2

5 1 0
                                    

ktoś delikatnie musnął moje usta. Mike? nie, z nim zerwałam... Riki? nie, on mnie nie całował... zerwałam się waląc moją głową głowę piwnookiego szatyna.

-Cholera!-wrzasnął szatyn na cały głos. w tej chwili przypomniałam sobie co się wczoraj stało.

-z-zostaw m-mnie!-bardziej szepnęłam niż krzyknęłam.

-Co jest?- zapytał brązowooki brunet który wszedł do pomieszczenia. A ja zdałam sobie sprawę że jestem w samej bieliźnie na dużym łóżku.

-Kurwa! Czemu ja jestem półnaga!?

mężczyźni zaśmiali się.

- Spokojnie. Jeszcze nic ci nie zrobiliśmy. ja jestem Darek.-powiedział brunet.

-a ja Marek- jęknął szatyn który dostał ode mnie z główki. Obaj mieli ostro zarysowane szczęki byli umięśnieni i dobrze zbudowani. na 100% bracia.

- Dobra... A gdzie ja jestem?

- Patrz jaka sprytna!- powiedział Darek.- Daleko od twojego domu, na pustkowiu.

-Będziesz chodzić do szkoły, ale będziesz miała w chuj podsłuchów i kamerek. jeśli komukolwiek powiesz albo pokażesz kim jesteś ten ktoś umrze jeszcze tego samego dnia. wyrobiliśmy ci już fałszywe dowody. jesteś Amy. wszystko jasne? - spytał Marek.

-c-czemu t-to robicie?-spytałam cicho ze łzami w oczach. czyli już nie zobaczę Iwana?


POV Iwan

przez cały dzień nie było jej w szkole. stałem przed jej domem z rozwartymi ustami. drzwi były wyważone. wszedłem do środka ze złymi przeczuciami.

-Alicja?

nic. żadnej odpowiedzi. wszystko było poprzewracane do góry nogami. lustro w korytarzu było pobite. wbiegłem do jej sypialni w nadzieji że będzie tam siedzieć spokojnie po jakimś napadzie szału. ale tam również był bałagan. pobiegłem więc do łazienki drzwi od szafki przy lustrze były wyrwane z zawiasów. wszedłem do kuchni. To co mnie przeraziło to nie bałagan, ale pistolet na stole. Albo została porwana, albo chciała popełnić samobójstwo ale się bała i uciekła z domu. miałem nadzieje że to ta druga opcja. zadzwoniłem na policję.


POV Alicja

-Zostaw mnie zboku!- ryknęłam na Marka gdy znowu próbował się do mnie dobrać za przeklinanie w ich domu.

- Darek! Należy jej się podwójna kara!

do pokoju wszedł Darek.

-Kto przód?- spytał na powitanie. siedzę tu już cztery dni. no i może przesadzam z przeklinaniem ale bez przesady z karą w postaci gwałtu!

- Ty możesz.-odparł Marek.

byłam już naga. Marek zdarł ze mnie wszystkie ubrania.

-Darek! Zostaw mnie!-krzyknęłam już ze łzami w oczach próbując go odepchnąć lub kopnąć. tak bardzo skupiłam się na Darku że zapomniałam iż z tyłu jest Marek. poczułam ostry ból gdy wszedł we mnie, a potem jeszcze mocniejszy gdy z chwili skorzystał Darek i również wszedł we mnie boleśnie. krzyknęłam. wiedziałam że i tak nikt mnie nie usłyszy. zaczęłam płakać. nie tyle z bólu ile z bezsilności. ich było dwóch i byli silni, a ja byłam jedna i słaba.

Obaj doszli w tym samym czasie a mnie przeszła potężna fala bólu. wyszli ze mnie. Marek pociągnął mnie za włosy i musiałam klęknąć.

Marek znowu we mnie wszedł od tyłu a Darek wsadził mi swojego yyy... Jacka? do buzi. wsadził mi go aż do gardła i trochę cofnął. robił to do momentu aż poczułam dziwny smak w ustach. Marek w tym samym czasie wyszedł ze mnie.

-Połknij to.- rozkazał Darek. z trudnością spełniłam rozkaz. zmienili się miejscami. no oni chyba żartują! chciałam im to powiedzieć ale nie miałam siły. Darek brutalnie wszedł we mnie a ja krzyknęłam. Ten moment wykorzystał Marek i wepchnął mi swojego do gardła. potem znowu musiałam wszystko przełknąć. leżałam wykończona psychicznie i fizycznie na pościeli brudnej od krwi.

-Nigdy więcej nie podniesiesz na nas ręki ani głosu. - Powiedział Darek.

potem obaj wyszli.


POV Iwan

nie ma jej aż cztery dni! ja tu zwariuję! Policja stawia na porwanie. wywiesiłem wszędzie ulotki o zaginięciu Alicji.

-Synku...-Mój tata wszedł do pokoju z którego nie wychodziłem cały dzień.

-To moja wina!-wyrzuciłem to z siebie- Powinienem ją odprowadzić do domu! przecież było ciemno! Mogłem ją zaprosić na noc! nie powinienem jej puszczać samej do lasu!- Tata bez słowa przytulił się do mnie i szepnął

-Kochanie... to nie twoja wina. czasu nie cofniemy. ale gwarantuje ci, że to dzięki tobie ona się znajdzie. chociaż to się na pewno nie stanie jak będziesz siedzieć w pokoju całe dni. musisz wyjść i patrzeć w mieście.

wstałem.

-Masz rację tato! trzeba być dobrej myśli! od tej pory będę jej codziennie wypatrywać w mieście!

- No i to rozumiem!-uśmiechnął się tata. wybiegłem z domu i popędziłem do miasta uważnie przyglądając się każdej mijanej osobie. 

Promyk nadziejiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz