Colin
Wychodzę przed budynek i rozglądam się dookoła. Może kiedy dostanie
moją wizytówkę, wróci i będzie chciała porozmawiać.
To, że udało mi się do niej dotrzeć było prawdziwym zrządzeniem losu.
Jeszcze tego samego dnia, kiedy T.J mi o niej powiedział szukałem jej w sieci i
zleciłem Megge znalezienie jej numeru. Oczywiście w sieci jedyne informacje
były o jej osiągnięciach sportowych i działaniach politycznych, nic poza tym.
Nawet numeru do jej biura nie mogłem znaleźć. Na szczęście Megge przez
znajomą znajomej udało się dostać numer do jej asystentki.
Cały tydzień do niej wydzwaniałem, próbując umówić się na spotkanie. Nie
pomagało nic. Prośby, groźby, przekupstwo. Ciągle słyszałem, że pani
Sommers jest zajęta i nie ma wolnych terminów w najbliższym czasie. To
trochę dziwne jak na kogoś, kto działa w polityce.
Dzięki Bogu, że jeden z klientów nie mógł dotrzeć na spotkanie, a
zależało mi cholernie na zamknięciu z nim sprawy i podpisaniu umowy, więc
sam się wybrałem do Aspen, żeby to zakończyć.
Zatrzymałem się w małym hoteliku, który napotkałem jako pierwszy, żeby
zaoszczędzić nieco czasu, ale też dlatego, że nie zależało mi na luksusie. Kiedyś
mogłem pomarzyć choćby o spaniu w miękkim wygodnym łóżku. Nie, nie
dlatego, że rodziców nie było stać, ale dlatego, że mój ojciec uparł się, że nie
mogę być rozpieszczany wygodami, to miało mi pomóc wyjść na ludzi. To
zabawne, bo dopiero po jego śmierci zacząłem żyć jak człowiek, a nie jak
zaszczute zwierzę.
Mimo naszej sytuacji majątkowej, zawsze miałem mniej od moich
rówieśników, ale to nie na nowych, modnych i drogich zabawkach mi zależało,
a na możliwości przyjścia do domu bez strachu co mnie czeka za drzwiami.
Po spotkaniu z klientem wszedłem do pokoju, w którym stały tylko łóżko,
biurko oraz mała szafeczka, na której stał telewizor. Nie zastanawiając się zbyt
długo wszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i postanowiłem zejść na dół, do
hotelowego baru, z nadzieją, że będą mieli coś, czym będę mógł uczcić
sfinalizowanie przejęcia jednej z największych w tym rejonie fabryk sprzętu
sportowego. Szkoda tylko, że będę musiał opijać to sam, bo wątpię, żeby była
tu jakaś kobieta warta choćby rozpięcia rozporka.
Ubrałem czarną polówkę, czarne jeansy i czarne martensy, żeby nie
rzucać się za bardzo w oczy. Nie mam ochoty nawiązywać głupich gadek w
stylu „jak mija mi pobyt”. Wychodząc, złapałem jeszcze granatową bluzę,
zakładając ją w drodze na dół.