Rozdział VI Niezręczne pytania

1.8K 124 116
                                    

Przez ostatnie dni Marinette jak lwica walczyła o swoją pracę. I udało jej się to, w dodatku otrzymała podwyżkę. Szef był pod wrażeniem jej zdeterminowania i przede wszystkim najnowszych projektów. Możnaby powiedzieć, że już mogła spać spokojnie. Ale i tak nie była w pełni zadowolona.

Czwartkowy, chłodny wieczór Adrien spędzał przy komputerze, siedząc pod kocem na kanapie. Granatowowłosa kszątała się po domu, szukając drugiego kapcia. Nagle zadzwonił telefon.

Dziewczyna zaczęła szukać wzrokiem grającego przedmiotu. Chwyciła w dłonie telefon blondyna i odczytała.

- Adrien, telefon! - wychyliła się zza drzwi.

- Kto dzwoni o ten godzinie? - wstał niechętnie wygrzebując się spod ciepłej tkaniny - O, mama! Kto by się tego spodziewał... - wymamrotał i odebrał przychodzące połączenie. Fiołkowooka zaśmiała się i wróciła do wcześniejszego zajęcia. - Halo, mamo?

- Dobry wieczór, Adrienie! Ale często do mnie dzwonisz! - chłopak aż podskoczył, słysząc głos swojej rodzicielki.

- Tak, też Cię miło słyszeć. Coś się stało?

- Mam dla was propozycję nie do odrzucenia. Mam nadzieję, że nie macie nic w planach na jutrzejszy wieczór?

- Z tego co wiem, to nie, ale...

- To świetnie się składa! Zapraszam was i rodziców Marinette na kolacje! Macie być o siódmej, nie spóźnijcie się! - przerwała mu w pół słowa.

- ... Ale muszę zapytać Marinette.

- Oh, no to pytaj! - zniecierpliwiona prychnęła.

- Marinette! Mama zaprasza nas na kolacje jutro, jesteś wolna? - zakrył mikrofon.

- Zgódź się. I tak pewnie nie mamy wyboru! - zaśmiała się i skrzyżowała ręce na piersi.

- Będziemy.

- Świetnie, będę czekać! - rozłączyła się.

- Ta kobieta czasami mnie najzwyklej w świecie zadziwia... I ja jestem z nią spokrewniony, tak? - padł na kanapę.

- Podobno tak. Kładziemy się? - założyła znalezionego kapcia na stopę.

- Chętnie, ale najpierw...

- Najpierw co? - zmarszczyła brwi z uśmiechem.

- A to! - rzucił się w jej stronę, wziął ją na ręce, łapiąc za pośladki i zaniósł do sypialni.

***

Dochodziła czwarta. Dwójka zakochanych szykowały się do wieczornego wyjścia. Dwiudziestojednolatka stała przed lustrem i kończyła swój makijaż.

- Gotowa? - stanął za nią, wiążąc krawat, co niestety mu się wyszło.

- Prawie. I zostaw to. - ściągnęła materiał i odpięła mu kilka guzików u koszuli. - Idelanie!

Cmoknął ją w nos i chwycił w dłonie kluczyki do auta. Wziął pod ramię ukochaną i razem wyszli z domu. Blondyn wyprzedził ją nieco i pobiegł otworzyć drzwi auta.

- Dziękuję. - odpowiedział bananem na twarzy.

Większość drogi minęła w ciszy, gdyż każde z nich chciało nabrać sił przed spotkaniem z dość energiczną kobietą. Nie oszukujmy się, każdy by był zmęczony na samą myśl o takim.

Zielonooki ledwo zdążył zaparkować pod willą matki, a Emily uradowana zaczęła wyciągać Marinette z samochodu. Zaczęła ją całować po policzkach i oglądając z każdej strony. Na swojego syna właściwie nie zwróciła w pierwszej chwili uwagi.

- Jak my się... Dawno... Nie wiedziałyśmy! - mówiła między cmokaniem w policzki.

- Tak, proszę pani...dwa tygodnie. - niepewnie się uśmiechnęła. Za ramię chwycił ją swą dłonią jej ukochany. W tedy blondynka spostrzegła go i przypomniała sobie o nim.

- Nie mów do mnie pani! To mnie postarza, a nie jestem przecież stara! Mamo, Ma-mo! Ewentualnie Emily, jeśli już musisz. No proszę, Adrienie Agreste. Chodź no do starej matuli... - kobieta sama sobie przeczyła, ale zakręcenie było dla niej dość typowym zjawiskiem.

- Dobry wieczór, mamuniu. - objął ją i pocałował w czoło.

- No dobrze, chodźcie. Wszyscy już czekają.

- W porządku. - dwudziestojednolatka się uśmiechnęła i ciągnięta przez "teściową" biegiem weszła do domu.

Adrien pokręcił głową i sam ruszył w stronę dawnego domu. Przekraczając próg prawie wpadł na granatowowłosą. Rozpłaszczył siebie i Marinette, później razem ruszyli do jadalni. Wchodząc przywitała ich Sabine i Tom, chodzący o kulach. Dziewczyna osłupiała.

- Tato? Co ci się stało? - z niepokojem spojrzała mu w oczy.

- Ah, twój ojciec ma ostatnio problemy z kolanami. - kobieta próbowała ją uspokoić.

- Marinette, sama wiesz. Starość, nie radość... - przysiadł spowrotem na swoje miejsce.

- Ale ty stary nie jesteś. - złapała w ręce upuszczoną w pośpiechu torebkę.

- No co tak stoicie? Siadajcie! - do pomieszczenia wparowała Emily.

Para posłusznie wykonała polecenie. Zajęli miejsca na przeciwko rodziców fiołkowookiej. Emily, jako pani domu zasiadła na brzegu tak, by każdy ją widział, a ona niego.

Jakąś chwilę później obsługa przyniosła dania na stół. Dokładniej mówiąc, pieczony indyk i sałatki oraz ciepły wywar warzywny.
Każdy nałożył sobie co chciał i zaczęli jeść.
Oczywiście podczas posiłku trwały rozmowy, czasem proste gadki i kulturalne wymiany zdań.

Kiedy niektórzy mieli już kilka procentów we krwi od słynnej nalewki babci Emily, tematy poczęły się robić coraz to inne i niekoniecznie pasujące do sytuacji. Mówię tutaj przede wszystkim o kochanych mamusiach naszej parki.

- Marinette... Córuniu moja najdroższa, jedyna... Napij się z matką... - Sabine cała rumiana kołysała się z blondynką, obie trzymały w rękach kieliszki z winem tym razem.

- Nie mamo, dziękuję. - uśmiechnęła się do niej. - Nie mogę.

- A to dlaczego? - Emily uruchomiła się - W ciąży jesteś?

- Mariniu? Czy my o czymś nie wiemy?

Twarz dziewczyny natychmiast oblała czerwień. Adrienowi serce zaczęło bić szybciej i pytająco spoglądał na swoją ukochaną. Jedynie Toma omijała ta sytuacja, gdyż zasnął na kanapie. Fiołkowooka zaczęła się kłopotliwie rozglądać po pokoju.

- Ja... - wybiegła z pomieszczenia i zamknęła się w łazience.

____________________________________

#Polsat mode one xDDD
Znienawidzicie mnie, wiem 😂

No więc, pyszczki... Wracam!
Tak wiem, ostatnio rozdział był w Dzień Dziecka. Nie miałam weny i chęci do pisania, ale wakacje właśnie się rozpoczęły! Heloł?

No to jak tam? Czerwony pasek na świadectwie czy na tyłku? 😂
U mnie to pierwsze hehe😏😂

To chyba wszystko co chciałam wam dziś przekazać...

Głosik? ❤️

Do następnego! 🌇

Nieidealni ~ Miraculous✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz