W mniemaniu Jeongguka wszystkie piekielne dziwki wyglądały jak tanie lafiryndy. Wymalowane niczym strach na wróble, ubrane w wyuzdane, koronkowe kiecki odsłaniające tyłek, miały w ten kusić spragnionych wrażeń i sprowadzać ich na manowce, a i tak niestety służyły jedynie, jako worek na spermę wyższych rangą diabłów. Oczywiście, Jeongguk z racji swojego tytułu miał o wiele większe przywileje. Nigdy nie zabawiał się z tkniętymi przez innych prostytutkami, co wcale nie oznaczało, że nie zachodził do burdelów w piekle, a czasami, raz czy tam dwa, zdarzyło mu się nawet udać do ziemskich domów uciech, łączonych z karczmami.
Siadał wtedy w odosobnionym miejscu, jak najdalej od śmierdzących potem i chmielem parobków i zwyczajnie czekał. Nie mijała nawet minuta, a kobiety skuszone widokiem młodego, przystojnego mężczyzny, który jawił im się jako czarujący książę, od razu padały mu do stóp, albo i nachylały się aż nadto, byleby tylko zwrócił na nie uwagę.
Jeongguka zawsze to bawiło; zwłaszcza to, jak bardzo potrafiły się przed nim prężyć, nie mając nawet pojęcia, z kim mają do czynienia. Może gdyby wiedziały, w czyją twarz wtykały swoje podarowane przez naturę wdzięki, zdążyłby od niego uciec, a tak kończyły tragicznie za karczmą, bo jemu nie chodziło o zaspokojenie swoich seksualnych żądz, tylko głód ciepłej krwi rozlewającej się po ustach.
Od tego pierwszego miał przeznaczoną mu prostytutkę, która w porównaniu do reszty nie chowała się po kątach na widok jego sadystycznego uśmiechu. Gdy Jeongguk witał do jej progów, kontury ust rzeczonej kobiety zawsze co do linii obrysowane były czerwonym malowidłem, które po jego wyjściu zdobiło wszystko, tylko nie jej pełne wargi.
Czy Jeogguk był usatysfakcjonowany z jej usług? Zdawałoby się, że wyrzucone na spróchniały blat trzydzieści srebrników mówi samo za siebie, jednak nie w przypadku księcia piekieł.
— Lepiej niż ostatnim razem, ale to i tak za mało — podsumował chłodno czarnowłosy, kiedy kilka monet przetoczyło się po drewnie i z brzękiem spadło na wysłużoną podłogę, z której po chwili wstała kobieta. Brunetka starła z kącików ust resztki jego spermy i zaśmiała się, kręcąc głową na słowa towarzyszącemu jej mężczyźnie.
— Moje usta przez te lata, kiedy jeszcze byłeś gówniakiem bawiącym się w kołysce to już pracowały na moje utrzymanie, a ty twierdzisz, że to za mało?
Brew Jungkooka uniosła się w górę.
— Nigdy nie byłaś najlepsza w swoim fachu — stwierdził beznamiętnym tonem, na co Hyuna nie mogąc się już dłużej powstrzymać, prychnęła nieczułym śmiechem.
— Po co w takim razie tutaj przychodzisz książę, skoro moje usługi cię nie zadowalają? — zapytała, unosząc brew w zaciekawieniu. Diabeł zdawał się tego nie dostrzegać, a nawet jeśli, to wcale się nie śpieszył z udzieleniem odpowiedzi. Otrzepał swoją kosztowną pelerynę i dopiero po zarzuceniu ją na plecy, zapinając srebrny łańcuch tuż przy idealnie gładkiej skórze, opiętej na jabłku Adama, rzucił sucho.
CZYTASZ
Young God | taekook
Fanfic[w trakcie] ❝ Diabeł nawet anioła kochającego swojego boga, umie sprowadzić na drogę grzechu.❞ TAGS × mpreg; top/devil!jk; fallenangel!yoongi; archangel!jimin; magic!au; angst; dużo wulgaryzmów; obraza uczuć religijnych ☾ Oh, baby boy, don't get cut...