ROZDZIAŁ 62

331 27 2
                                    

               W życiu każdego człowieka zmienia się naprawdę wiele. Każdy potrafi odmienić swoją sytuację, jeśli tylko tego chce. Z pechowca może stać się kimś szczęśliwym, z biednego stać się bogatym, ze smutnego stać się uśmiechniętym. Wszystko tak naprawdę jest do zrealizowania, wystarczy mieć mocną motywację i przede wszystkim chęci, które grają dużą rolę w naszym życiu oraz wiarę, która pomaga nam niejednokrotnie osiągnąć coś, co jest nieosiągalne.

              Nigdy nie pragnęłam kłótni między mną, a moimi bliskimi. Nigdy nie chciałam toczyć wojny z kimś, kto był bliski mojemu sercu. Nie chciałam wprowadzać nikogo w stan wojenny, kiedy wiedziałam, że to akurat jest nam najmniej potrzebne. Czasami jednak emocje brały górę i ciężko było cokolwiek zrobić tak, aby było dobrze. Tak naprawdę to bywałam cholernie upartą osobą i wszystko musiało być po mojemu, nawet jeśli mój plan wydawał się najgorszy ze wszystkich możliwych.

             Nie zamierzałam dalej kłócić się ze Scott'em. Wyraziłam jasno swoje zdanie na temat jego wyjścia, więc on doskonale powinien wiedzieć o tym, że stąd nie wyjdzie. Chciał coś powiedzieć, widziałam to po nim, ale przeszkodziła mu w tym pobudka Hayden, która nieświadoma niczego otworzyła oczy i spojrzała na każdego z nas.

- Nie przy niej – szepnął Scott tak, aby sama zainteresowana tego nie usłyszała.

              Wiedziałam, że te słowa kierował głównie do mnie i do Liam'a. Młody w dalszym ciągu nie otrząsnął się z informacji, którą otrzymał kilka minut temu, choć starał się pokazywać, jak bardzo był wyrozumiały. Rozumiałam go, nie miałam zamiaru go upominać czy kłócić się z nim. Miał coś, o co chciał walczyć i był w stanie poświęcić wszystko, aby uratować Hayden.

              Liam Dunbar był kolejną osobą, która przypominała mnie z przeszłości. Chłopak potrafił postawić wszystko na jedną kartę, chociaż bał się tak naprawdę tego, co może się wydarzyć. Nie patrzył na konsekwencje, jedyne co go interesowało to to, czy uda mu się kogoś uratować. Był cholernie uparty i trwały w uczuciach, co było cholernie pozytywne. Nie potrafiłam odmawiać mu w wielu kwestiach, tak samo było i tym razem.

             Hayden stała się dla mnie piorytetem, chociaż na dobrą sprawę nie powinna. Zagrażała moim bliskim, sprowadzała na nich wojnę i śmierć, która mogła nastąpić w każdej chwili. Nie zamierzałam jej jednak zabijać ani za to karać, ona została wplątana w coś, czego nie rozumiała. Zgodnie z własnymi przekonaniami powinnam ją uratować, a nie karać za coś, czego nie była świadoma.

              W życiu każdego człowieka zdarzają się chwile, w których nie jesteśmy niczego świadomi. Zostajemy wplątani w grę, której zasad nie znamy, a ktoś jedynie pociąga za sznurki tak, abyśmy wykonywali ruchy według jego pomysłu. Nie zawsze możemy skończyć zabawę na naszych zasadach, czasami po drugiej stronie stoi ktoś o wiele silniejszy i sprytniejszy od nas.

- Trzeba sprawdzić co z Malią i Jordan'em – mruknął Scott, patrząc na mnie.

- Nie zaczynaj znowu, Scott.

- A co z nimi ma być nie tak? - zapytała z obawą w głosie Hayden.

- Nic – zapewniła Lydia. - Wyszli po prostu na zwiady.

- To dlaczego chcesz sprawdzić co z nimi?

- Musimy upewnić się, że każdy z nich jest bezpieczny.

- Mogę wejść do ich umysłu - zaproponowałam. - Wtedy nikt nie będzie musiał opuszczać tego pomieszczenia.

- Dobrze wiesz, że to nie zadziała zbyt dobrze – upomniał mnie Scott. - Nie jesteśmy świadomi mocy, jaką posiadają doktorzy.

This City, New Life { Teen Wolf }Where stories live. Discover now