ROZDZIAŁ 16

923 55 6
                                    

Pov Łukasz
Wyjeżdżając na posesje Kruszela, wiedziałem, że coś tu nie gra, nigdzie na około nie było śladu po pożarze, niby powinienem się cieszyć, ale daleko mi do tego było. Dopiero sobie uświadomiłem, że przecież wczorajszej nocy wyłączyłem telefon, to dlaczego rano już był włączony? Nie przypominam sobie, abym coś przy nim grzebał. Może to Lena? Będę musiał się jej zapytać.

Drzwi od domu tego małego smarka otwarte, nic nowego. Wszedłem po schodach do piwnicy.

Nic.

Następnie udałem się na górę domu, tam usłyszałem mlaskanie. Widoczne Marek postanowił sobie ze mnie pożartować, to w takim razie ja mu zepsuje "miłosne podboje" i pokaże mu gdzie raki zimują. Wparowałem mu do pokoju jakby nigdy nic i stanąłem na przeciwko dwójki kochanków.

- Pierdole Wawrzyniak co ty tu robisz? - oburzył się Kruszwil.

- Stoję, nie widać? Poza tym nie ładnie sobie żartować z takich rzeczy - założyłem rękę na rękę i czekałem na dalszy ciąg wydarzeń.

- Żartem to ty jesteś - wycedził mały zgred, a jego koleżanka dalej nie wiedziała o co biega, widać, że do najmądrzejszych nie należy.

- A ten twój SMS? Gdzie masz kamerę co cwaniaku? - zacząłem się rozglądać po pokoju szatyna.

- Jaki SMS? Jesteś normalny? Przeszkodziłeś nam w czymś ważnym, nie kochanie? - teraz to już kompletnie mnie zmiutł, zresztą dziewczyna obok również była zmurowana wypowiedzią jej kolegi. Nie marnując chwili wyciągnąłem telefon i pokazałem wiadomość wysłaną przez Marka.

- Ale ja tego nie pisałem, zresztą sam spójrz - pokazał mi na swoim iPhonie wiadomość ze mną i rzeczywiście nic tam nie było o pożarze.

- Pewnie usunąłes - już ja dobrze znam podstępy Kruszela.

- Z takich rzeczy to bym nie żartował, a nawet gdyby to bym do Cb zadzwonił jakby był pożar, więc wierz mi lub nie, ale ja tego nie napisałem - nie wiem dlaczego, ale wierzę mu, chyba pierwszy raz mu wierzę.

- Jeżeli nie ty, to kto? - kto by miał w tym jakiś zysk, ten cały SMS to jakaś pomyłka.

- Chcesz coś do picia, bo i tak zepsułeś to co miałeś - tym razem odezwała się brunetka, zresztą co oni mają z tym piciem, bosz.

- Nie dzięki, muszę lecieć. Zgadamy się później Marek - czyli wychodzi na to, że tym razem to ja z siebie zrobiłem kretyna.

W pośpiechu wybiegłem z domu mojego pracodawcy i wsiadłem do samochodu, nie wiem co, ale coś mi siedziało z tyłu głowy, że to nie koniec.

Po kilkunastu minutach zgasiłem silnik i wbiegłem po schodach na klatkę, w której znajdowało się mieszkanie Leny. Już w tym momencie mi coś zaczęło śmierdzieć, doskonale pamiętam, że po wyjściu zamknąłem drzwi, ale dopiero gdy wszedłem do środka to przeżyłem nie mały szok.

Całe mieszkanie było zdemolowane, jakby stado bizonów się tam przetoczyło. Miejscami dało się zauważyć ślady krwi, zaniemówiłem, przez pięć minut stałem jak słup. Zacząłem szukać Leny po całym mieszkaniu, ale to na nic. Nikogo oprócz mnie tam nie było, zacząłem dzwonić do dziewczyny, ale po chwili usłyszałem gdzieś w salonie, a raczej pozostałości po nim dzwonek telefonu Leny.

Lene porwali.

Pov Marek
- Coś się stało? Halo Marek - Domi zaczęła mi machać ręką przed twarzą, a ja stałem jak sparaliżowany.

- Lene pporrwali - nie zapomnę głosu Łukasza, nigdy nie słyszałem go w takim stanie.

- Jaka Lena? - ta, w której się zakochałem, a raczej zauroczyłem, ta z którą chciałem mieć dzieci, dopóki nie  poznałem Ciebie Dominiko.

- Twoja przyjaciółka.

--------------------------------------------------------------
Bum! Mam ogromne plany na lipiec i mam nadzieję, że uda mi się je zrealizować. A jak tam wrażenia po rozdziale? Dajcie znać.

Pozdrawiam serdecznie
♡Knurów♡
♡Chelmze♡

Jeżeli chcesz, abym pozdrowił Twoje miasto, to napisz w komentarzu nazwę miasta w którym mieszkasz.

Tomeqq

LET MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz