Mieli parę godzin na zastanowienie się, czy chcą walczyć przeciwko instytucji. Mieszańce, które zgodziły się, w tym Lily, pojechały rano do głównej bazy. Był nią opuszczony, podziemny peron. Dzięki umiejętności kontrolowania umysłów, z łatwością znaleźli tam schronienie. Byli tam bezpieczni. Na straży zawsze stały najsilniejsze mieszańce, które zajmowały się ludźmi, chcącymi wejść do środka. Sprawiały, że zapominali o tym miejscu i nie mogli przekazać o nim dalej. W takich momentach niejeden zwątpił czy powinno się powstrzymać rozprzestrzenianie wirusa.
Przyjechali wielkim, czarnym vanem. Ciemnowłosa nie mogła uwierzyć w to, że nie zostali zauważeni, mimo że byli poszukiwani. Droga nie była długa, ale kręta. Kiedy dotarli do bazy, zdziwiła się wyglądem tego miejsca. Nie była do końca pewna, czy w tak krótkim czasie byliby w stanie urządzić zwykły peron. Tam, gdzie kiedyś znajdowały się tory, było coś na wzór sali treningowej. Widziała manekiny, worki, półki z bronią zarówno białą, jak i palną Ludzi, a właściwie mieszańców, było wiele. Gdyby nie brak pociągów, inny wystrój i wszechobecna szarość i brąz, można by pomyśleć, że peron wciąż funkcjonuje. Lily rzadko jeździła pociągiem, właściwie nie ruszała się z miasta. Nigdy nie miała potrzeby opuszczenia domu rodzinnego czy chociaż wyjechania na parę dni gdzieś dalej.
Chowała się w tłumie. Ogarnął ją dziwny strach i niepewność. Już samo przebywanie w bunkrze wydawało jej się dziwne, ale w tym momencie było źle. Bardzo źle. Za dużo ludzi, za głośno. Czuła się przytłoczona. Miała ochotę uciec, choć byłaby to najgorsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęła.
— Wreszcie jesteście — odezwała się blondwłosa kobieta w białym kitlu. Na oko mogła mieć z trzydzieści lat. Może więcej, choć wyglądała całkiem młodo. Jasna karnacja i brązowe oczy jedynie ją odmładzały. W ręku kurczowo trzymała grubą, czarną teczkę.
— Pani S. — Corvus skinął głową. — Nie możemy dłużej zwlekać.
Zajrzała mu przez ramię, po czym zerknęła na chłopaka.
— Nieprzygotowani, jak podejrzewam.
— Liczę, że da się coś z tym zrobić.
— Zrobimy co się da — odpowiedziała i rozejrzała się po nowych mieszańcach. — Gdzie Izaak?
— Zabrali go podczas patrolu.
Kobieta posmutniała, ale jednocześnie jej wyraz twarzy sugerował gniew. Zmarszczyła czoło i szybko podeszła do chłopaka, łapiąc go jedną ręką za głowę i przysuwając do siebie. Drugą otworzyła szerzej lewe oko mieszańca. Nie sprzeciwił się jej.
— Myślałam, że będziesz mądrzejszy. — Przyjrzała się jego gałce ocznej, która dla zwykłego laika wyglądała na całkowicie normalną. Ale blondynka wydawała się wiedzieć, na co patrzy. Lily właściwie była pewna, że Pani S musiała być lekarzem lub biologiem. Zastanawiała się tylko, czym jest te tajemnicze s.
— Strzelali pociskami, nie miałem jak tego uniknąć — westchnął, odsuwając się. — Wyliżę się.Zaprowadzono nowo przybyłych to pomieszczenia, w którym mieli spać przez jakiś tydzień. Podczas tych siedmiu dni mieli trenować strzelanie z broni lub zwykłej walki i obrony. Z jednej strony wcale nie musieli się tak starać, większość ludzi w siedzibie instytucji była niedoświadczona w walce. Powalenie ich nie mogło sprawić kłopotu. Ale była też druga strona medalu - wiedza, jaką posiadali na temat mieszańców. W swoich laboratoriach mieli przeróżne substancje, które powaliłyby najsilniejszy, czwarty stopień. Do tego sprzymierzeńcy jakimi były przemienione osoby, które zgodziły się na współpracę. Plan był jasny, pokonać tego, kto zarządzał tym wszystkim. Nie ma szefa - nie ma pracy. Musieli zdobyć antidotum lub zmusić do jego stworzenia. Żeby zrealizować cel, najpierw należało przejąć władzę nad wszystkimi sektorami. Łatwo jednak wyglądało to tylko na kartce. W rzeczywistości cały obiekt był chroniony. Pomijając ochroniarzy wyglądających jak stado goryli, którym ktoś zabrał banany, w środku roiło się od pułapek i oczywiście kamer. Mieszańce już zdążyły się zorientować, że niestety facet pilnujący nagrań nie zasypia tak jak na filmach.
CZYTASZ
Śmierć Motyla [Demo] ✔
Science FictionPierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd choroba przez lata rozprzestrzeniała się po świecie, nie dając żadnych objawów, a wystarczył jedynie...