Obóz budził się do życia, ale powszechne krzyki i rozkazy wydawane przez żądnych krwi esesmanów nie przeszkadzały Lucii i Josefowi. Wciąż siedzieli w jego królestwie i choć nadal było to niespotykane zjawisko, Żydówka mniej się bała, a lekarz nie był już tak zdenerwowany własnym niespodziewanym zachowaniem.
Probówki pełne zakazanych cieczy wisiały posłusznie na stojaku. Czekały, aż któryś z pomocników Mengelego wyśle je do Berlina. Trzeba było je zbadać jak najszybciej, lecz Mengele się ociągał. Na co dzień poukładany lekarz nie poukładał również elementów zdobytych dzięki eksperymentom. Lepiej pominąć opowieść o oczach śledzących każdy ruch.
Na podłodze widniała zaschnięta plama krwi. Przypominała każdemu, kto odważyłby się uznać Mengelego za człowieka, że w rzeczywistości był on potworem. Chociaż Lucia usilnie próbowała ignorować wszelkie dowody świadczące na jego niekorzyść.
Siedzieli w milczeniu. Więźniarka nie wiedziała, co może powiedzieć, a anioł śmierci nie chciał się za nadto spoufalać. Obserwowała jarzeniówki, w większości przepalone.
Nagle poczuł, że popełnia błąd. Interesuje się Żydówką. Kimś gorszego sortu, podludziem. To niezrozumiałe, lecz też niebezpieczne.
— Wyjdź. Wróć na swój blok.
Lucia posłusznie wstała, lecz chłód w słowach doktora bardzo ją zaskoczył. Nie zamierzała się z nim przyjaźnić. Nie w tym rzecz, lecz sądziła, że on chce być dla niej miły. Uratował ją od gwałtu. A teraz, chwilę po przedstawieniu się, każe jej się wynosić. Nie rozumiała. Mengele też nie. Wiedział jedynie, że nie może kontynuować tej niepewnej gry. On był Niemcem, prawdziwym Aryjczykiem, sławnym na wszystkie obozy, a ona... Drobna, brudna Żydówka, której przeznaczeniem była śmierć.
— Wynoś się! — Krzyknął i zanim Lucia zdążyła zauważyć, wstał i uderzył ją mocno w twarz. Siła uderzenia odurzyła dziewczynę. Skóra ją piekła i chciało jej się płakać, lecz przełknęła łzy i potulnie zwieszając głowę wyszeptała:
— Tak jest, herr doktor.
Nie było już miejsca na Josefa i Lucię. Była Żydówka i Anioł Śmierci. I cios, który w większej mierze był psychiczny niż fizyczny. Lucia nie wiedziała jak to się stało, lecz doktor ją zranił...
W baraku 22 Hanna i Andrea z ulgą dostrzegły kochaną przyjaciółkę. Jednak sama Lucia była niewyraźna i przygnębiona. Nie chciała też przyjąć obiadowej porcji jedzenia. Postawa dekadencka była gwoździem do trumny w takim miejscu jak Auschwitz. Dziewczyny próbowały pomóc Warszawiance, lecz to na nic. Czuła się oszukana.
Przedziwne i rzadkie zjawisko – zawieść się na kimś, kogo się nawet nie zna i nigdy tak naprawdę nie pozna. Lucia powinna się cieszyć, że przeżyła i że nie została wykorzystana do eksperymentów, jak inne kobiety, z którymi dzieliła blok. Czasem jednak trudno coś docenić.
Nadeszła noc, a przez malutkie okno wpadało światło księżyca. Niespotykana rzecz. Lucia nie spała. Wpatrywała się w białe światło w kakofonii jęków i płaczu więźniarek. Zastanawiała się jak to jest możliwe, że istnieje takie piekło jak Auschwitz, a jednocześnie gdzieś tam, po drugiej stronie nieba, w domu żyje szczęśliwa rodzina. Dzieci są całowane na dobranoc przez kochające matki i kołysane do snu czytanymi przez ojców bajkami.
Życie jest niesprawiedliwe, pomyślała Lucia i z nieprzyjemnym uczuciem przemijania odpłynęła w niespokojny sen, z którego wybudziła ją wściekła blokowa.
— Posprzątaj te śmieci! — Wykrzyczała jej prosto w twarz, wskazując ręką na coś, czego Lucia nie potrafiła zidentyfikować. Dopiero po chwili jej zaspany umysł, pozwolił dostrzec ciało na podłodze... które należało do Andrei. Szwaczka leżała naga z rozciętą pochwą. Ten widok zmroził Żydówkę.
— Ruszaj się, suko! Twoja koleżanka, to sprzątaj. Mam w dupie kto to zrobił. Tylko uwiń się przed apelem, bo jak nie to zajmiesz jej miejsce!
Lucia dopiero miała się przekonać, że blokowa jest miła jedynie w chwilach odwiedzin przez Mengelego. W innych sytuacjach ukazywała swoją bezwzględność. Była jedną z kryminalistek, przysłanych do obozu w celu pilnowania innych więźniów. Jej serce było przesiąknięte okrucieństwem. Pochodziła ze sławnego już Ravensbrück.
Lucia walczyła ze łzami. W tym czasie blokowa kopnęła ją w brzuch. I po chwili znów. Żydówka kaszlała i łkała, lecz Niemce to nie wystarczało, a wręcz potęgowało jej nienawiść. Była w końcu Niemką. Może i skazaną za drobne przestępstwa, to jednak obywatelką szanowanego rodu. Ta brudna Żydówka należała do niej. Była rzeczą. Niczym.
Pozostałe obecne w baraku kobiety udawały, że nie widzą krzywdy Lucii. Blokowa Fermachter była ich utrapieniem od dawna i choć Mengele obiecywał im względnie dobre warunki, bały się wyznać mu prawdę.
W końcu Niemka zostawiła zakrwawioną Lucię. Dziewczyna była nieprzytomna, więc zadanie uprzątnięcia baraku z trupa przypadło Hannie. Wrażliwa Polka, lecz jednocześnie zdeterminowana kobieta, nie baczyła na to, co robi. Posłusznie wyniosła ciało dawnej przyjaciółki i wrzuciła na taczkę.
Gdy wróciła, Fermachter z uśmiechem skwitowała jej posłuszność, lecz uśmiech ten w żadnej mierze nie należał do człowieka.
~~~~~~~~~~
Trochę mnie tu nie było, a rozdział dość krótki, lecz wybaczcie. Mam nadzieję, że z racji zbliżających się wakacji będę mieć więcej czasu na pisanie.
YOU ARE READING
Gdyby Mengele się zakochał
Historical FictionA jeśli w życiu najbardziej znanego lekarza z czasów drugiej wojny światowej pojawiłaby się osoba, dla której całkowicie straciłby głowę? Czy przerwałby wtedy okrutne eksperymenty, dostrzegając, jak to jest być ojcem i mężem? Jak to jest być kochany...