10. Niemądrym tekstem

184 17 11
                                    

Krótko po obudzeniu poczułam się tak, jakbym pływała w płynnej bańce szczęścia. Po wytężonym nocnym wysiłku bolały mnie mięśnie, ale nie mogło to zakłócić mojego błogostanu, tym bardziej, że była sobota, leżałam w miękkim, ciepłym łóżku i po raz pierwszy od długiego czasu nie musiałam się donikąd spieszyć.

Jedynie nieobecność Charliego obok mnie odrobinę deprymowała, więc postanowiłam go poszukać. Żeby nie chodzić po mieszkaniu całkiem nago, założyłam czyste majtki i koszulkę Charliego, beztrosko porzuconą na podłodze.

Jak się okazało, Charlie urzędował w kuchni, ubrany jedynie w spodnie. Stał przy kuchence, zwrócony do mnie plecami, więc mogłam całkiem bezwstydnie podziwiać jego mięśnie. Musiałam przyznać — prezentowały się jeszcze lepiej niż w nocy, gdy się kochaliśmy w przyćmionym świetle.

I Charlie mnie zresztą na tym bezwstydnym wgapianiu się w niego przyłapał, nawet się nie odwracając w moją stronę.

— Miałem nadzieję, że uda mi się zrobić śniadanie, zanim się obudzisz, ale chyba się przeliczyłem. Dzień dobry, dragă.

Jego słowa obudziły dziwne ciepło w moim brzuchu — na Boga, on chciał mi przynieść śniadanie do łóżka! — i nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu cisnącego się na usta. Przytuliłam Charliego od tyłu, przyciskając policzek do jego pleców, i wzięłam głęboki oddech.

— Hej. Jesteś najcudowniejszym facetem na świecie, wiesz o tym?

— Mmm, ale zawsze lepiej usłyszeć potwierdzenie od pięknej dziewczyny. Jak ci się spało?

Zarumieniłam się. Te komplementy Charliego były rozczulające, ale jednocześnie wprawiały mnie w zakłopotanie, bo nigdy nie wiedziałam, jak na nie odpowiedzieć. Tym razem zdecydowałam się na unik.

— Dobrze. Zadziwiająco dobrze, choć krótko. Co jest na śniadanie?

Charlie roześmiał się i bardziej ten dźwięk poczułam niż usłyszałam, jako że nadal byłam do niego przytulona i nie zamierzałam w najbliższym czasie się odklejać.

— Naleśniki z owocami i bitą śmietaną. Zaraz będą, więc możesz już usiąść. No chyba że chcesz jeść na stojąco...

— Czym zasłużyłam na takie rozpieszczanie, hmm? Mam ci jakoś pomóc?

Nieco niechętnie go puściłam i usiadłam przy stole. Stały już na nim dwa kubki ze świeżo zaparzoną kawą, jeszcze gorącą, więc natychmiast pochwyciłam jeden z nich. Bez tego dobrodziejstwa nie potrafiłam rano funkcjonować, nawet w wolne dni i nawet jeśli ten poranek zaczynał się o dziesiątej. A jeśli przygotowywał je dla mnie Charlie, to już absolutnie nie mogłam sobie odmówić spróbowania, nawet jeśli to była tylko prozaiczna kawa z ekspresu, nie żaden ósmy cud świata. Liczyło się to, że tak o mnie dbał.

— Nie. Możesz spokojnie wypić kawę.

Nawet i teraz nie odmówiłam sobie przyjemności przyglądania się Charliemu. Tak jak wczoraj poruszał się po kuchni z gracją pantery, zupełnie jakby się znajdował u siebie, i nawet nucił coś pod nosem, przewracając kolejne naleśniki. Jego ruchy były precyzyjne, niewymuszone, już nie mówiąc o tym, że widok jego nagiego torsu zupełnie mnie rozpraszał.

Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy położył przede mną talerz z naleśnikami, zgodnie z obietnicą przyozdobionymi owocami oraz górkami bitej śmietany. Zdążyłam już porządnie zgłodnieć, więc pochłonęłam wszystko w ciągu zaledwie kilku minut i z westchnieniem poklepałam się po brzuchu, napełnionym chyba po brzegi.

niemądrym tekstem | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz