- Dziękujemy i zapraszamy ponownie – powiedziała z uśmiechem recepcjonistka.
- Na pewno skorzystamy z kuzynką – zapewnił ja Ian.
- Z kuzynką? – wypaliła. – Oh przepraszam, nie chciałam być wścibska. Myślałam, że to pana żona.
- Nie, nie… - Uśmiechnął siᶒ i zmierzył ją wzrokiem. – To moja kuzynka. Ciężko chora, zresztą. Zabrałem ją tutaj, żeby odpoczęła od tych wszystkich problemów i szpitalnych klimatów. Jej rodzice byli przeciwni, ale nie mogłem łatwo odpuścić. Kocham ją tak bardzo. Jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo.
- Jejku, to takie miłe z pana strony! Bardzo mi przykro z powodu jej choroby…
- Ah… to dla nas wszystkich bardzo trudne. Proszę nie wspominać nic kuzynce, jeżeli będziemy siᶒ mijać wychodząc. Nie chciała, żebym o tym komuś mówił.
- Oczywiście.
Miał już odwrócić siᶒ na pięcie i odejść, lecz był człowiekiem, który nie umiał odpuścić wyczuwając okazjᶒ. Wiedział, że zostaną jeszcze trochᶒ w Vegas i chciał umilić sobie wieczory, kiedy Lana bᶒdzie zarabiała na ich utrzymanie, a młoda pracownica wydawała się być zainteresowana jego osobą.
- Może ma pani ochotę spotkać się i pogadać? Rzecz jasna na przyjemniejsze tematy niż ten.
- Chętnie.
Stali przez chwile w milczeniu patrząc siᶒ na siebie
- A… - Odchrząknął. –Dostane pani numer telefonu?
- Zapisałam panu na broszurze - Wskazała na trzymane przez niego potwierdzenie zapłaty i dołączoną to tego ulotkę reklamującą hotel.
- Świetnie. – Uśmiechnął się sam do siebie.
Flirtowanie przychodziło mu jeszcze łatwiej niż Lanie. Zdawał sobie sprawę, że jego zdrady nie mają przyszłości jak i ich wspólny plan na życie, jednak w ogóle się tym nie przejmował żyjąc spokojnie i szczęśliwie z dnia na dzień jakby jutra miało nie być.
Zresztą nawet nie nazywał tego co robił zdradą. Było to dla niego zbyt wielkie i ciężkie słowo. Uważał, że Lana jest bardzo ciekawą kobietą, choć z pewnością ma nie po kolei w głowie, co usprawiedliwia poniekąd jej artystyczna dusza. Nie chciał jednak wiązać siᶒ na poważnie, wiedząc, że jej nie kocha. Nigdy jej nie kochał, a w jego oczach zdradzić można tylko kogoś do kogo żywi siᶒ takie uczucie. Bez tego to zwyczajne oszustwo jak każde inne, a do tego był przyzwyczajony.
Myśląc tak o swoich czynach wszedł prosto do baru i postanowił napić siᶒ przed przeprowadzką do kolejnego hotelu. Przy jednym ze stolików siedziała drobna brunetka o niebieskich oczach i bladej twarzy. Przypominała mu Lanᶒ i już wiedział jak spędzi dzisiejszy wieczór.
xxxxxxx
- Nie patrz się tak. Dobrze wiesz, że radzę sobie świetnie - tłumaczyła starsza pani.
- Babciu...
- Gabi. Po prostu Gabi.
- Gabi... - Nie mogła przywyknąć do tego, że babcia karze mówić do siebie po imieniu. - Pytam poważnie. Jak się czujesz?
- Już ci mówiłam kochanie, że świetnie. Od powrotu do miasta czujᶒ siᶒ niczym wulkan energii! Przeżyję jeszcze ciebie! - upierała się.
- Byłaś u lekarza z tym biodrem?
- Nie potrzebuję lekarza. Zresztą to nic takiego. Poznałam bardzo miłego, starszego mężczyznę. Jest Włochem. Próbowaliśmy czegoś nowego. To tyle.
- Babciu, proszę - Gabi nigdy nie była zbyt dyskretna, jednak z wiekiem zaczęła mówić coraz więcej.
- Ktoś tutaj musi mówić o życiu seksualnym! Nie widziałam tego twojego już chyba z trzy lata! Zresztą ty nigdy nie byłaś zbyt wylewna, a i nawet w odwiedziny przychodzisz bez niego.
- To nie ma nic do rzeczy...
- Pewnie - rzuciła oschle.
- Jak się nazywa? - zapytała chcąc odsunąć babcie od tematu Ian'a.
- Kto? - Zdziwiła się.
- No ten Włoch.
- Nie wiem, byliśmy zbyt zajęci...
- Nie! - przerwała jej. - Nie chcę wiedzieć nic więcej.
- Jasne.
- Proszę zrób chociaż podstawowe badania, wyglądasz tak blado.
- Przeżyję...
- Nie, błagam nie mów, że jeszcze mnie przeżyjesz - wtrąciła.
- Taka prawda! Twój dziadek gderał zupełnie jak ty, a ja jeszcze tańczyłam na jego stypie, w butach na obcasie z wujkiem Jerry’m.
Przed oczami dziewczyny pojawiły się wspomnienia z tamtej nocy. Babci zdecydowanie brakowało męskiej ręki. Nie chodziło o drobne naprawy jakimi zajmował się dziadek, a raczej o to, że tylko on potrafił ją upilnować. Sąsiedzi zapewne plotkowali na lewo i prawo o tym jak stara Gabrielle Morgan odreagowuje śmierć męża i już po tygodniu przeprowadza się z powrotem do rodzinnego miasta, lecz to nie była prawda. To nie był żaden kryzys. Jej babcia była taka od zawsze. Nie mogła usiedzieć w miejscu. Najwięcej czasu w jednym miejscu spędziła z dziadkiem na Florydzie, ale zaraz po jego śmierci znowu wróciła do życia w trasie.
Gdyby nie małżeństwo nie ruszyłaby się z Nevady nawet o krok. Nie tak długo po ślubie dziadek namówił ją do przeprowadzki tłumacząc, że dobrze im to zrobi. Martwił się stylem życia Gabi i obawiał się, iż pewnej pijackiej nocy go zdradzi. Był on bardzo zaborczym mężczyzną, lecz jego obawy w tym przypadku były całkowicie uzasadnione.
- Martwię się o ciebie.
- Dziecko... - Podeszła do niej i objęła ją. - To ja powinnam martwic się o ciebie. Schudłaś, jesteś bledsza niż zazwyczaj i pewnie ćpasz z tym idiotą. A wyraz twarzy masz taki, jakbyś chciała się popłakać. Już nie wspomnę faktu, że nie dawałaś znaku życia przez rok.
Lana poczuła ukłucie w okolicach podbrzusza. Czuła się winna, że nie dzwoniła do babci tak długi czas, lecz istniało ryzyko, że są na podsłuchu, a nie chciała po tak długim czasie spotykać siᶒ z babcią; ostatnim członkiem rodziny jaki jej został, w więzieniu.. Kiedy uciekli z Rzymu musieli na chwilę całkowicie zniknąć, jakby wyparowali w powietrzu. Teraz, kiedy wszystko się skończyło nie mogła nawet usprawiedliwić swojego postępowania. Nie mogła nikomu powiedzieć. Wstydziła siᶒ.
- To był ostatni raz.
- Zostajesz tutaj? Wrócisz do projektowania albo malowania? - zapytała.
- Wiesz, że Ian woli podróżować. Ma już kolejny plan w głowie – kłamała.
- Ian... A ty? Przecież ciebie ledwo da się wyciągnąć z domu na lunch.
- A ja go kocham i chcę być przy nim.
- Bzdura. Marnujesz talent i życie. Wiesz co jest moim największym błędem?
- Włoch? - zażartowała.
- Oczywiście, że nie! Był cudowny! - Roześmiały się. - Moim błędem było poślubienie twojego dziadka wiedząc, że wiąże siᶒ to z porzuceniem własnych planów.
- Przecież to normalne. Na tym polega miłość. – Starała siᶒ przekonać samą siebie.
- Możliwe, że masz racjᶒ. Ja, jednak wiem swoje. Kochałam go, nie zrozum mnie źle. Jednak nie daje mi spokoju to, że całe swoje życie zmarnowałam na to, żeby siedzieć w zasranym Miami i prać jego gacie. O dziewiątej rano jajecznica, obiad punktualnie o trzeciej, w niedziele koniecznie indyk. Wieczorami spacery, a potem oglądaliśmy jakieś idiotyczne komedie leżąc w łóżku i czekając na kolejny dzień, który będzie wyglądał tak samo. Dobrze płatna praca, po osiem godzin dziennie, wolne weekendy i domek na przedmieściach. Uważasz, że to jest dobre? Pewnie, dla niektórych to szczyt marzeń, ale ja i ty... My jesteśmy inne. Zrezygnowałam z grania w teatrze. A kto wie jakby potoczyły siᶒ sprawy gdybym została. Szło mi genialnie! Zapytaj wujka Jerry’ego. Zresztą pamiętasz ile ci opowiadałam o tym. On twierdził, że czas dorosnąć, jakbym żyła marzeniem nastolatki. Wiem, wiem, Ian chce podróżować, a nie siedzieć na tłustym tyłku jak twój dziadek, ale co z tego skoro ty pragniesz stabilności. Chodzi mi o to, że miłość niekoniecznie jest warta wszystkiego, a już na pewno nie jest warta poświęcania samego siebie. Bo oto co ja zrobiłam. Poświęciłam siebie, żeby zestarzeć się jak kolejna kura domowa utrzymywana przez męża. Ta sytuacja nie jest identyczna, ale skarbie... On zamienia cię w kogoś kim nigdy nie byłaś i nie będziesz. Ty chcesz czegoś więcej niż włóczenie się od miasta do miasta z kimś, kto traktuje cię jak zabawkę. Myślisz, że nie wiem jak bardzo chcesz zrobić coś ze swoim życiem? Miłość jest istotna, to prawda. Ale przede wszystkim miłość do samego siebie. Poświęcanie wszystkiego dla swoich marzeń, jest wspaniałe, ale poświęcanie siebie dla cudzych marzeń to przekleństwo.
- Ja...
- Nie musisz mi przytakiwać, ani mówić, że jestem w błędzie. Chcę tylko żebyś to przemyślała, bo życie masz tylko jedno i warto poświęcić je dla siebie. Czasem fajnie być samolubem.
CZYTASZ
American Girl
PertualanganTo z pewnością nie jest romans z uroczą nastolatką w roli głównej. Lana wraz z Ian'em wracają do Vegas chcąc uciec przed konsekwencjami wszystkich przestępstw. Tam jednak ich życie tylko się komplikuje, a wszystkie kłamstwa wychodzą na wierzch.