Widziałam, jak jego twarz wykrzywia grymas niezadowolenia. W oczach tańczyły delikatne iskierki gniewu i musiałam udawać, że nie widzę, jak jego dłonie zaciskają się w pieści przy każdym moim głośniejszym szlochnięciu. Wszystkie gorączkowe próby uspokojenia własnych myśli kończyły się kolejnym potokiem łez i zduszonymi błaganiami, aby przestał. Przestał wypominać mi te wszystkie morderstwa, których się dopuściłam, tego, ile krwi niewinnych ludzi miałam na rękach. Nienawidziłam go, za wszystko. Za to, że był moim cholernym bratem, że niszczył mnie psychicznie i nie pozwalał na skosztowanie lepszego życia. Kazał mi tkwić w przeszłości, zerwać wszystkie kontakty z osobami, które potencjalnie mogły nakierować mnie na lepszą drogę. Dla niego liczyło się moje nieszczęście, które potem przeradzałabym w chęć zemsty i chętniej pozbawiałabym życia za pieniądze. Miałam im zazdrościć, odbierać spokojne życie, łapać je w garść i ścierać w drobny mak, po czym udawać, że to nigdy się nie wydarzyło. Ale ja już nie mogłam, to było za wiele. I samotność. Obezwładniająca samotność, którą czułam za każdym razem, leżąc w zimnym łóżku, ściskając w palcach pistolet i prosząc, aby ta noc również minęła w spokoju, tylko potęgowała moje przekonanie, że mam dosyć tego wszystkiego. Chciałam spróbować chociaż cząstki tego, co oferowało zwykłe, monotonne życie. Pozbawione tego wszechobecnego strachu o to, czy za tym rogiem ktoś przypadkiem nie czeka na mnie z nożem, gotów odpłacić się za śmierć przyjaciela. Po prostu żyć. Normalnie.
gosh, ja obiecuję, tu niedługo będzie coś bardziej happy-
YOU ARE READING
「 los ángeles con caras sucias」━
Aléatoire"[...] zorganizował specjalną kolację, podczas której orkiestra grała tylko tanga, a cała knajpa była pełna Argentyńczyków"