2. Nathaniel

21 3 0
                                    

Zirytowany westchnąłem i odepchnąłem fotel na którym siedziałem od biurka. Sprawa, którą zajmowałem się od kilku tygodni powoli zaczynała mnie przerastać. Ciągle nowe ciała, a poszlak czy podejrzanych nadal brak. Na domiar złego ostatnio nasi ludzie byli już tak blisko złapania jednego ze sprawców, ale i tym razem okazał się sprytniejszy. Byłem którymś z kolei agentem przydzielonym do tego zadania. Wyszyscy moim poprzednicy byli teraz zajęci oglądaniem wnętrza trumien.
- Nath, zapraszam do mnie. - z głośnika stojącego na biurku rozległ się głos szefa.
Wziąłem głęboki oddech i sprężystym krokiem ruszyłem do jego gabinetu.
Idąc korytarzem rozmyślałem, jaką wiadomość miał mi do przekazania.Spodziewałem się najgorszego. Pomimo tego, że byłem jednym z lepszych pracowników, zadanie do którego zostałem przydzielony szło mi niezwykle opornie.
Stanąłem przed gabinetem, przygładziłem ubranie i zapukałem. Po usłyszeniu przyzwolenia otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
- Witaj, Nath, proszę usiądź- powitał mnie Gabriel, 50-parolatek, szef wydziału morderstw i mój przełożony. Z nieznanych mi przyczyn darzył mnie ogromną sympatią, a także bardzo upodobał sobie skracanie mojego imienia.
- Proszę Pana, jeśli chodzi o moje ostatnie zadanie ja naprawdę nad rym pracuje i...- zacząłem.
- Naprawdę nie ma to znaczenia Nath. Ta sprawa jest wyjątkowo skąplikowana, więc rozumiem jak trudno jest ją rozwiązywać w ten sposób. Ale mam dla ciebie małą niespodziankę Nath.
- Och, naprawdę, ja... no dziękuje- odpowiedziałem, lekko zmieszany, ponieważ naprawdę nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
- Nath, no uśmiechnij się. Oddelegowuje cię prosto na miejsce tych wydarzeń, abyś mógł doglądać wszystkiego samodzielnie.
- Co!? To znaczy, no ten... dziękuje i ten... yyy... idę się pakować.- powiedziałem i niezwlekając wybiegłem za drzwi.
-Kurwa.- powiedziałem zamykając je. Świadomość odpowiedzialności, która na mnie spadła, a także ogrom niebezpieczeństwa były przytłaczające. Jednocześnie doskonaale wiedziałem, że nie mam wyboru.
Powoli ruszyłem, prostym, białym korytarzem w kierunku parkingu, aby pojechać do domu i rozpocząć przygotowania do tej potencjalnie samobójczej misji.


Wrócę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz