- 005 -

4.6K 58 12
                                    


Perspektywa Julie

Stojąc przed lustrem i spryskując się swoimi ulubionymi perfumami, myślałam nad tym jak będzie wyglądał ten rok szkolny. Po tylu latach spędzania czasu z osobami, które były mi po prostu bardzo bliskie, będę ten czas spędzać z osobami, które na pewno nie są warte ani mojej uwagi ani mojego szacunku. Gdy dowiedziałam się o tym, że Vic nie będzie ze mną w klasie, chciałam zrobić wszystko, by jakoś temu zaradzić. Nawet zaangażowałam w to swojego tatę! Ale cóż, nawet on nie umiał mi pomóc. Dlaczego to akurat musiało się tak potoczyć? Gdyby tylko ta tępa...

Moje rozmyślania przerwał mój budzik, który dzisiaj dzwonił już wystarczająco za dużo. Często bywało tak, że moje budziki nie były zdolne do obudzenia mnie i budziły, przykładowo moją siostrę, która pokój ma na końcu korytarza. Nie przypominam sobie bym otworzyła chociaż oczy po pierwszym alarmie. Zwykle szukam swojego telefonu po omacku, wyłączam budzik i dalej idę spać, zapominając, że za pięć minut obudzi mnie kolejny.

Gdy pozbyłam się problemu, zaczęłam przeglądać wieszaki w garderobie w poszukiwaniu białej koszuli. Gdy ją znalazłam, ubrałam ją na siebie i odpowiednio wystylizowałam, by nie wyglądała tak schludnie. Rozpięłam górne guziki, by wyeksponować swój dekolt. Wzięłam z wieszaka czarne jeansy i czarny pasek ze złotą klamrą. Wszystko ubrałam na siebie i do całej stylizacji dodałam jeszcze złoty zegarek. Umalowałam się i wyprostowałam swoje długie, ciemne włosy. Założyłam czarne vansy i zbiegłam na parter po marmurowych schodach.

W salonie siedziała Blair i jadła płatki kukurydziane, oglądając jakiś serial na Netflixie. Przeszłam niezauważona do kuchni i otworzyłam lodówkę. Byłam cholernie głodna, bo nie jadłam nic od wczorajszego obiadu. W końcu zdecydowałam się na zwykły, biały jogurt. Z koszyczka z owocami wzięłam jabłko i banana. Wkroiłam je do miseczki i zalałam jogurtem.

- Hej - odezwał się tato, który wchodził do kuchni. Jak zwykle ubrany był bardzo elegancko. - Chcesz bym podwiózł cię do szkoły? - zapytał i zmierzył wzrokiem mój dzisiejszy strój, po czym pokiwał głową z uznaniem.

- Właściwie to chciałam dziś sama pojechać - popatrzyłam na niego i lekko się uśmiechnęłam.

- Cieszysz się, że jest rozpoczęcie roku ? - popatrzył na mnie, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie. Zaśmiał się pod nosem.

- Bardzo się cieszę - powiedziałam sarkastycznie.

- Będzie dobrze Julie, poza tym wyglądasz prześlicznie  - odpowiedziałam mu na to cichym chichotem.

Frank Reed to najlepszy chirurg plastyczny znany na cały stan Kalifornia, ale i też niesamowity kobieciarz. Potrafi codziennie chodzić z mamą na kolację, by tylko powiedzieć jej, że ładnie wygląda. I mogłabym powiedzieć, że to stary facet, któremu w głowie tylko kobiety, ale wtedy bym skłamała. Niby, jest cholernym kobieciarzem, ale tylko moja mama codziennie rano słyszy od niego kocham cię i odkąd pamiętam, co tydzień dostaje bukiet róż. Mój tato to, cóż, jeden z przystojniejszych mężczyzn jakich znam i jak na jego wiek, naprawdę trzyma się świetnie. Zawsze byłam ciekawa, co działo się za czasów jego młodości, gdy był jeszcze szalonym, cholernie przystojnym nastolatkiem. Bo jeśli miałabym być szczera, to gdyby nie fakt, że ten facet jest moim ojcem i istniejąca pomiędzy nami różnica wieku, to byłoby mi trudno oprzeć się jego zalotom. Nigdy jednak, nie chciał mi opowiedzieć o czasach swojego liceum i tego jak poznał się ze swoim oczkiem w głowie - moją mamą.

𝐎𝐋𝐃 𝐀𝐂𝐐𝐔𝐀𝐈𝐍𝐓𝐀𝐍𝐂𝐄 - texting Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz