Później niż przewidziałam, ale jest <3
- Na Wszechmocnego Anioła, zlituj się! - westchnęła Izzy, pocierając skronie. Z tego wszystkiego okropnie rozbolała ją głowa, nie pozwalając cieszyć się z przyjemnego wieczoru, który zaraz się skończy, jeśli jej głupi brat się nie uspokoi. - Alec! - warknęła, kiedy kolejny raz dostała z łokcia w żebra. - Jeszcze chwila, a tak ci nakopię do dupy, że przez tydzień nie będziesz umiał usiąść na tym swoim kościstym tyłku!
Alec fuknął, jęknął, prychnął - ciężko było określić dźwięk, który wydobył się z jego ust, ale najważniejsze, że groźba dziewczyny podziałała. Chłopak opadł na kanapę w kolorze butelkowej zieleni, na którą przenieśli się chwilę po tym, jak czarownik zniknął za mgłą z brokatu. Alec wyglądał, jakby przebiegł kilkanaście kilometrów, zaliczając po drodze huragany i tornada. Klatka piersiowa falowała pod materiałem, kiedy spazmatycznie łapał powietrze. Na czole perliły się kropelki potu, odbijające kolorowe światła. Policzki zarumienione były z gniewu, jak i wysiłku, kiedy Alec za wszelką cenę starał się ściągnąć z siebie kurteczkę, którą Magnus tak chytrze kazał mu założyć. Nawet kilka razy udało mu się przecisnąć głowę przez ciasną dziurę przy białym kołnierzyku, ale, jakimś dziwnym sposobem, wracała ona na swoje miejsce. Chłopak próbował do utraty tchu, do wylania z siebie siódmych potów, ale nie widząc efektów poddał się, powoli godząc się z myślą, że zostanie w tym okropnym ciuchu do śmierci.
- I co ja mam teraz zrobić? - zaszlochał Alec, łapiąc się za swoje potargane włosy. - Przecież nie mogę wyjść w tym... w tym czymś! - krzyknął oburzony, pokazując na strój, opinający jego klatkę piersiową niczym druga skóra. - Matka się wkurzy, jak zobaczy w czym wróciłem do Instytutu...
- A czy nie dlatego przyszedłeś z nami, żeby właśnie się wkurzyła? - wtrącił Jace, bawiąc się jedną ze strzał Aleca. - To są twoje słowa! - rzucił szybko, widząc mordercze spojrzenie brata. - Gwarantuję ci, że rano będzie już wystarczająco wkurzona za to, że nie przygotowałeś raportu. A kiedy usłyszy, że wolałeś iść z nami na imprezę, zorganizowaną przez Podziemnego i jeszcze dobrowolnie nas na nią puściłeś... - zachichotał szaleńczo. - To uwierz mi, będzie już w takiej furii, że w tym momencie będzie jej to zwisać, w czym jesteś. A trzeba przyznać, że to fikuśne wdzianko całkiem nieźle na tobie wygląda.
- Czy wódka przepaliła ci wszystkie zwoje, a z mózgu zrobiła papkę? - wycedził Alec, piorunując spojrzeniem swojego parabatai. - Przecież to jest coś okropnego! To... - Tu wskazał na bufiaste rękawki, teraz nieco pogniecione, lecz w dalszym ciągu wyglądające spektakularnie. - Wygląda jakbym miał napompowane ramiona, a to... - Pociągnął za biały, podniesiony do góry kołnierzyk. - Drapie mnie i gryzie! Mam ochotę oderwać go, albo rozszarpać sobie szyję. Jak mnie to wkurza! - zawył, szarpiąc za materiał, po czym ponownie osunął się na poduszki. Zaplótł ręce na klatce piersiowej, robiąc przy tym zbolałą i obrażoną minę.
- Czy ty, aby nie przesadzasz? - zapytała Izzy, niewzruszona wybuchem swojego starszego brata.
- Nieee?! - odparł chłopak, choć po części zabrzmiało to jak pytanie, niż oczywista oczywistość.
- Owszem! Wiesz w ogóle, co to za materiał? - fuknęła dziewczyna, dotykając lewego rękawka.
- A co mnie to interesuje?! - wykrzyknął, wyrzucając ręce do góry.
- A to, że gdybyś chociaż w minimalnym stopniu interesował się czymś więcej, niż swoim łukiem i książkami, to wiedziałbyś, że to co masz na sobie, wykonane jest z jedwabiu morskiego.
- No i? - wymamrotał Alec, nie bardzo rozumiejąc, co ma wspólnego materiał z kretyńskim i bezmyślnym zachowaniem czarownika.
- Na Anioła, jaki ty jesteś głupi! - krzyknęła Izzy, rzucając w niego poduszką. Nim ponownie zabrała głos, upiła jeszcze kilka łyków drinka. - Jedwab morski jest najdroższą tkaniną na świecie. Nie ma bardziej ekskluzywnego materiału od tego, który masz na sobie. Powstaje z nici produkowanych z wydzieliny małży...
CZYTASZ
Zamiana ról
FanfictionAlec trochę przypadkiem, a trochę z czystej przekory trafia na "letnie karnawałowe" przyjęcie organizowane przez "przyjaciela" Isabelle. Nie wie co go czeka, nie wie kogo spotka, ale mimo wszystko zgadza się pojawić. Nie wie również, że ten jeden wi...