– Tony, wracaj tutaj! – Podniesiony głos Howarda Starka wraz z chłopcem wypadł przez gwałtownie otwarte drzwi na zewnątrz.
Anthony zignorował swojego ojca, wciskając ze złością zaciśnięte pięści do kieszeni spodni, oddalając się od sklepu, w którym przebywali. Piach chrzęścił pod schodzonymi trampkami, kiedy przemierzał nadmorski teren turystyczny Pismo Beach, mrucząc pod nosem przekleństwa znane dwunastolatkowi. Wgapiał się w drewniany podest, mający za zadanie wyrównać teren, więc kolorowe stragany jedynie migały mu po bokach wizji.
Tony szybko denerwował się na swojego tatę i ze wzajemnością. Potrzebowali wtedy jak najwięcej przestrzeni Do takiego wniosku kiedyś doszedł, więc nie mógł zrozumieć, dlaczego wciąż próbowali go zatrzymywać. Zanim wróci do domu, Howard już ochłonie, odsyłając ich głupią utarczkę w niepamięć. Jedynie Maria będzie znów go pouczać, że oddalanie się było lekkomyślne, ale przecież nie miał pięciu lat!
Do Pismo Beach przyjeżdżał z rodzicami już od czterech lat w każde wakacje, odkąd głowa rodziny zakupiła w tej okolicy przepiękną działkę z domem letniskowym w pobliżu plaży. Chłopiec osobiście mógłby tutaj zostać na zawsze.
Siedząc porankiem na tarasie dosięgała go morska bryza, a drobny piasek drażnił jego nagie stopy przy niewielkim podmuchu. Znad pomalowanej białą farbą barierki widział błękitne fale rozbijające się o wystające skały. Woda pieniła się, okraszając przejrzystą taflę bąbelkami. Wszystko wtedy było idealne. Nawet wrzaski mew, krążące nad brzegiem w poszukiwaniu czegoś do skonsumowania nie wydawały mu się irytujące.
Wieczorami natomiast przechadzał się wzdłuż linii wody, pozwalając chłodnej, słonej wodzie przykryć jego stopy, zapadające się w mule. Przekopywał nimi uważnie piach w poszukiwaniu muszli, wybierając te największe i najpiękniejsze. Chował je w kieszeń bluzy, później dokładając do swojej kolekcji w pokoju na piętrze. Często towarzyszyła mu matka, okrywająca się zwiewną chustą, która tańczyła na wietrze, odznaczając jej kształty. Lubił patrzeć, jak rozbawiały ją jego popisy. Próbował wykonywać gwiazdy albo po prostu unosił wysoko nogę w parodii baletmistrzów widzianych w amfiteatrach, ochlapując się wodą. Maria parskała śmiechem, poprawiając potargane włosy, a jeśli mieli wystarczająco dużo szczęścia, Howard również tam był, obejmując swoją małżonkę w talii. Był z dala od telefonów, spraw służbowych, spędzając ten czas z rodziną. Poświęcał uwagę synowi, Marię zaskakiwał niespodziankami, a kolacje spędzali wspólnie w najlepszych miejscowych restauracjach, dlatego dla wszystkich Starków Pismo Beach wydawało się miejscem magicznym, odsyłającym daleko wszelkie troski.
W tym roku miał zacząć naukę surfingu u syna Odinsona, który był znajomym dobrego przyjaciela Howarda, przynajmniej tak to zapamiętał. Ojciec zapewnił go, że na całej długości wybrzeża nie znajdzie kogoś lepszego od Thora - podobno miał już na swoim koncie wiele znaczących nagród - więc i Tony doczekać się nie mógł. Rozpogodził się wreszcie na myśl o poskramianiu piętrzących się fal, jakie do tej pory obserwował z kocyka rozłożonego na piachu.
Spojrzał w niebo i zmarszczył niezadowolony brwi, dostrzegając nadciągające ciemne chmury. Również wiatr się wzmógł, czego nie zarejestrował, póki jakaś drobinka nie wpadła mu do oka, podrażniając je. Naciągnął rękaw bluzy na dłoń, przecierając powiekę. Pomyślał, że byłoby dobrym planem, aby zawrócić. Być może wtedy zdąży przed rodzicami do domu, a i burza nie zastanie go w połowie drogi, lecz odwracając się z powrotem, zamarł.
Nie rozpoznawał tej okolicy. Chociaż był tutaj już czwarty raz, nigdy nie oddalał się samodzielnie aż tak daleko. Zwykle chodził po znanych mu terenach, w szczególności plaży lub po miasteczku, gdzie zawsze w razie potrzeby mógłby zapytać miejscowych o drogę do dużego domu u stóp piaszczystego brzegu. Tym razem nie dostrzegał nikogo ani o przyjaznej, ani groźnej twarzy, kto mógłby mu wskazać odpowiedni kierunek. Podejrzewał, że kłęby chmur musiały wykurzyć wszystkich, dlatego teraz był zmuszony poradzić sobie na własną rękę.
Bycie tutaj samemu napawało go dziwnym niepokojem. Zdwoił prędkość z jaką szedł, przemierzając pustą, rybacką okolicę. Drewniane drzwiczki uderzały o ściany, skrzypiąc na starych zawiasach, a piasek począł się wznosić wraz z wiatrem, przysłaniając mu wizję. Chłodny powiew zmógł się, zmuszając go do opatulenia się lepiej bluzą.
Przyspieszył, zduszając w sobie narastającą panikę, gdy przestał widzieć na odległość paru metrów, gubiąc już kompletnie orientację w terenie. Zasłonił oczy dłonią, chroniąc je przed szkodliwymi mikroskopijnymi ciałami obcymi. Wiatr targał jego ubraniami, znosząc go z chodnika wraz z nim. Opierał się żywiołowi, acz uderzając w ścianę jednej chatki, zrozumiał, że ma kłopoty poważniejsze, niż wcześniej sądził.
– Mamo – spróbował niepewnie, lecz szum zatopił w sobie jego głos. – Mamo! Tato! – wrzasnął w końcu, jednak nikt go nie usłyszał.
Na linii horyzontu dostrzegł szarą ścianę wzburzonej wody. Morze przestało być mu tak przyjazne, jak wcześniej sądził. Nagle wzniosło się wściekłe, jakby gotowe zaatakować.
Wystraszony chwycił się swojej ostatniej szansy, obchodząc domek w poszukiwaniu drzwiczek, modląc się, aby miały równie zepsuty zamek co te, które mijał, tym samym udzielając mu schronienia przed burzą piaskową.
Niespodziewany krzyk Tony'ego wiatr również zataił, jakby współwinny zbrodni, do jakiej doszło.
Maria i Howard bezczynnie stali na schodach przed ich domem, wypatrując swojego dziecka, które wrócić już nie miało.
***
chcę powiedzieć coś ważnego (niestety muszę Wam zdradzić zamysł opowiadania, lecz sądzę, że jestem zobowiązana Was uprzedzić):
tekst może zawierać treści nieodpowiednie, podchodzące pod molestowanie, pedofilię
NIE oznacza to jednak, że przyzwalam, promuję lub uważam takie zachowanie za normalne. w tym opowiadaniu również będzie piętnowane, a nie akceptowane.
jeśli oglądaliście np. 3069 dni i czuliście dyskomfort, być może to opowiadanie nie jest dla Was. Nie chcę popadać w żadne ekstremy, nie będę ani opisywać drastycznych scen, ani wchodzić w takowe szczegóły, bo sama nie czuję się na siłach, aby to zrobić, więc mam nadzieję, że szczęśliwie przebrniemy przez to razem
ogółem, to miałam proroczy sen i dlatego to piszę
będzie krótko i zwięźle i guess, dlatego poza kolejką
CZYTASZ
pantofelki | tony stark
FanfictionPismo Beach dotyka katastrofa małżeństwa Starków, którzy, jak co lata, przyjechali do miejscowości na wczasy. Ich dwunastoletni syn pewnego dnia nie dociera do domu i z biegiem lat wszyscy zaczynają tracić nadzieję na jego powrót. Aż do znalezienia...