4. Sztuka perswazji

188 18 14
                                    

Natychmiast po powrocie do mieszkania wpadłam w sidła Ginny.

Zupełnie nie spodziewałam się jej ujrzeć zaraz po tym, jak przekręciłam klucz w drzwiach, bo ostatnimi czasy spędzała więcej czasu z Harrym, w dodatku byłam bardzo rozproszona. Pragnęłam jedynie gorącej kąpieli, wina i snu, a nie ognia krzyżowych pytań. Niestety bardzo się rozczarowałam.

— Spowiadaj się.

Nie zdążyłam nawet zdjąć sandałów, kiedy mnie zaatakowała. Nie odpowiedziałam jej zresztą od razu; uporałam się najpierw z jednym sandałem, po czym zaryzykowałam spojrzenie na Ginny. Nie miałam siły na potyczki słowne, byłam wykończona i bolała mnie głowa, jednakże wiedziałam też, że Ginny nie odpuści tak łatwo. Musiałam dać jej jakiś kąsek, żeby mogła się nim pożywić.

— Byłam na kolacji z twoim bratem — wymamrotałam, walcząc z zapięciem drugiego z sandałów. Odetchnęłam z ulgą, gdy już udało mi się pozbyć obu części obuwia i się wyprostować. Moja głowa od razu zapulsowała, przypominając o migrenie, która dokuczała mi od momentu, gdy po raz kolejny wsiadłam na motor Charliego. — Na hamburgerach. Dużo rozmawialiśmy. Odwiózł mnie do domu.

Uważne spojrzenie Ginny zdawało się przewiercać mnie na wylot. Wyglądało na to, że nie uwierzyła w moją historię — albo raczej zupełnie jej ona nie usatysfakcjonowała, jakby przeczuwała, że za moimi słowami kryje się coś więcej. Moja droga przyjaciółka była zawsze zadziwiająco dobra w odczytywaniu niewerbalnych komunikatów, miała też nosa do śmierdzących spraw. W końcu była dziennikarką, nawet jeśli tylko sportową i jeszcze bez ukończonych studiów.

— Czy wszystko w porządku?

Wahałam się przez chwilę, zastanawiając się, czy jej opowiedzieć o całymwieczorze, i ważąc za i przeciw. Ginny nie była osobą, które zdradzały powierzone im sekrety, więc miałam pewność, że nikt więcej się nie dowie o kotle w mojej głowie, lecz z drugiej strony sama jeszcze nie miałam odwagi na stawienie temu wszystkiemu czoła.

— Znasz Natalie Daniels? — wypaliłam w końcu, unikając spojrzenia Ginny i ruszając prosto do kuchni po środki przeciwbólowe oraz szklankę wody. Musiałam czym prędzej pozbyć się bólu głowy, zanim się jeszcze zwiększy i nie da mi spać. Ginny bezwiednie podążyła za mną. Gdy wyciągnęłam lekarstwa z szafki, dostrzegłam jej zmarszczone czoło i skrzyżowane na piersiach ręce.

— To imię brzmi znajomo — wymruczała wreszcie. — Jestem pewna, że je gdzieś słyszałam, ale nie mam pojęcia, kto to jest. Nie pamiętam. Czemu pytasz?

— Bo ją dzisiaj poznałam. Dosiadła się do nas pod koniec kolacji i zaczęła gadać z Charliem, jakby byli starymi, dobrymi przyjaciółmi, którzy się bardzo długo nie widzieli. Mówiła, że pracuje w jakiejś klinice... u Gilberta? Nie jestem pewna. Niedawno wyszła za mąż. — Przerwałam na krótką chwilę, żeby połknąć tabletkę i popić ją wodą. — Odniosłam wrażenie, że między nią a Charliem było coś więcej niż przyjaźń.

Och. Już wiem, o kogo chodzi. Że też od razu nie skojarzyłam... Natalie, tak, wszystko się zgadza... Tak, masz rację, ona i Charlie kiedyś ze sobą chodzili. Ale...

Dalsze słowa Ginny utonęły w szumie narastającym w moich uszach. Zrobiło mi się gorąco. Oczywiście, że miałam rację, między nimi musiało być coś więcej — być może oboje nadal coś do siebie czuli.

niemądrym tekstem | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz