Rozdział IX Choroba nie wybiera

1.9K 138 130
                                    

Nastał wyjątkowo deszczowy, podobnie jak  cały weekend, poniedziałek. Większość minionych już październikowych dni była bardziej zimna, niż mokra. Marinette i Adrien mimo tak sprzyjającej przeziębieniom pogodzie biegali od domu do szpitala, ze szpitala do domu. I tak w kółko.

Nino miał nagłe wezwanie w pracy i musiał z wielkim trudem wyjechać na drugi koniec Francji. Para chciała swojej przyjaciółce jak najbardziej pomóc i chociaż troszeńkę umilić czas spędzany w szpitalu. Nie oszukujmy się, to było sporym wyzwaniem.
Na szczęście udało się wypisać ją ze szpitala już dwa dni później.

Granatowowłosa już wieczorem czuła się źle. Ogólne osłabienie organizmu i stan podgorączkowy dawały jej mocno w kość.
Pechem los zrzucił akurat teraz i akurat na nią niechciane dolegliwości.

Dochodziła szósta, czyli blisko było do godziny pobudki fiołkowookiej. Adrien kręcił się już po mieszkaniu od dobrej godziny. Wszedł do sypialni, próbując najciszej jak tylko mógł wyjąć czyste ubrania z szafy.

— Adrien... — kaszlnęła — Która godzina? — chłopak podskoczył przestraszony.

— Dochodzi szósta. Już nie śpisz? — podszedł do niej i usiadł obok na łóżku.

— Muszę już wstawać w takim razie... Co chcesz na śniadanie? — lekko podniosła głowę.

— O jakim śniadaniu ty mówisz, słońce? Jesteś cała rozpalona. — mówiąc to położył na jej czole dłoń, ocierając ją o policzk. — Zostajesz dzisiaj w domu.

— Nie ma takiej opcji. Muszę iść do pracy. — pomasowała bolący kark — Muszę i koniec.

— Musisz to ty iść do lekarza. Jak się czujesz? Coś się boli? Poczekaj. — wyszedł z pomieszczenia i po chwili wrócił z termometrem w ręce.

— Nie musisz. Nawet jeśli będę miała tą pieprzoną gorączkę i tak do pracy pójdę.

— Pozwól, że to dzisiaj ja trochę się porządzę. — przejechał po jej czole niebieskim swiatełkiem, wydobywającym się z urządzenia. Po chwili dało się usłyszeć krótkie, ale wyraźnie piknięcie.

— Ile? — spojrzała na termometr.

— Trzydzieści siedem i sześć. Idę zadzwonić do twojego szefa, potem do mojego. — chwycił swój telefon i szybkim krokiem ponownie wyszedł z pokoju. Dziewczyna nie miała już nawet szansy się sprzeciwić. Bezsilnie opadła na poduszkę.
Po chwili jednak wstała i wzięła szklankę w dłonie. Zamoczyła usta w zimnej wodzie. Ukojenie z rana.

Podeszła do lustra. Zaczęła się w nim przeglądać, zaczynając od włosów, następnie twarzy i ostatecznie sylwetce.
Blondyn wrócił i podszedł do ukochanej.

— Musze zacząć się zdrowiej odżywiać. — stwierdziła — Spasłam się ostatnio.

— Ja tam nic nie widzę. — spojrzał na jej odkrytą sylwetkę i zaśmiał się.

— Poważnie mówię. — skrzywiła się.

— Nie przesadzasz przypadkiem? — rzucił się na łóżko i spoglądał na dziewczynę. Dosłownie pożerał ją wzrokiem.

— Nie. O co ci chodzi? — zwróciła się do niego i skrzyżowała ręce na piersi.

— O nic, czemu pytasz? — lekko się otrząsnął.

— Nie patrz tak na mnie i przynieś mi jakieś leki, jeśli możesz oczywiście. — wyciągnęła z szafki dresy i luźną bluzkę. Zaczęła się przebierać. Chłopak złapał ją w tali i próbował pocałować. Pstryknęła go w nos i odsunęła od siebie — Bo się zarazisz.

Nieidealni ~ Miraculous✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz