▫️Książęta Nie Do Poznania ▫️

9 4 1
                                    

Następny dzień różnił się diametralnie od mojej codziennej rutyny. Już sam fakt iż wstałam po 9, był dziwny. Pomijając oczywiście to iż Han przygotował śniadanie dla naszej trójki.

Wczorajszego wieczoru gdy wróciliśmy , Jon już spał, a my w tym czasie ćwiczyliśmy. I powiem wam tyle szpilki to koszmar. Ja się dziwię, że nie skręciłam sobie kostki. Pewnie gdyby, nie Han to by tak było.
A co do niego. Przespał się na kanapie w salonie pomimo tego, iż chciałam oddać mu swoje posłanie.

Tego popołudnia razem z chłopakami udaliśmy się do biblioteki, gdzie czekała na nas moja suknia, oraz buty dobrane do niej.

Chłopaki poszli wybrać ubrania dla Jona, a ja zostałam sama z sukniami porozwieszanymi wszędzie. Z przymierzalni słychać było ich śmiech i rozmowy. Widać, że się polubili. Podobnie jak ja i Han. Można powiedzieć, że zdarzyłam się zaprzyjaźnić z blondynem. No może nie, aż tak bardzo jak z Connorem czy Em, ale cały czas coś.

Po chwili do pokoju wszedł mój brat ubrany w frak. Wyglądał jak model, a może i lepiej.

- I jak? - zapytał mnie Han gdy wyszedł zaraz po maluchu.

- Jest wow. - odpowiedziałam dokładnie niewiedząc co mam powiedzieć.

- Wiem ja to mam jednak gust. Ale teraz chodźcie musimy was uczesać i pomalować Carmen! - wykrzyknął szczęśliwy. W trójkę udaliśmy się do pomieszczenia w którym były już dziewczyny oraz dwie fryzjerki i troje makijarzystów.

- Dzień dobry - powiedziałam do starszych odemnie ludzi po czym zajęłam swoje miejsce. Obok mnie usiadł Jon. Gdy Han, Oliv, i Clarissa wzięli się za czesanie nas pozostała trojka mężczyzn zaczęła nas malować. Po upływie nie spełna godziny cała nasza czwórka była już gotowa do wyjścia.

Mikag miała na sobie turkusową, śliczna, krutką sukienkę bez ramiączek. Na dole miała tiul, u góry koronkę. Jej bląd włosy zostały pokrecone i spięte w koka. Na nogach miała szpilki w podobnym kolorze co sukienka.

Josslin ubrana była w żółtą długa suknie z odkrutymi ramionami . Jej brązowe włosy także zostały pokrecone, ale pozostały rozpuszczone. Była w nie wpieta tylko piękna Duża spinka. Szpilki miała proste czarne, w szpic.

Ja ubrałam tą samą sukienkę którą wczoraj wybraliśmy i do tego złote szpilki. Moje włosy zostały spięte w koka i wpieto w nie spinkę.

Wszyscy razem wsiedliśmy do samochodu. Podczas drogi wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Nie wiem czy to ze stresu czy może z niechęci do siebie. W każdym bądź razie ja nie byłam źle nastawiona do żadnej z dziewczyn. Limuzyna zatrzymała się przed wielką białą brama, oplecioną czerwonymi różami. Razem w siódemkę podeszliśmy do niej, a Han podał ochroniarzowi jakąś kartkę. Nie wnikam. Ochrona popatrzył się na nas po czym się uśmiechnęła i pozwoliła nam wejść na teren ruin.

Zaraz po przekroczeniu bramy podeszli do nas dwaj kelnerzy i zaproponali nam po kieliszku szampana najwyższej klasy. Odmówiłam grzecznie na co dostałam z łokcia od Jona, I z drugiej strony dokładnie w tym samym momencie od Hana. No sory chłopacy, ale ja chce coś z tego wieczoru pamiętać.

Szliśmy coraz głębiej w ruiny powoli zblirzając się do wielkiej hali balowej. Wchodząc tam odrazu spotkałam kilka spojrzeń arystokratów. Na około parkietu stały stoły z poczęstunkiem. Po przeciwnej stronie od wejścia stały ogromne trony dla rodziny królewskiej, a obok nich grała orkiestra. Cała rodzina królewska spoczywaja na swoich miejscach, przyglądając się tylko osobom na parkiecie i przy stołach.

To nie był ten typowy wielki bal jak z książek i filmów. Na sali wcale nie było dużo ludzi . Może z 200. Nie więcej. Większość to starsze głowy rodów szlachetnych. Na sali nie było wiele ludzi w naszym wieku. Mogłam wręcz powiedzieć, że poczułam się tam najmłotrza. Oczywiście nie patrząc na mojego brata.

▫️Jest Jeszcze Nadzieja ▫️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz