Rozdział 15

223 15 11
                                    

Cała ściana pod która stali Niebiańscy została wysadzona. Kawałki cegieł, drewna i szkła rozleciały się we wszystkich kierunkach raniąc pewnie 90% zebranych. Wszędzie unosił się pył. Blokował on widoczność, ale po chwili gdy wszystko opadło widziałam osoby, które jeszcze przed chwilą na mnie krzyczały przygniecione przez gruzy. Wszyscy cofnęli się jak najdalej pod przeciwną ścianę. Stworzyłam wokół nich barierę ochronną. Nie pomogła ona w pozbywaniu się fragmentów budynku z ciał, ale zabezpieczała przed kolejnymi uszczerbkami na zdrowiu. Jeden z tych "opętanych" rzucił się na jakąś postać, ale jego głowa szybko została rozpołowiona przez topór. Kilku obozowiczów krzyknęło. Okropny widok, krew obryzgała trochę ściany, a ciało upadło i zaczęło tworzyć wielką, rubinową kałużę.
- Łap to! - krzyknął znajomy głos i rzucił mi butelkę z jakimś płynem.
- Mammon? Co to jest? - spytałam w szoku ledwo łapiąc dziwne naczynie.
- Pij! - krzyknął, a ja szybko odkręciłam zakrętkę i wzięłam kilka łyków. Ciecz była gęsta i niesamowicie gorzka. Zgięłam się w pół i myślałam, że zaraz zwymiotuję.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia, leć do domu, Lucyfer ci wytłumaczy wszystko. Zajmę się resztą, opuść barierę. - puściłam herosów wolno.

Wybiegłam jak najszybciej przez wywaloną ścianę, oddychanie powietrzem bez pyłu jest wspaniałe. Rozłożyłam skrzydła i pędem ruszyłam w stronę domku. Po dosłownie kilku sekundach byłam na miejscu. Na piętrze było otwarte okno prowadzące do salonu, przez które wleciałam rozrywając przy tym firankę.
Lucyfer w tym momencie strzelił do mnie z jakiejś metalowej kuli. Zrobiłam unik, ale kilka piór mi urwało.
- A ty co!? - krzyknęłam do niego.
- Przepraszam! Myślałem, że to któryś z nich! Jak się stresuje to moje kule ognia też się stresują i zamieniają w miedź.
Wylądowałam na podłodze.
- Masz mi wszystko wyjaśnić. - powiedziałam lekko łamiącym się głosem otrzepując skrzydła.
- Musimy się szybko ewakuować. Jak najszybciej, a nawet jeszcze szybciej. Mammon chciał skontaktować się z Tobą wcześniej, ale wokół tego budynku gdzie byliście była jakaś bariera. - wyciągnął z kieszeni kawałek kredy i zaczął nim rysować po podłodze.
- Co ty robisz? Dalej nie rozumiem czemu oni wszyscy byli tacy...
- Opętani? - dokończył moją myśl kończąc też wielki pentakl z jakimiś symbolami wokół - Z tego co wyjaśnił mi kolega pieniądz to mogą być olimpijczycy. A raczej ich dusze czy energia czy coś. Czemu to nie działa? - kopnął w środek swojego dzieła kilka razy, a ten zaczął się świecić - Jak z komputerem. - szepnął pod nosem.
- No dobra i co dalej? - spytałam a ten w moment mnie podniósł i trzymając mocno wskoczył do dziwnego portalu.

Miałam zamknięte oczy, bo zaczęły mnie niesamowicie boleć. Pachniało metalicznie, ale o dziwo nie czułam nawet jednego powiewu jak to zwykle było.
- Już się wyspałaś? - po chwili usłyszałam głos Lucyfera i zdziwiona podniosłam powieki.
- Już? Nie poczułam nawet lądowania! - powiedziałam w szoku a ten mnie postawił na ziemii.

On patrzył się na mnie.

Ja na niego.

Wszystkie pająki w tej starej szopie na nas.

- Co to miało być? - powiedziałam. wyjątkowo spokojnie, a ten odetchnął.
- Myślałem, że zaczniesz na mnie krzyczeć.
- Gdzie jesteśmy, dlaczego i co teraz dzieje się w obozie? - rozglądałam się zdezorientowana dookoła.
- Jesteśmy w Polsce. W starej chacie na Łysej Górze. Mamy złotą Polską jesień. Musieliśmy uciekać przed tymi typami co mieli się ciebie pozbyć. Mammon miał uwięzić ich duszę, a herosi chyba żyją.
- Co?! - krzyknęłam, a ten zasłonił mi usta.
- Żartowałem! Nie krzycz, bo tu są ludzie. Witamy w świecie śmiertelników. Od teraz zero mocy, zero latania i absolutne zero rozmawiania o wszystkim co związane z tym co boskie. - podszedł do okna i delikatnie odsłonił porwaną, szarą firankę, która trzymała się chyba tylko dzięki byciu posklejaną pajęczynami - To co dostałaś do picia to mieszanka, która umożliwi ci nie być zauważalną przez zwykłych ludzi i w miarę zdolnych mediów. - odszedł od okna i usiadł na krześle o wątpliwej wytrzymałości.
Osobiście wolałam niczego nie dotykać.
- Zwykli ludzie nas czują? - spytałam przyglądając się obrazom na ścianach.
- Wywołujemy u nich najczęściej niewytłumaczalne dreszcze, nawet jak jesteśmy niewidzialni i trafimy do czyjegoś domu, bo na przykład czegoś szukamy, to często mają gęsią skórkę. Zdarzają się też przypadki omdleń, bólu, swędzenia, kichania i inne. - krzesło na którym siedział dziwnie skrzypnęło więc szybko wstał.
- Masz jakiś plan gdzie teraz się podziejemy? Co z Mammonem? I Nico? Masz jakiś znajomych ludzi? - chyba włączył mi się tryb Percy'ego.
- Myślisz, że jestem tutaj pierwszy raz? Ludzie ociekają grzechami i nienawiścią. Czuję się tutaj jak w domu. - jeszcze raz wyjrzał przez okno i podszedł do drzwi - Mammon pewnie się wszystkim zajął a teraz... - otworzył je mocnym szarpnięciem, nie były zamknięte na klucz a z framugi posypały się kawałki drewna - Czas na świat śmiertelników.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 25, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czarna LegendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz