Rozdział 4

668 30 8
                                    

Długo mnie tu nie było... Ale no cóż, powróciłam! I zapraszam do czytania

~~~~~~~~~~~

Usiadłem na ławce, przy drzewie w ogródku szpitalnym. Jest tutaj tak cicho i spokojnie, że ledwo co przespana noc z Tsurugim daje się we znaki. Ziewnąłem i po raz kolejny spojrzałem na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę. Spóźnia się. Po chwili poczułem jak, ktoś zakrywa mi oczy i chichocze cicho za mną.

-Taiyou... Chcesz, żebym dostał zawału? - spytałem, a rudzielec zaśmiał się głośniej, po czym dosiadł się do mnie z szerokim uśmiechem.

-Nie martw się! Zawał dopiero po pięćdziesiątce. - zaśmiał się znów i objął mnie ramieniem. No dobrze, to się robi troszkę dziwne...

- Czy coś się stało? Jeszcze niedawno byłeś gotowy udusić Tsurugiego razem ze mną, a teraz zmiana o sto osiemdziesiąt stopni... - powiedziałem i lekko się odsunąłem, aby jego ręka spadła. On miał raczej inne plany. Przysunął mnie do siebie i położył swoją rękę na moim kolanie.

- Dlaczego się odsuwasz? Zrobiłem coś nie tak? A co do pytania... Tobie nigdy bym nic nie zrobił, ale tamtemu z chęcią urwałbym łeb, za to, że mi cię podebrał... - wyszeptał mi do ucha, a jego dłoń zawędrowała wyżej. W tej chwili nie poznawałem go... Byłem wręcz wystraszony tym, co usłyszałem.

-T-taiyou... o czym ty mówisz? - spytałem i spróbowałem strzepać jego rękę, lecz on tylko mocniej ścisnął moje udo. Zabolało mnie to, ale w tej chwili nie chciałem mu pokazywać, że ma nade mną jakąkolwiek władzę.

-Powiedz... robiliście to już? Wydaje mi się, że nawet jeśli tak, to nie byłoby to, co ja mógłbym ci dać. Co ty na to Tenma? - znów podrażnił moje ucho swoim aksamitnym i delikatnym szeptem. Jednak tym razem delikatnie przygryzł jego płatek. Tego było za wiele! Odepchnąłem go od siebie tak mocno, jak tylko mogłem i spojrzałem na niego wściekły.

-Prędzej sobie połamię obie nogi! - wykrzyczałem, po czym jak najszybciej mogłem, wybiegłem poza terenu szpitala. Byłem przerażony stroną Taiyou, którą mi właśnie pokazał. Owszem, lubię go, ale tylko i wyłącznie jako przyjaciela. Dobiegłem na boisko nad rzeką i usiadłem na schodkach. Schowałem głowę między kolanami i zacisnąłem oczy. To jakiś koszmar. Nagle, otrzeźwił mnie dźwięk powiadomienia. Wyciągnąłem telefon i ze strachem w oczach zobaczyłem, od kogo dostałem powiadomienie.

Od: Taiyou

*wysyła zdjęcie*

Szkoda, gdyby twój ,,tatuś” to zobaczył, prawda? :*

Byłem zszokowany. Ktoś nam wtedy robił zdjęcia? Jaki ja byłem głupi. Tsurugi ostrzegał mnie, ale oczywiście musiałem się uprzeć.

Do: Taiyou

Czego chcesz?

Na odpowiedź nie musiałem czekać długo... gdyż on z pewnością nie musiał się zastanawiać nad odpowiedzią.

Od: Taiyou

Bardzo dobrze wiesz, czego chce... Daj mi to, a twój ,,tatuś” będzie żył w słodkiej niewiedzy, a ty dalej będziesz miał cukierkowe życie, kochanie...

Dlaczego akurat ja? Ten rudzielec za każdym razem, kiedy wychodzi na boisko, zgarnia najwięcej pisków i krzyków od strony napalonych na piłkarzy nastolatek, w tym i cichych westchnień Aoi. A teraz jestem rozdarty między powiedzeniem Tsurugiemu o tym a milczeniem i posłusznym spełnianiu zachcianek Taiyou w zamian za milczenie. W tych chwilach chciałbym naprawdę polecieć gdzieś, gdzie nawet słońce nie dosięga.

~~~~~~~

Jak myślicie? Co zrobi Tenma? Następny rozdział postaram się wstawić w środę lub czwartek!

Bayoo!~

Just love my, Daddy | DaddyKink Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz