II

491 21 3
                                    

*** Prof. Alex ***

Jeszcze nigdy tak bardzo nie chciałam uciec od towarzystwa Hermiony i Rona jak tamtego wieczoru. Jak tylko wróciłam z treningu wręcz osaczyli mnie i zaczęli rozmawiać ze mną jak gdyby nigdy nic. Musiałam przyznać, że dobrzy z nich aktorzy skoro dawałam się nabierać na ich sztuczki przez dobre 7 lat. Teraz jednak czułam coś w rodzaju obrzydzenia do nich. Jak oni w ogóle mogli mi kłamać w żywe oczy?! Przecież to nieludzkie.

-Hermiona wybacz mi ale jestem trochę zmęczona i chciałabym już się położyć.- Udałam, że ziewam i zaczęłam kierować się w stronę dormitorium.

-Ale przecież mówiłaś mi coś o eseju z numerologii. Chodź, pomogę ci trochę.- Powiedziała z uśmiechem na ustach i zaczęła ciągnąć mnie w stronę biblioteki po potrzebne książki.

-Eee... Już się z nim uporałam.- Skłamałam wyrywając rękę z jej żelaznego uścisku. Nie miałam najmniejszej ochoty spędzać z nią ani minuty dłużej, a co dopiero cały wieczór. Wolałam już sama katować się tym przedmiotem. Zbierało mi się na wymioty widząc jej fałszywy uśmiech.

-W takim razie może popatrzysz jak gram z Harrym w szachy.- Rzucił Ron.- Jest jeszcze wcześnie. Zostań i posiedź z nami.

-Alex, wszystko w porządku?- Odezwał się mój brat bliźniak najwyraźniej zauważając moją minę.

Nic w tym dziwnego, w końcu wyglądałam jakbym zobaczyła wyjątkowo odrażającego karalucha i miała zaraz zwymiotować. Nie mogłam na to nic poradzić. Harry od zawsze powtarzał mi, że moja twarz jest jak otwarta księga i każda emocja jest na niej mocno widoczna. Jak bym się nie starała i jak bardzo nie próbowałabym tego ukryć to i tak mi to nie wychodziło. Po prostu „moimi przyjaciółmi" w tym momencie tak gardziłam, że nie mogłam powstrzymać tego grymasu.

-Tak, wszystko w porządku. Po prostu tak jak mówiłam jestem zmęczona.- Kogo ja próbowałam okłamywać. Przecież Harry nie nabierze się na taki tani i beznadziejny tekst. Mimo to pożegnałam się z nimi i jak najszybciej udałam się do sypialni.

Tej nocy nie zmrużyłam nawet oka. Te wszystkie bezsenne noce przed Sumami czy innymi egzaminami były niczym w porównaniu z tą. Tysiące myśli przebiegały mi po głowie, a ja byłam na to bezsilna. Chciałam usnąć i najnormalniej w świecie zapomnieć chociaż na te kilka godzin ale najwyraźniej nie było mi to dane. Choć ta noc nie była najprzyjemniejsza to dzięki niej wyciągnęłam kilka wniosków. Na pewno wiedziałam, że Granger i Wesley na prośbę Dumbledorea musieli zaprzyjaźnić się ze mną oraz Harrym. Było to potrzebne do jakiegoś tam planu, w którym chyba miałam zginąć, a bynajmniej tak zrozumiałam słowa Hermiony. Natomiast Harry miał załatwić Voldemorta, co nie było jakąś nowością. Zastanawiało mnie jednak to po co w ogóle pakowali mnie do tego planu. Przecież to mój brat był wybrańcem, to on nosił bliznę na czole i to on znokautował Voldemorta w Dolinie Godryka 17 lat temu. Po co byłam im potrzebna skoro mieli już mojego idealnego braciszka. Nie rozumiałam tego.

***

Na śniadaniu jak i na lekcjach starałam się ograniczać moje rozmowy z Ronem i Hermioną do minimum. Z Harrym było podobnie mimo, że on niczemu nie był winien, bo w końcu on także nie wiedział o chorym planie dyrektora. Tego dnia po prostu nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.

Gdy nadeszła lekcja eliksirów byłam w wniebowzięta. Oznaczało to, że każdy będzie siedział jak mysz pod miotłą w tym także moi „przyjaciele" i nie będę musiała przez najbliższy czas się z nimi użerać.

Gdy weszliśmy do klasy jak zawsze usiadłam obok Harryego, który właśnie zaczynał się pocić za strachu. Na jego ręce pojawiła się gęsia skórka.

Mrok Jaśniejszy Od Światła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz