5. Przecież ona ma chłopaka

1.4K 59 118
                                    

maj 2019 r., Katowice

– Wyłaź stamtąd wreszcie! – krzyknął Tomek i uderzył dłonią w drzwi łazienki zajmowanej przez Bołądzia.

– Stresujesz mnie! – odkrzyknął mu atakujący.

– I dobrze. Ile można tam siedzieć? Też chcę się ogarnąć przed śniadaniem.

Fornal usłyszał dźwięk spuszczanej wody.

– No w końcu – mruknął do siebie.

– Ty! Widzę przez uchylone okienko, że baby biegają – krzyknął znowu Bołądź.

– Baby?

– Natalia i Gabryśka. Niezłe świruski. Mało im treningów? W Spale biegały, w Katowicach biegają...

– Przecież one z nami nie trenują, co najwyżej pomagają – odpowiedział Tomek i wyjrzał przez okno w pokoju.

– Rzeczywiście – zgodził się Bołądź i wyszedł z łazienki.

– Wreszcie!

– To było dziesięć minut.

– Dziesięć minut? Całą wieczność tam siedziałeś! – warknął Tomek i chwycił swoją szczoteczkę do zębów.

– Jeśli dla ciebie dziesięć minut to długo, to współczuję twojej przyszłej dziewczynie – zakpił Bołądź. – A, na twoim miejscu na razie bym tam nie wchodził...

Tomek zdążył umyć zęby, gdy znowu usłyszał swojego współlokatora.

– Pawlik chce z tobą gadać.

– Sebastian Pawlik?

– A jest tu jaki inny? Przecież mówię.

– Równie dobrze mogło ci chodzić o... Dobra, nieważne.


Sebastian Pawlik pomyślał, że powinien zagrać w grę alkoholową pod tytułem "lufa za każdym razem, gdy...". Na pierwszym miejscu byłoby zdecydowanie: lufa za każdym razem, gdy ktoś w Katowicach zacznie śpiewać "Katowice nocą". Na drugim: lufa za każdym razem, gdy ktoś w sobotę zacznie śpiewać "Szósty dzień tygodnia". Trzecie miejsce było trudniejsze do wytypowania, wahał się między lufą, gdy zauważy Fornala wpatrującego się z otwartymi ustami w jego córkę, a lufą, gdy Kochan bluzga pod nosem. Dodałby jeszcze do tego lufę za każdego, kto próbuje z akcentem powiedzieć "stupid games", i przez cały tydzień chodziłby pod wpływem.

– Chciał ze mną trener porozmawiać? – spytał Fornal.

W kadrze wszyscy byli ze sobą na ty, ale Pawlik znał i trenował Fornala od czasów juniorskich, kiedy nie było mowy o takim "spoufalaniu się". W tym momencie Pawlik też jakoś się nie kwapił, by zaproponować mówienie sobie po imieniu.

– Tak, siadaj.

Tomek usiadł na brzegu fotelu i spojrzał wyczekująco.

– Wiesz, o czym chcę rozmawiać.

Tomek zamarł.

– Wiem?

Pawlik uśmiechnął się ironicznie.

– Oczywiście, że wiesz. Myślisz, że nie widzę, jak wodzisz wzrokiem za moją córką?

Tomek poczuł, że robi mu się gorąco.

– Coś się trenerowi zdaje – odpowiedział, mimo że sam wiedział, jak nieprzekonująco to brzmi.

– Nie, Fornal, nic mi się nie zdaje. – Pawlik wszedł na ostrzejsze tony. – Jeśli zamierzasz się przystawiać do mojej córki, to lepiej, żebym cię na tym nie przyłapał.

Coś więcej niż as serwisowy | Tomek Fornal, Kuba KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz