05. tomo no tame ni

280 22 3
                                    

Przebudzając się wspomnienia ostatniej nocy uderzyły we mnie jak grom z jasnego nieba. Uśmiechnęłam się sama do siebie przypominając sobie dotyk Itachiego na swoim ciele. Nigdy nie przeżyłam takiej przyjemności jaką zafundował mi wczoraj długowłosy. Obawiałam się jedynie swoich uczuć, które były coraz to silniejsze do mężczyzny. Podniosłam się z łóżka dostrzegając, że jestem sama. Itachiego nigdzie nie było. Nie było też jego rzeczy, żadnej wiadomości dla mnie, nic. Ukłucie w sercu dopadło ze zdwojoną siłą, gdy uświadomiłam sobie, że on po prostu uciekł. Bez słowa wyjaśnienia, niczego. Zirytowana udałam się pod prysznic, by zmyć z siebie wczorajsze wydarzenia. Nie mogłam teraz myśleć o mężczyźnie ani o jego pobudkach czy zachowaniu. Nie byliśmy razem, nie był mi winny żadnych wyjaśnień. Poza tym to ja go zaprosiłam do środka.

Teraz musiałam skupić się na przekazaniu informacji, które wyciągnęłam z Saia. Dowiedziałam się przecież prawdy, po którą udałam się do Konohy. Byłam na siebie wściekła, bo dzisiejsza noc – prawdopodobnie najlepsza w moim życiu, ponieważ zorientowałam się, że Itachi, Shisui jak i cała reszta całkowicie odwiodła mnie od mojego prawdziwego celu w życiu. Od dążenia do pokoju. Żyłam sobie przez pół roku nie przejmując się niczym, ani tym co naokoło mnie się dzieje i mimo że zobaczyłam prawdziwe życie to poczucie winy gryzło mnie ze zdwojoną siłą.

Akatsuki walczy o lepsze życie, a ja nim żyję.

Mistrz Jiraiya zginął z rąk Korzenia, a ja pracowałam z nimi.

To nie było w porządku.

Wyszłam pośpiesznie z mieszkania i skierowałam się do Minato. Wioska już dawno obudziła się do życia i tłum ludzi znajdował się na ulicach. Los chciał bym spotkała na swojej drodze właśnie Izumi, co jeszcze bardziej mnie rozjuszyło. Jednakże wiadomości, które miała mi do przekazania... dosłownie zatrzymały krążenie w moich żyłach.

– Och, Sakura... co za niespodzianka – zwróciła się do mnie patrząc na mnie z góry. Nie byłam jej dłużna i nie uciekłam spojrzeniem. Tym bardziej, że to nie w moim stylu, poddawanie się. – Wiesz... ostatnio dużo o tobie myślałam. Jesteś tu dość nowa, trochę nieporadna w kontaktach towarzyskich, więc jak najbardziej zaakceptowałam fakt, że Itachi ci pomaga – wypowiedziała, a ja zmrużyłam oczy kompletnie nie wiedząc do czego dąży. – Jednak wolę, żeby nie było między nami żadnych nieścisłości. Nikt miał o tym na razie nie wiedzieć, ale... Itachi jest moim narzeczonym, więc trzymaj się od niego z daleka – warknęła zbliżając się do mnie.

Kurwa. Są narzeczeństwem? Nie mogłam uwierzyć w słowa, które brązowowłosa do mnie wypowiedziała i stałam jak oniemiała nie potrafiąc się odezwać. Izumi wpatrywała się we mnie z satysfakcją otrząsając mnie z chwilowego letargu.

– Nie obchodzi mnie to, Izumi – odpowiedziałam sucho wprawiając dziewczynę w zdziwienie. – Poza tym uwierz mi, mam ważniejsze rzeczy do zrobienia niż rozmowa z tobą – dodałam i ruszyłam do mojego pierwotnego celu.

Złość jaka opanowała moje ciało, była naprawdę ogromna. Resztkami silnej woli kontrolowałam emocje próbując skupić się na rzeczach dużo ważniejszych niż to, że Itachi ma narzeczoną. Wpadłam do pokoju Minato niczym burza od razu przepraszając za swoje zachowanie.

– Coś musiało cię zdenerwować... – Minato uniósł brwi do góry przyglądając mi się.

– To nie jest ważne... – rzekłam pośpiesznie nie reagując na ciekawski wzrok Hokage. – Jak się czuje Kakashi?

– Lepiej, obudził się już. Będzie musiał parę dni spędzić w szpitalu, jednak gdyby nie ty... nie przeżyłby tego. Dziękuję – powiedział szczerze, a jego wzrok natychmiast zelżał. – Dostałem wiadomość od Yahiko... – Wybałuszyłam oczy obawiając się złych wieści. – Nic im nie jest, jeśli o to ci chodzi, jednak... Kusagakure ponownie przygotowuje się do wojny. Na pewno bierze pod uwagę Amegakure, jednak nie wiemy...

hontō no yume // itasakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz