Rozdział 4

24 0 0
                                    

Pierwszy dzień nowej szkoły oznacza pierwszą lekcję w nowej szkole. Moim pierwszym przedmiotem będę eliksiry. Dobrze się składa, ponieważ ten przedmiot nigdy nie sprawiał mi żadnych problemów. Wstałam z łóżka, ubrałam na siebie swoją szatę, umyłam się, uczesałam swoje włosy w kolorze ciemnego blondu. Popatrzyła w lustro. Czegoś mi tu brakowało... Rzęsy! Pomalowałam mascarą swoje rzęsy, które ładnie podkreślały moje niebieskie oczy. 

-Jestem gotowa!- pomyślałam. 

Kiedy wyszłam ze swojego pokoju na mojej drodze stanęła dwójka bliźniaków o rudych włosach.

-Jestem Fred!

- Jestem George! 

- Jestem Euphoria!- odpowiedziałam im- Hej! To wy jesteście braćmi Rona, tak? 

- Otóż to!  Z tego względu, że jesteś tu nowa i będziesz potrzebowała jakiejś pomocy to śmiało możesz mnie poprosić!- odpowiedział jeden z chłopaków. Pech chciał, że zapomniałam, który to Fred, a który to George. 

-Mnie tez możesz zawsze zapytać! Jestem od niego mądrzejszy!- rzekł ten drugi- Tak w ogóle co teraz masz? 

-Eliksiry. 

-W takim razie radziłbym ci już iść. Snape to straszny sztywniak i zrzęda. Nienawidzi, kiedy ktoś spóźnia się na jego lekcję. Szczególnie Gryffoni... 

Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Lekcje zaczęły się dwie minuty temu! Świetne zrobienie pierwszego wrażenia! 

-Ohh, dzięki chłopcy. Muszę już lecieć! Do zobaczenia! 

Biegłam ile sił w nogach. Nigdy nie miałam dobrej kondycji jeśli chodzi o bieganie. Wbiegłam do lochów i nieśmiało  otworzyłam drzwi. 

-Dzień dobry... Przepraszam za spóźnienie... 

-Panna Grocery! Jaka niepodobna do swoje matki. Nigdy nie zdarzyło jej się spóźnić na żadną lekcję! A już na pewno nie pierwszego dnia... Tym razem ci daruję, bo jesteś nowa, ale następnym razem już nie będę taki wyrozumiały... Zajmij miejsce obok pana Zabiniego- wskazał na czarnoskórego chłopaka, który siedział na nieszczęście obok Dracona. Ekstra! 

W milczeniu zajęłam miejsce obok przydzielonego kolegi. 

- Blaise Zabini- powiedział półszeptem chłopak.

- Euphoria Grocery- odpowiedziałam mu. 

-Nie przejmuj się Snapem to straszny ponurak. Lepiej zająłby się swoimi tłustymi włosami- rzekł chłopak, na co ja cicho się zaśmiałam. 

-Zabini, znasz ją od dobrych dwóch minut a już ją podrywasz- rzekł blond chłopak- Miej godność. Ona mówi sama do siebie. Jest nienormalna. 

- Mówisz, że to ja jestem nienormalna, ale to ty pofarbowałeś swoje włosy na platynowy kolor i parodiujesz z nimi po szkole- na te słowa Blaise zaśmiał się, a ja rzuciłam blondynowi triumfalny uśmiech. 

-Przymknij twarz Grocery, jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia. A jeśli chodzi o moje włosy to są one naturalne. Wszystko zawdzięczam ojcu. 

- Rozum też po nim odziedziczyłeś? A raczej jego brak? 

-Panno Grocery- kłótnię moją z Malfoy'em przerwał profesor Snape- Jeśli już rozmawiasz o braku inteligencji to wiedz, że to ty się nim wyróżniasz spóźniając się i przeprowadzając rozmowę z dwoma kolegami na MOJEJ lekcji- warknął nauczyciel- Gryffindor traci 10 punktów. 

Na te słowa wszyscy Gryffoni wydali ciche westchnięcia, a Ślizgoni nie kryli swojego zadowolenia z zaistniałej  sytuacji. 

                                                                                         *

Po lekcjach udałam się do biblioteki, aby tam w spokoju odrobić swoje lekcje. W środku zauważyłam Hermionę, która czytała książkę. 

-Hej, mogę się dosiąść?- zapytałam 

-Ta, siadaj. 

Zajęłam miejsce obok koleżanki i wyjęłam wszystkie potrzebne podręczniki. W ciszy zaczęłam czytać książkę o transmutacji, jednak nie mogłam się skupić. 

-A więc... Czego się uczysz?- zagadałam dziewczynę 

-Numerologii- odpowiedziała niechętnie i dalej zagłębiła się w lekturze. 

-Ale ten Snape jest drętwy, heh- próbowałam jakoś podtrzymać rozmowę- Aż 10 punktów za głupią rozmowę! Czy on zawsze taki jest? 

-Uważam, że słusznie odjął punkty z twojej winy. Powinnaś wykazywać się większym szacunkiem i pokorom do innych. A teraz daj mi się skupić. W przeciwieństwie do ciebie chcę się czegoś nauczyć.

Po tych słowach zrobiło mi się trochę smutno. Nie miałam pojęcia, dlaczego Hermiona traktuje mnie tak oschle już od pierwszego dnia znajomości. 

-Proszę, proszę Granger- nagle rozległ się znajomy głos- A od kiedy zrobiłaś się taką obrończynią poglądów Snape'a? Czyżbyś była zazdrosna o tego rudzielca Wesley'a? 

-Zamknij się, Malfoy- warknęła Hermiona 

-Nie mów mi co mam robić. Jesteś tylko małą, nędzną szlamom. 

Po tych słowach oczy dziewczyny zrobiły się szkliste i po chwili wybiegła z biblioteki. 

Nie mogłam patrzeć jak ten człowiek zwraca się do dziewczyn. 

-Czy ty jesteś normalny!? Jak możesz się tak zwracać do dziewczyn, ty nędzny blondasku! Widać ta farba do włosów już totalnie wyżarła ci resztki rozumu! 

- Halo dzieciaki!- nagle zza regałów odezwała się bibliotekarka- W bibliotece obowiązuje cisza, a wy ją łamiecie! Proszę jak najszybciej opuścić to miejsce! 

W milczeniu ja i Malfoy wyszliśmy z biblioteki. Kiedy już staliśmy na korytarzu nagle blondyn złapał mnie mocno za nadgarstek. 

-Jeszcze raz spróbuj odezwać się do mnie w taki sposób a gorzko tego pożałujesz- wysyczał przez zaciśnięte zęby. Jeszcze mocniej zawęził swój uścisk na moim nadgarstku. 

-Ała! Puszczaj mnie! 

Kiedy nie mogłam już wytrzymać z bólu, kopnęłam chłopaka prosto w jego krocze. Ten puścił moją rękę i głośno zaskomlał. 

-Nie daruję ci tego Grocery!- wysyczał- Pożałujesz tego! Jesteś skończona!- po wypowiedzeniu tych słów odszedł w stronę pokoju wspólnego Ślizgonów. 

Nie przejęłam się jego słowami za bardzo, no bo co może mi zrobić taki nędzny, rozwydrzony arystokrata? Podstawić mi nogę, żebym się przewróciła? Ha! 


Córka Pomylonej // D.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz