Prolog

26.4K 1K 443
                                    

       Piąta rano – godzina, o której wybitny naukowiec, John Graham, rozpoczynał swoją pracę w laboratorium od trzydziestu lat. Po śmierci żony i wyjeździe córki, jego życiem stała się praca. Codziennie, w białym kitlu, wchodził do sterylnej sali, która była jego drugim domem. Z niezwykłą pasją zagłębiał się w tajemnice wirusów i chorób przez nie wywołanych. Za swoje odkrycia otrzymał wiele nagród i dyplomów. Mimo wieku sześćdziesięciu lat, nie zwolnił tempa w swoim zawodzie. Pewnego dnia mężczyzna zaobserwował dziwne zachowanie u laboratoryjnych szczurów.

       Był to piąty maja 2031 roku. John leniwym krokiem, trzymając w ręku czerwony kubek z czarną kawą bez cukru, ruszył w stronę białego pomieszczenia, które pieszczotliwie nazywał „pokoikiem odkryć". To właśnie w nim stworzył lek na afrykański pomór świń, za który został hojnie wynagrodzony, dając powód do zazdrości Chińczykom, którzy byli na jego tropie. Jednak nagroda nie powstrzymała naukowca przed dalszymi badaniami. Za wszelką cenę chciał uleczyć ludzi chorych na nowotwory, ale jego marzenie było trudne do zrealizowania. Tego dnia jego głowę znów zaprzątał rak, chęć odkrycia leku stała się obsesją. Mimo zmęczenia – nie poddawał się. Otworzył drzwi, a do jego nozdrzy dotarł zapach chemikaliów. Był do nich przyzwyczajony, więc nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Wziął łyk kawy, odłożył kubek na biurko tuż obok góry papierów i udał się do drugiego pokoju. Był cały biały, bez okien. Ściany zasłaniały wysokie regały z klatkami i akwariami, w nich znajdowały się przeróżne zwierzęta. Od małych gadów po pięciokilogramowe, białe króliki. Mężczyzna usiadł przy długim stoliku i spojrzał przez mikroskop na przygotowany zeszłego dnia preparat. Nagle usłyszał głośne uderzenie klatki o klatkę. Zdezorientowany John wstał i skierował się w stronę źródła dźwięku, którym okazały się trzy szczury albinosy, próbujące uciec od czwartego. Przytwierdzone do krat ze strachu, nie potrafiły odwrócić od niego wzroku. Naukowiec bacznie przyglądał się zaistniałej sytuacji, ale nie potrafił jej rozgryźć. W tym samym momencie szczur powoli obrócił głowę w stronę mężczyzny. Jego oczy nie były czerwone, ale czarne jak smoła z niebieską, pionową linią. Po plecach Johna przebiegł nieprzyjemny dreszcz, jego źrenica zmieniła kształt, a tęczówka poczerniała. Po chwili oczy naukowca były identyczne jak u gryzonia, ale nie poczuł bólu, nie był świadomy tego, co się wydarzyło. Nie wiedział, że właśnie stał się nosicielem groźnego wirusa. Zachowanie szczurów wróciło do normy i każdy z nich wyglądał jak zwyczajny albinos. Cała akcja trwała zaledwie kilka sekund, dlatego Graham był przekonany, że z przemęczenia widział dziwne rzeczy i wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia.

       Następnego dnia miało odbyć się sympozjum - specjalne spotkanie dla naukowców. Przy filiżance kawy i ciastku mogli przedyskutować wiele spraw, podzielić się swoimi odkryciami. Czasem razem dochodzili do czegoś nowego, przełomowego. Jednak w tej branży nie może być kilku najlepszych. Ludzie byli bardzo ostrożni, uważali na to ile informacji podają i komu. Zawsze znalazła się osoba, która chciała wykraść badania i sobie przypisać osiągnięcia. Taki był Mike Roy – biolog, który zyskał sławę dzięki pomocy swojego przyjaciela Grahama. John poznał Mike'a na pierwszym roku studiów, ich przyjaźń wydawała się być trwała, ale szybko się skończyła, kiedy Roy skopiował jego pomysł pracy dyplomowej, który okazał się być genialny. Od tamtej pory nie odzywali się do siebie. W dniu spotkania wymienili jedynie wrogie spojrzenia, po czym Johnowi zrobiło się słabo, a jego serce stanęło. Były przyjaciel obserwował jak ludzie zaczynają się zbiegać wokół mężczyzny, a jego oczy zabłysły niebieską poświatą wśród ciemności.

Śmierć Motyla [Demo] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz