cover by lana del rey - once upon a dream
"I know you
I walked with you once upon a dream.
I know you
That look in your eyes is so familiar a gleam"***
Lato 2003 było jednym z piękniejszych.
Słońce ogrzewało łagodnymi promieniami twarz wzniesioną ku bezchmurnemu niebu niczym kwiat pnący się ku górze łakomy światła. Jego dłonie brudne od ziemi rozsunęły się, a on opadł lekko na miękką soczyście zieloną trawę. Wpatrywał się w niezmąconą błękitną taflę nad nim, czując łaskoczące nagą skórę ramion pojedyncze ździebełka. Puszysta na ciałku pszczoła przeleciała koło zadartego nosa obładowana pyłkiem, pozostawiając po sobie ciche bzyczenie skrzydełek. Z kojącym wiatrem szumiały podeschnięte liście potężnego drzewa, z którego cienia nie skorzystał.
Tony po prostu leżał zatopiony w okalającego go roślinności, jakby ta chciała wspiąć się po nim i utulić ciało blade, drobne oraz łamliwe.
Palcami przejechał po miękkim materiale bordowej koszulki - zwykłego t-shirta. Choć wydawała mu się odrobinę za krótka, bo przy unoszeniu rąk odsłaniała trochę pleców i brzucha, od razu pokochał przyjemne w dotyku ubranie tak proste i nieskomplikowane jak tylko się dało w przeciwieństwie do zwiewnych koronkowych koszul albo swetrów na guziki. Ciemne, szerokie jeansy skrywały chuderlawe, trochę krzywe nogi, ale zarazem zapewniały mu ciepła, odkąd nawet w letnie popołudnia potrafił odczuwać chłód.
Bosymi stopami raz jeszcze przejechał po miękkiej trawie, szczęśliwy z braku obuwia na nich.
Chociaż nie lubił zmian, nie potrafił oprzeć się błogiemu uczuciu towarzyszącemu mu w czasie leżenia w ogródku Victora.
Nie za bardzo rozumiał, dlaczego Doom postanowił dzisiaj ubrać go nad wyraz pospolicie oraz nakazał zostawić pantofelki w jego pokoju na poddaszu. Tony nie śmiał się z tym sprzeczać, a nawet zapytać, obawiając się szybkiej zmiany zdania. Chętnie pożegnał się chociaż na jeden dzień z pudrowo różowymi butami - nie dość, że miał ich serdecznie dość, to jeszcze poczynały być mu przymałe i, jeśli tylko dużo chodził, kończył z obtarciami w oczywistych miejscach.
Niemniej, niepokoiło go to. Doom rozpoczął ten dzień jak żaden inny przez ostatnie sześć lat, przez co nie miał pojęcia, czego mógł się spodziewać. Śniadanie zjedli razem - dostał polecenie, aby przygotować również sobie posiłek. Zresztą odżywiał się całkiem zdrowo już od paru dni. Tak zdrowo, że jego żołądek omal nie zwariował, wybudzony z letargu.
Ponownie zaczęło go to trapić. Zmarszczył skonsternowany brwi i obrócił głowę, dostrzegając drewniany płot wskazujący zasięg działki. Gdyby miał te dwanaście lat, zerwałby się do biegu, przeskakując ogrodzenie z mniejszą, bądź wiekszą gracją, ale dwunastoletniego Tony'ego już nie było.
CZYTASZ
pantofelki | tony stark
FanfictionPismo Beach dotyka katastrofa małżeństwa Starków, którzy, jak co lata, przyjechali do miejscowości na wczasy. Ich dwunastoletni syn pewnego dnia nie dociera do domu i z biegiem lat wszyscy zaczynają tracić nadzieję na jego powrót. Aż do znalezienia...