Colin
Ten tydzień był najciekawszym tygodniem od pięciu lat. Codziennie
wyciągałem T.J'a do jakiegoś baru, albo restauracji. Nie dlatego, że miałem
ochotę się rozerwać, a dlatego, że chciałem wygrać zakład. Kurwa, nie jest
łatwo. Podsuwałem mu chyba ze 4 panienki, ale żadna nie zdziałała nic, czego
oczekiwałem od nich.
Pierwsza była Beth. Nie będę ukrywał, że odstąpienie jej kumplowi nie
zabolało moich jaj. Na sam jej widok czułem, że moje spodnie są za ciasne.
Była tak seksowna, że przed „przekazaniem” jej T.J'owi miałem ochotę
pochylić ją nad barem i przelecieć przy wszystkich.
Później była Marcy, a może Darcy? Wiem tylko, że miała najlepsze cycki jakie
widziałem do tej pory. Jej chirurg plastyczny musiał zgarniać kupę szmalu.
Przy kolejnych straciłem już rachubę, ale wyrywałem dla niego najlepsze laski
w lokalach, w których byliśmy, ale za każdym pieprzonym razem kończyło się
tak samo. T. stawił im drinka i w delikatny sposób je spławiał. Próbowałem z
każdym rodzajem kobiet, od ubranych w stylu „ chodź za róg, a obciągnę ci na
stojąco”, po te świętoszkowate, które fitów nie widziały chyba nawet na
zdjęciach i nic.
Dziś wynająłem specjalnie dla niego dziwkę. Nie taką prosto z ulicy.
Ekskluzywną panią do towarzystwa. Kosztowało mnie to trochę upokorzenia,
bo nigdy nie musiałem chodzić do burdeli, ani nie musiałem nikomu płacić z
sex, ale mam nadzieję, że nie będę musiał żałować tego całego cyrku.
Wychodzę z siłowni i marzę tylko o szybkim prysznicu i szklaneczce
napoju bogów. Za dużo spotkań jak na jeden dzień. Muszę powiedzieć Meggi,
żeby umawiała maksymalnie 3 spotkania na dzień. Meggi jest moją sekretarką i
wyprzedzę pytania – Nie, nie przeleciałem jej. Ma 60 lat i jest dla mnie prawie
jak matka. Zawsze, kiedy o niej myślę mam same ciepłe wspomnienia. Z
zamyślenia wyrywa mnie dzwonek telefonu. Wrzucam torbę do bagażnika
samochodu i odbieram.
- Ty zwiędły kutasie! Dziwka? Serio? - Zdecydowanie T.J nie jest
zachwycony.
- Powiedz, że wykorzystałeś mój miły gest i ci chociaż zrobiła loda, bo
nie kosztowała mało. - odpowiadam z uśmiechem, wyobrażając sobie
wkurwienie na jego twarzy.
- Nie stary, weszła, zrzuciła ciuszki i od razu wpakowała się do sypialni. -
Chyba zacznę korzystać z usług takich „Dam”, przynajmniej robią to, czego się
od nich oczekuje.
- No to już chociaż jakiś postęp, bo chyba żadnej kobiety nie zapraszasz
do swojej jaskini miłości? - rzucam ze śmiechem.
- Postęp, postęp... Postęp to zrobiła szanowna Pani Venus, kiedy
zobaczyła, że nie jestem sam i cofnęła się tak szybko, jak tam weszła.
- Venus? Czyli był trójkącik? Wiesz, że to się też liczy i przegrałeś
zakład? - siadam za kierownicą i unoszę rękę w górę w geście wygranej.
- Nie, nie było trójkąta i nie przerywaj mi jak baba tylko słuchaj.
Zaciągnęła mnie do kuchni i oznajmiła, że będę musiał jej dopłacić, bo ona nie
robi takich rzeczy, ale przez to, że mam ładne mieszkanie może nagiąć nieco
swoje zasady. Jezu, człowieku, ile ja się musiałem namęczyć, żeby to z nią
wyprostować. Nie była zbyt szczęśliwa. - mówi T.J z jękiem.
- Chcesz mi powiedzieć pacanie, że wywaliłem tysiąc dolców na darmo? -
No teraz to ja nie jestem zbyt szczęśliwy. Co z nim nie tak? Wybrałem mu
najlepszą laskę w tym interesie, a on co? Nie skorzystał?
- Nie na darmo. Skoro już jej zapłaciłeś za godzinę to wykorzystałem ten
czas. Poczęstowałem ją winem, porozmawialiśmy. Wiesz? Nigdy bym nie
pomyślał, że panienki zarabiające w burdelach mogą mieć taką ciekawą
osobowość. - Słyszę ironię w jego głosie.
- Jaja sobie ze mnie robisz?! Skoro nie chciałeś jej stuknąć, po co ją
zatrzymałeś w mieszkaniu? - Kocham go jak brata, ale nie rozumiem go w
ogóle.
- Stary, to nie moja kasa poszła na zapłacenie jej, więc potraktowałem ją
raczej jak akwizytora. - odpowiada zanosząc się śmiechem.
- Akwizytor, który na progu się rozbiera? Chyba przeprowadzę się do
innej dzielnicy, bo w mojej akwizytorzy się nie pojawiają. - Kurwa! Kurwa!
Kurwa! Znów nie wyszło.
– Nie mój problem. - słyszę, że T.J do kogoś szepcze. - Col, muszę teraz
wytłumaczyć Dave'owi co robiła ta laska w moim mieszkaniu, bo jest
cholernie zazdrosny. Do jutra w biurze.
Już mam ochotę się rozłączyć, odpalić silnik i jechać w końcu do domu, kiedy
T.J dodaje:
- Aha, Tik tak Skarbie, czas leci. Przygotowałeś już smarowanie? -
rozłącza się z głośnym śmiechem.
Kurwa, co mnie podkusiło, żeby wymyślić taki głupi zakład?
![](https://img.wattpad.com/cover/24510223-288-k176961.jpg)