Zdenerwowana brunetka przedzierała się przez tłumy uczniów , na szkolnym korytarzu. Nie uważała na to, czy nadrepnie komuś na nogę, czy popchnie na szkolne szafki. Była tak zła, ze każdy z uczniów niemal czuł jej emocje, a może niektórzy odsuwali się od niej z powodu zapachu? No tak, musiała przebiec do szkoły pare dobrych kilometrów, jednakże nie planowała zostać w budynku na dłużej . Szukała jednej, konkretnej osoby - Theo Reaken'a. Jej przyjaciela, a jednocześnie wrzoda na tyłku. Zdenerwowała sie jeszcze bardziej, gdy zobaczyła go i to w towarzystwie Tracy! Prawda była taka, ze chłopak bardzo jej sie podobał, ale czemu tu się dziwić? Przecież to Theo Reaken! Brunetka podeszła do stojącej przy szafkach pary.
- Witam kochanie. Jak podróż?- Spytał chłopak, gdy tylko podeszła. Dziewczynie przez chwilę zrobiło sie ciepło na sercu, jak zwykle, gdy Theo używał w jej stronę słowa ,,kochanie", choć zdecydowanie wolała przezwisko ,, słoneczko", którym określa ją tylko ten chłopak. Szybko jednak opamiętała się, przypominając sobie, ze jest w cholerę zła!
- Miałeś przyjechać.- Wysyczała, na co Tracy prychnęła kpiąco.
- Ahh, ludzie.- Sapnęła z irytacją.
- Do niedawna sama byłaś człowiekiem, więc z łaski swojej stul pysk!- Niemal krzyknęła. Tak, znała tajemnice Raeken'a i jego stada, oraz wiedziała przy tym o Scott'cie i reszcie, jednakże zachowała tą wiedzę dla siebie.
- Tracy, spokój.- Warknął na nią chłopak, na co dziewczyna skuliła się nieznacznie.
- Dlaczego nie przyjechałeś?- Spytała z żalem.
- Pomyślałem, ze przyda ci sie małe, poranne bieganie.- Uśmiechnął sie wrednie.
- Ale nie teraz! Czy ty wiesz co dzisiaj jest za dzień?!- Krzyczała wściekła.
- Eee, piątek?- Spytał skołowany.
- Zapomniałeś?- Spytała z wyrzutem.- Dzisiaj miałam oddać wypracowanie z biologii. Nauczyciel był tylko na jedną godzinę, na tej na której mnie nie było...bo mnie nie odwiozłeś. Mówiłam ci o tym od tygodnia, a ty mnie olałeś. Wiedziałeś, ze to dla mnie ważne, ale pieprzony Theo Reaken robi co chce! Mogłeś chociaż uprzedzić, że znowu mnie zawiedziesz.- Szeptała, bo dobrze wiedziała, że chłopak ją słyszy, a nie miała siły na krzyk. Miała go już po prostu serdecznie dość. Cisnęła w niego plikiem kartek, które miała w ręce i skierowała się do wyjścia, ze szkoły, zostawiając Theo samego na korytarzu.
- Lou, to nie tak...- Wyszeptał, chcąc głupio się tłumaczyć, jednak uświadomił sobie, ze to na nic. Przecież wyszła ze szkoły, nie usłyszy go.
Theo szedł szybkim tempem przed siebie. Postanowił odwiedzić swoją przyjaciółkę, po tym, jak unikała go przez całe cztery dni. W szkole omijała go wielkim łukiem, a gdy była w domu, nie odbierała telefonów. Chłopak wie, że źle zrobił zapominając o najważniejszym dniu przyjaciółki, no ale to chyba nie powód żeby zachowywać się jak dziecko, prawda? Przecież nic się nie stało. Wszystko się ułożyło, a on sam już na drugi dzień oddał wypracowanie Lou nauczycielce, która - o dziwo - jeszcze je przyjęła. Chłopak dotarł pod dom przyjaciółki i nacisnął klamkę, mając nadzieję, że w tym dniu akurat też zapomniała zakluczyć drzwi. Nie pomylił się i już po chwili znajdował się w środku. Jako przyjaciel dziewczyny, mógł wchodzić do jej domu kiedy chciał, a mama brunetki, nie miała nic przeciwko. Nawet sama zaproponowała, żeby wchodził śmiało do ich domu, gdy tylko drzwi są otwarte, czyli bardzo bardzo często. Chłopak wszedł do góry schodami, tak cicho jak tylko sie dało i po chwili był już przed drzwiami Lou. Zapukał delikatnie, czekając na odzew. Gdy zapukał jeszcze raz- z marnym skutkiem- otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia. Zobaczył brunetkę, śpiącą na swoim białym łóżku, przykryta niebieską pościelą. W uszach miała słuchawki , które podłączone były do jej białego Samsung' a. Theo podszedł do dziewczyny, po drodze natykając się na porozrzucane ciuchy przyjaciółki i usiadł na łóżku.
CZYTASZ
Teen Wolf| One shot
FanfictionTu beda pojawiać sie one shoty z męskimi postaciami z Teen Wolf. Przyjmowane sa zamówienia