderzał się w jakąś część ciała. Wczoraj wieczorem przyjechała do nas babcia, która mieszkała dwie godziny drogi od nowego Yorku, ponieważ chciała razem z nami odwieść Nine na samolot. O godzinie 3:50 wszyscy siedzieliśmy już w aucie. Bagażnik był zajęty przez dwie ogromne walizki mojej siostry, które były pełne ubrań i rzeczy, które pozwolą poczuć się Ninie tam "jak w domu". Przez całą drogę na lotnisko słuchałam muzyki nie do końca jeszcze ogarniając co się dzieje wokół. Zaczęłam rozmyślać o tym jak będzie bez Niny w domu i jaka będzie gdy znowu się zobaczymy. Po pewnym czasie moje myśli zawedrowały do Jace'a. Nikt nie miał z nim kontaktu od jego ucieczki, jedynie napisał Victorii i Alice że żyje, ponieważ codziennie dzwoniły po sto razy i pisały milion wiadomości. Ja napisałam tylko jednego smsa, godzinę po tym jak odjechał na motorze spod swojego domu. Zawierał wsumie 4 słowa "Bądź ostrożny. Wróć zaraz.". Martwiłam się o niego co było dziwne i wolała bym wogule o nim nie myśleć. Harry powiedział wczoraj że rozmawiał z Maurą ale nie była zbyt chętna do rozmowy. Podobno kobieta powiedziała tylko że Jace już taki jest i że poszło jak zwykle o nowego partnera Maury.

Dotarliśmy na lotnisko o 4:30, mieliśmy trochę problem na początku z odnalezieniem się bo nikt z nas nigdy nie leciał samolotem. Staliśmy w głównej hali i czekaliśmy na tatę, który poszedł się dopytać jakiej pracownicy o to gdzie mamy się udać. Rozsiadłam się na jedynym z foteli obok mojej siostry, widać było że trochę się stresuję.

-Wyluzuj, nie powinno być tak źle - odezwałam się starając się ją rozluźnić.

-Nie stresuje się lotem tylko ogólnie tym wyjazdem. Nie wiem czy dam sobie radę sama - wyznała po chwili Nina.

-Spoko, nie jesteś aż tak głupia, dasz radę. Poznasz dużo nowych, fajnych osób.

-Najbardziej chyba będę tęsknić za naszym klubem i animacjami - zaśmiała się niska blondynka.

-Serio? Pamiętasz tego dzieciaka, który dwa lata temu chciał bym zrobiła mu na twarzy pajęczyne?

-Oj tak, to było zabawne jak potem przytulił się do swojej mamy i ujebał jej całą sukienkę - zaśmiała się moja siostra.

-Oj tak... - uśmiechnęłam się - nie zmień się jakoś bardzo, okej? - dodałam po chwili.

-Nie obiecuje ale się postaram.

Po tych słowach podszedł do nas tata, trzymał w ręce jakieś kartki i spoglądał na duży zegar wiszący na ścianie. Potem z głośników ogłoszono że pasażerowie, którzy udają się do Luizjany mają się udać do bramek D na odprawę. Wszyscy ruszyliśmy w wyznaczone przez tatę miejsce. Zaczęliśmy się zegnać z Niną, mama i babcia oczywiście płakały. Została na koniec. Podeszłam do mojej siostry i mocno ją przytuliłam.

-Będę tęsknić. Do zobaczenia na święta Nina - wyszeptałam w jej włosy.

-Ja też Olivia. Do zobaczenia - odparła a z jej tonu mogłam wywnioskować że płacze.

Odeszliśmy na bok i patrzeliśmy jak Nina staje w kolejce do odprawy. Po kilku minutach przeszła przez bramkę, która na szęście nie zaczęła piszczeć. Po odebraniu spowrotem bagażu zaczęła iść w stronę wyjścia, zanim zniknęła za zakrętem, odwróciła się jeszcze i nam pomachała. Odmachałam jej lekko i posłałam uśmiech. Po kilkunastu minutach, gdy samolot odleciał wróciliśmy do auta. W drodze powrotnej również słuchałam muzyki. Gdy byliśmy w połowie drogi dostałam wiadomość.

Jace: 7:00, skatepark.

Uśmiechnęłam się pod nosem, nie dość że Jace wrócił to jeszcze chciał się ze mną spotkać. Nie wiem czemu ale ucieszyło mnie to, mimo tego że za nim raczej nie przepadam.

Po prostu się zamknijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz