01

73 2 0
                                    

- Dobrze, czyli są państwo pewni swojej decyzji? Chcą państwo adoptować Josephine? - siedziałam skulona na krześle obok Lily i Berniego nie wiedząc jak do końca powinnam się zachować.

- Tak jesteśmy pewni. Czy to już wszystko? Możemy jechać do domu? - Berni dosyć się niecierpliwił, a ja chciałam tutaj jeszcze być. Z jednej strony nie nawiedziłam tego miejsca, ale tutaj była moja prawdziwa rodzina i do tego bardzo obawiałam się spotkania z Thomasem.

- Tak to wszystko. Żegnaj Josephine. Było wspaniale mieć cię tutaj i wiedz, że zawsze możesz nas odwiedzić, ale w prawdziwym domu będzie ci lepiej. - byłam bardzo szczęśliwa ale nie mogłam powstrzymać się od płaczu.

- Żegnaj ciociu Eleonor. Dziękuje za wszystko. Dziękuje, że nauczyłaś mnie co to znaczy kochać i za to, że pokazałaś mi jak to jest być kochanym. - kobieta przytuliła mnie a następnie razem z Lily i Bernim udaliśmy się w kierunku wyjścia.

- Jak się czujesz Josephine? - czułam się lekko skrępowana, ale nie chciałam żeby pomyśleli, że jestem niewdzięczna.

- Dobrze i proszę mi mowić Jose.

Po około 30 minutach dojechaliśmy do domu. Niepewnie wysiadłam z auta i wzięłam swoją torbę. Miałam je tylko dwie, ponieważ nie miałam za dużo rzeczy.

- Jutro pojedziemy na zakupy, co ty na to? - Lily wydawała się bardzo miłą osobą i bardzo się cieszyłam wiedząc, że będę mogła ją lepiej poznać.

- Bardzo chętnie. - mina trochę mi zrzedła, gdy zobaczyłam wychodzącego z domu Thomasa. - Cześć. - rzuciłam luźno starając się ukryć spięcie.

- Hej. Kupiliście coś do jedzenia? - byłam trochę zawiedziona, ponieważ nawet na mnie nie spojrzał.

- Thomas, przywitaj się proszę z twoją nową siostrą, Josephine. - Lily chyba widziała, ż jestem trochę nieswoja.

- Przecież powiedziałem hej. - odburknął po czym wrócił do domu. Stałam chwile po czym widząc Berniego, który gestem zaprasza mnie do środka udałam się w jego kierunku.

- Thomas oprowadzisz proszę Jose po domu? - Berni również próbował w jakikolwiek sposób zaangażować syna w mój przyjazd, ale on wyraźnie nie był zadowolony moją obecnością.

- Nie mogę. Wychodzę. - powiedział po czym wyszedł z domu. Miałam nadzieje, że uda mi się z nim porozmawiać, ponieważ nie chce żeby czuł się w żaden sposób pokrzywdzony.

- Dobrze to ja to zrobię. - podeszła do mnie Lily i zaczęła mnie oprowadzać. - Tutaj jest łazienka, tam kuchnia, a do góry jest twój pokój. - po chwili l już się rozpakowywałam. Po około 30 minutach eżałam na łóżku i zastanawiałam się nad wszystkim.

- Cześć mogę wejść? - usłyszałam delikatne pukanie do drzwi oraz głos Berniego. On również wydaje się bardzo miły, nie wiem dlaczego Thomas jest takim dupkiem.

- Jasne. - po moim pozwoleniu, wszedł do środka i usiadł obok mnie.

- Chciałbym porozmawiać o Thomasie. Wiem, że zachowuje się wobec ciebie nieodpowiednio, ale musisz wiedzieć, że dla niego to też jest trudne. Oczywiście dla ciebie bardziej, ale chodzi mi o to, że musisz dać mu trochę czasu, okej?

- Jasne. Planuje z nim jutro porozmawiać. Nie chcę żeby traktował mnie jak wroga. - Berni uśmiechnął się, przytaknął i wyszedł z pokoju. Znowu zostałam sama ze swoimi myślami. Było to dla mnie niespotykane, ponieważ w domu dziecka nigdy nie miałam takiego spokoju.

Ta noc była cudowna. Miałam tyle spokoju ile nigdy. Łóżko też było bardzo wygodne. Obudziłam się wcześnie, ponieważ w domu dziecka jako jedna ze starszych musiałam pomagać w przygotowywaniu śniadania i jestem przyzwyczajona do wstawania o wczesnej porze. Postanowiłam ubrać się i przygotować śniadanie dla Lily i Berniego, no i Thomasa też. Po cichu zeszłam po schodach i poszłam w kierunku kuchni. Zobaczyłam tam siedzącego na blacie Thomasa pijącego wodę i jedzącego czekoladę.

Second Chance // h.t.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz