Taehyung już nie wiedział co ze sobą zrobić. Całe dnie spędzał w przesiąkniętej zimnem komnacie Jeongguka, w której i tak (na jego szczęście) spał tylko on, bo diabeł albo cierpiał na bezsenność i włóczył się po swoim królestwie od świtu do świtu, albo przeznaczył sobie na sen zupełnie inną komnatę. Tak więc osamotniony Taehyung, nudząc się przeokropnie, całymi dniami patrzył w zakratowane okno i marzył o wolności, setny raz licząc doskonale mu już znane pęknięcia na suficie.
Po nieudanej ucieczce, nie licząc dnia, w którym Jeongguk kazał mu zjeść posiłek w jadalni, Taehyung nawet nie próbował przekroczyć progu komnaty, w której się obecnie znajdował. Kim wolał już każdego dnia dusić się w czterech kamiennych ścianach, niż spotkać resztę mieszkających w zamku diabłów, które mając nad karkiem bat takiego pana, z pewnością do miłych nie należały.
Ale teraz, znudzony do granic możliwości chłopak fuknął pod nosem i obrócił się na bok, wracając pamięcią do jedynej rzeczy, której diabeł, prócz niewinności, mu nie odebrał. Przynajmniej wspomnienia całkiem nie najgorszych czasów, gdy większość rówieśników była zbyt zaabsorbowana swoim jedzeniem, by mu dokuczać, pozwalały mu uciec od rzeczywistości malującej się w kolorach czerni i czerwieni.
To właśnie wtedy Kim mógł usiąść z boku ławy i przysłuchiwać się opowieściom snutym przez młode, pełne nadziei dziewczynki, które z wypiekami na twarzy cytowały pomiędzy sobą fragmenty ukochanych bajek, twierdząc, że jeśli chcą znaleźć swojego księcia, muszą zachowywać się tak, jak na księżniczki przystało. W czasie ich słuchania Taehyung również tworzył w swojej wyobraźni piękne historie, które przed pójściem spać sumiennie dekorował w kolejne nic nieznaczące elementy, jak kolor oczu jego przyszłej księżniczki, czy rodzaj kwiatów, jakimi obsadzą ich wspólny pałacowy ogród. Wymyślanie innych, o wiele lepszych wersji własnego życia, dawało mu wytchnienie i pewnego rodzaju ulgę, nawet jeśli ta iluzja trwała nie więcej, niż kilka marnych minut; niemniej, obrana w lukier i miłość fantazja stała się codziennością, bo właśnie tego mu brakowało. Uczucia potrzeby, troski, zwykłej miłości, szkoda tylko, że los, zamiast wynagrodzić lata upokorzeń, dając to, czego pragnął, kolejny raz postanowił z niego zakpić.
I tak Taehyung miał zaledwie czternaście lat, gdy zorientował się, że kobiece kształty, nigdy nie przyciągały jego uwagi tak, jak te męskie. Może to wina niezbyt urodziwych koleżanek, które rzucały w niego wszystkim, co tylko nawinęło się im pod rękę, a może to po prostu wina Taehyunga, który znienawidził płeć piękną tak bardzo, że zaczął spoglądać na mężczyzn w zupełnie innej kategorii.
A przecież według Biblii, prawo do miejsca u jego boku miała tylko kobieta.
Pożądanie innego mężczyzny jest zboczeniem i wykroczeniem przeciwko rodzinie!
Gdy wierni ślepo wierzyli w słowa płynące z drewnianej ambony, Taehyung siedział przed bieloną kaplicą, dusząc w sobie szloch. Gdy reszta przytakiwała gorliwie głowami, razem z kapłanem, który groził im palcem i straszył piekłem, srebrnowłosy przez łzy przepraszał za to, kim jest.
CZYTASZ
Young God | taekook
Fanfiction[w trakcie] ❝ Diabeł nawet anioła kochającego swojego boga, umie sprowadzić na drogę grzechu.❞ TAGS × mpreg; top/devil!jk; fallenangel!yoongi; archangel!jimin; magic!au; angst; dużo wulgaryzmów; obraza uczuć religijnych ☾ Oh, baby boy, don't get cut...