Chapter Three. {Piano stories}

17 4 1
                                    

Twelfth of July

-

"Nobody said it was easy
No one ever said it would be so hard
I'm going back to the start"

Coldplay "The Scientist"

-

Yoongi westchnął kładąc dłoń na zimnych klawiszach. Lekko położył na nich nacisk, słuchając jak pianino wydaje dźwięk. Nuta za nutą, wraz z kolejnymi ruchami ręki Mina, instrument rozpoczął swoją opowieść. Niebieskowłosy nie przykładał zbyt dużej uwagi do melodii; pozwolił rytmowi się prowadzić przez tę jakże pasjonującą historię. Zwrot akcji nastąpił w momencie, w którym chłopak nacisnął złe miejsce.

Joy wzdrygnęła się, słysząc krzyk pianina. Na ułamek sekundy wszystkie jej mięśnie spięły się, aby rozluźnić, gdy wypuściła powietrze z płuc.

- Przepraszam - powiedział w końcu. Zamknął klapę, która przeraźliwie trzasnęła, przez co brunetka podskoczyła w miejscu.

- Nie masz dzisiaj humoru, co?

Licealista pokręcił głową. Koreanka przesiadła się na krzesło, stojące obok niego. Położył głowę na jej kolanach. Osiemnastolatka bawiła się intensywnie niebieskimi kosmykami, przeczesując je i kręcąc na palcach. Azjata zamknął oczy, mrucząc jak kot.

- Trzeba iść na spacer z Holly.

- To na co czekasz? Rusz się.

- Nie mam ochoty.

- O nie, ja tego nie zrobię. To twój pies.

Yoongi jęknął.

- Za chwilę.

- Rozmawiałeś z kimś sprzed wyjazdu?

- Pytałaś o to wczoraj, Sooyoung. Nic się nie zmieniło.

- A nie chciałbyś, żeby się zmieniło?

- Nawet nie wiem jak ich szukać.

- Nie pamiętasz ich adresów?

Min podniósł się i spojrzał na nią ciemnymi tęczówkami.

- Po czterech latach?

- A twój najlepszy przyjaciel? Jak on miał...

- Jimin?

- Właśnie. Jimin.

- Pojęcia nie mam. Szczerze to pamiętam tylko twój adres. I to ten stary - Koreańczyk zebrał luźne kartki w pięciolinie i postukał nimi o drewno. Odłożył je na szczyt instrumentu, sięgając po swój telefon. Wstał i wyjął z kieszeni bluzy w połowie pustą paczkę papierosów.

- Palisz?

Mruknął w odpowiedzi, podchodząc do okna i otwierając je na oścież. Oparł się na framudze, wystawiają głowę na świeże powietrze.

- Okazjonalnie. Jak miałem siedemnaście lat, paliłem nałogowo, co najmniej dwa dziennie, ale jakieś wielkie uzależnienie to to nie było, bo szybko mi przeszło - pomachał opakowaniem. - Te kupiłem na lotnisku przed wylotem i w ciągu dwóch tygodni wypaliłem ledwie siedem. Teraz sięgam po papierosa w jakiś wyjątkowych sytuacjach albo kiedy się stresuję.

- Nie spodziewałam się po tobie.

Wypuścił dym z ust, obserwując starszą panią na chodniku naprzeciw.

- Nikt się nie spodziewał. Wszyscy mamy jakieś wady.

Joy położyła dłonie na nogach, poprawiając się na krześle.

Paper Planes | m.yg × p.jm |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz