- 016 -

2.8K 42 11
                                    


Perspektywa Julie

Ospała podniosłam głowę i już chciałam sięgnąć ręką na szafkę i wyłączyć budzik, ale tym razem był to dźwięk przychodzącego połączenia, a nie budzika. Spojrzałam na ekran telefonu, numer nieznany. Zanim zaczęłam się zastanawiać szybkim ruchem odebrałam połączenie.

- Wstawaj już. Zobacz, która jest godzina - odezwał się głos w słuchawce. Odsunęłam komórkę od ucha i faktycznie obudziłam się trzydzieści minut za późno.

- Kto mówi? - zapytałam. Niestety rano, mój mózg pracował jeszcze na niskich obrotach i trudno było mi dopasować numer dzwoniącego, a nawet jego głos do kogokolwiek z moich znajomych. Wiem tylko tyle, że był to mężczyzna.

- Nie poznajesz? - moje pytanie jakby go rozbawiło i usłyszałam krótki śmiech. Chłopak nie uzyskał odpowiedzi, więc znowu się zaśmiał. - Matthias Campbell przy telefonie.

- Kurwa co? - to było jedyne na co było mnie stać w tamtym momencie. - Skąd masz mój numer? - zapytałam go całkowicie poważnie.

- Nie czas na pytania, wstawaj. Do zobaczenia w autokarze Julie. - powiedział i rozłączył się nie dając mi możliwości na jakikolwiek protest, a tym bardziej pytania z mojej strony.

Rzuciłam telefon na łóżko i sama szybko z niego wstawałam, bo miał chłopak rację. Nie zostało mi dużo czasu. Tylko skąd wiedział, że ja jeszcze śpię?

Zgarnęłam przygotowane przeze mnie ubrania na ten dzień i szybko pobiegłam do swojej pokojowej łazienki. Tam ogarnęłam się w miarę szybko, nawet zrobiłam lekki makijaż. I dziękowałam sobie, że udało mi się wyprostować włosy późnym wieczorem, by teraz rano tego nie robić. Z garderoby wzięłam jeszcze jakiś mały plecaczek i najpotrzebniejsze rzeczy.

Wyszłam z pokoju i zbiegłam po białych schodach. Wzięłam kluczyki od swojego auta i pobiegłam do podziemnego garażu. Dziś musiałam jechać bez śniadania, bo zostało mi naprawdę nie wiele czasu, by pokonać centrum Los Angeles w niecałe 20 minut. Co prawda, było wcześnie i miasto mogło być mniej zatłoczone, ale i tak miałam obawy, że spóźnię się na zbiórkę.

Przeklinałam w myślach swoje lenistwo, bo nie chciało mi się wstać z łóżka równo z budzikiem, i czerwone światło, które teraz się zapaliło tuż przed moim autem. Uderzyłam kilkanaście razy w kierownicę. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu.

Obróciłam głowę w bok. I aż odskoczyłam od kierownicy. Obok mnie stało czerwone porsche. Okno auta otworzyło się, a ja ujrzałam, chytrze uśmiechającego się, Matthiasa Campbella. Również otworzyłam okno.

- Co tam, Reed? - zapytał i zmierzył mnie spojrzeniem.

- Świetnie, Campbell. - uśmiechnęłam się sztucznie.

Nagle zaświeciło się zielone światło. Nie czekając dłużej, ruszyłam. Czerwone auto ruszyło w tym samym momencie. Zamknęłam okno, bo nie chciałam już z nim rozmawiać. Chciałam być jak najszybciej przed szkołą i wejść do autokaru.

Jednak wszystko dziś było mi na przekór, bo znów zapaliło się czerwone światło. Ostro zahamowałam tak samo jak Campbell. Popatrzyłam na niego, bo nadal miał otwarte okno. I nie wiedzieć czemu, on spoglądał na mnie. Znów zapaliło się zielone światło się, a ja ruszyłam. Nie chciałam zawracać sobie nim głowy, chcę mieć spokój.

𝐎𝐋𝐃 𝐀𝐂𝐐𝐔𝐀𝐈𝐍𝐓𝐀𝐍𝐂𝐄 - texting Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz