Chapter Five. {Coffee milk}

14 2 0
                                    

Fifteen of July.

-

"Oh why is everything so confusing
Maybe I'm just out of my mind"

Avril Lavigne "I'm with You"

-

Po kupieniu lizaka Yoongi wyszedł ze sklepu, mijając się z uśmiechniętym Ggukiem, któremu nawet nie odpowiedział, kiedy młodszy się z nim przywitał. Niebieskowłosy poszedł cholera wie gdzie i robił cholera wie co przez kilka dobrych godzin.

W końcu stanął na przejściu dla pieszych czekając na zielone.

- Yoongi? - znajomy głos zachaczył o jego bębenki słuchowe. Był zmartwiony, ale nadal słodko-anielski, ociekający miodem lipowym. Uśmiechnął się do siebie.

- Co tu robisz?

- Juhyun dzwoniła. Mówiła, że nie wyglądasz dobrze, więc przyszłam po ciebie. Aż tak źle ci poszło z Jiminem?

- To nie Jimin.

Światło zmieniło się. Zignorował jej wołanie, idąc przez pasy. Dogoniła go i złapała za nadgarstek.

- Co masz na myśli? Tak, to on.

- To nie może być on! - szarpnął ręką, wyrywając się z jej uścisku. Nie zamierzał na nią krzyczeć. Przemawiały przez niego skumulowane emocje w postaci frustracji. Spojrzał w jej przerażone oczy i wezbrane łzy. Usta mu zadrżały, pokręcił głową i odszedł.

Chwiejnym krokiem wdrapał się na swoje piętro. Zmęczenie obijało nim o wszystkie ściany. Wparował do domu, otwierając z taką siłą, że drzwi uderzyły w ścianę, omal nie wypadając z zawiasów. Oznajmił o swoim przyjściu (choć było już oczywiste nawet dla ich sąsiadów), ale nikt mu nie odpowiedział - ojciec znów pracował do późna.

Poszedł do pokoju, w którym stało pianino. Pomieszczenie było dwa razy większe, niż reszta, a instrument zajmował jego połowę. Opadł na taboret, plecami lądując na klawiszach. Nagły hałas przestraszył małego pieska, który uciekł do sypialni.

Osiemnastolatek poprawił się na siedzeniu. Przetarł palcami oczy, potem całą twarz. Potrząsnął głową. Od ilości adrenaliny czy innych hormonów dłonie mu się trzęsły. Siłą woli w miarę je uspokoił, naciskając trochę za mocno na klawisze. Powtórzył tę samą część melodii kilka razy, ale nadal mu nie wychodziło.

Złożył ręce, opierając na nich głowę. Pokręcił nią kilka razy, nie wierząc w całą sytuację. Kolejne podejście do utworu. Słysząc zły dźwięk, uderzył otwartymi dłońmi w pianino. Podniósł się z miejsca, czując jak traci kontrolę nad sobą. Zrzucił książki i kartki, leżące na szczycie pianina, prawie trafiając w okno. Wrzasnął na całe gardło, zginając się w pół jak scyzoryk.

Przykucnął na ziemi, uderzając pięściami w czoło. Przetarł dłonią twarz, krzycząc w jej wnętrze. Poczuł łzy pod palcami. Wziął głęboki oddech, przypominając sobie, co sam mówił Sooyoung o papierosach. Wyszedł na balkon, wyciągając z kieszeni paczkę i natychmiast zapalając jednego.

Wydarł się znowu, czując wzbierające emocje. Miał ochotę drzeć się cały czas. Miał ochotę coś kopnąć, uderzyć kogoś, rzucać się po całym tarasie. Miał ochotę położyć się na ziemi i utopić w negatywności pożerającej jego organizm.

Rzucił ledwo zaczętą używkę na ziemię, przygniatając ją stopą, aby zgasła. Oparł się na barierkach, zaciskając palce, aż knykcie mu pobielały. Uderzył w nie pięścią kilka razy, a specyficzny dźwięk rozniósł się echem po okolicy, odbijając od ścian budynków razem z wrzaskiem, który opuścił jego usta.

Paper Planes | m.yg × p.jm |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz