jak tata potrafi to w miejsce w które jest godzina drogi jazdy on dotrze w 20 minut. Tak, więc szliśmy w lesie. tata dzwonił jeszcze do tego znajomego żeby przyjechał tutaj. Gdy minęliśmy rozłożysty dąb Alicja się obudziła.
- Wyjęliście to?-spytała na powitanie.- Już nie boli...
-Nie... Jesteśmy w miejscu które zakłóca działanie wszystkich urządzeń. Zaraz będziemy w powojennym bunkrze.
-Widziałam Apolla i...
-Hadesa?
-Tak...
- Modliłem się do nich gdy straciłaś kontakt z rzeczywistością i...
-Iwan?
-Co?
-Ja już mogę iść.-powiedziała lekko się rumieniąc.
-Nie, nie możesz. -Uśmiechnąłem się złośliwie. A ona tylko pokazała mi język i się we mnie wtuliła.
W końcu doszliśmy. przed wejściem mama z tatą poszli po tego znajomego chirurga.
wszedłem do bunkra. Alicja szła za mną.
POV Alicja
Gdy Iwan zapalił światło... Oni tam stali. Uśmiechnięci.
- No co tam?- Spytał jakby nigdy nic Marek.
POV Iwan
Osłoniłem Alicję.
-No co tam?-spytał Marek.- Gdzie Alicja?- Ha! mój refleks był niesamowity! nawet jej nie zauważyli!
-Nie ma jej tu.
-Zaraz...-Darek przyjrzał się mi a potem moim ciuchom.- Przecież... Przecież ty nie żyjesz!
-Jak widać jednak żyję-Uśmiechnąłem się. -Ale nie chcę drugi raz "umierać". Alicja jest w drodze na lotnisko. wasz informator dostał info ode mnie że jest tutaj. Chciałem tylko go sprawdzić.
-Sprytnie. Ale my i tak zdążymy na lotnisko.
-Tak, tak, życzę powodzenia. - Mężczyźni wybiegli nie zauważając Alicji.-debile.-Zaśmiałem się cicho.
Alicja wybuchnęła śmiechem.
-Nie wierzę! Po prostu nie wierzę!
-Dobra chodź. pojmiemy tego chirurga-czekaliśmy siedząc na podłodze.w końcu ku mojemu zdziwieniu tata wszedł wykręcając Chirurgowi ręce. Siedzieliśmy w cieniu więc nikt nas nie zauważyli.
-Gdzie ich zabrali!-Wrzasnął mój tata. Ledwo powstrzymywaliśmy się od śmiechu.
-Nie wiem! Po prostu kazali mi dawać informacje o jej miejscu pobytu!-Tata jeszcze bardziej wykręcił Chirurgowi rękę. Mama nas zauważyła.
-Kochanie...
-Spokojnie zaraz wycisnę z niego prawdę.
Mama teraz również musiała powstrzymywać śmiech. To było jak konkurs. kto się nie zaśmieje. no i oczywiście przegrała mama. Wybuchnęła śmiechem. Nie mogła przestać się śmiać dlatego jak tata zapytał się o co chodzi ona po prostu wskazała na nas. Alicja zaczęła się tak gwałtownie śmiać że zaraziła mnie. Tata nadal trzymał Chirurga. Odepchnął go na ścianę i przytulił mnie oraz Alicję.
- A gdzie tamci?
- To skomplikowane dla tych którzy nie wierzą w Bogów greckich ale tak w skrócie strzelili mi kulkę w głowę, byli lekko zdezorientowani tym że żyję-Alicja zaśmiała się. - Nawet jej nie zauważyli a ja wysłałem ich na lotnisko, bo tam też taki Chipy itd nie działają- Alicja wybuchnęła śmiechem
-A-ale ich miny! Bogowie! To było cudowne!
-Jak to strzelili do ciebie!?!?- Spanikowała moja mama.
- No gdyby nie łaska Hadesa i to że ta noc jest jedna na 5 milinów to byłbym w Elizjum.
- A przypomnij, skarbie kto to Hades w twojej religii?
-Bóg śmierci mamo. Strzeże wrót śmierci i decyduje kto idzie na łąki asfaltowe a kto do Elizjum.
- Coś jak nasz Chrześcijański Bóg?
-Noooooooo.... Coś w podobie...
Hej to ja Tinulek^^ Myśleliście że to tak po prostu po prostu się skończy?! że będzie happy end!? No gdzie!? To dopiro 6 rozdziałów! Możecie się spodziewać więcej akcji i wrażeń! O ile do tej pory tak było -,-
CZYTASZ
Promyk nadzieji
Randomcześć, jestem Alicja. zostałam porwana... nie wiem czy bogowie greccy w takiej sytuacji pomogą