Są trzy rzeczy, które William Slanter lubił robić. Mieć święty spokój, rozmawiać z Herofanem i przeglądać ich stare konwersacje. Każda z tych czynności poprawiała mu humor, a dwie naraz już całkiem potrafiły wyciągnąć z każdego dołka. A właśnie tego potrzebował, bo czuł się okropnie. Był zmęczony, przez ostatnie kilka dni zamęczał się treningami. W dodatku, wciąż był obolały po upadku oraz rozdarty, bo nie ucierpiał w nim zbytnio.
Każda konfrontacja z Preavenem powodowała w nim burzę sprzecznych uczuć, które nie znajdowały ujścia. Domyślał się, że w obecnym stanie rzeczy, nigdy nie zrozumie swojego przeciwnika. Wszystkie jego ruchy i ledwo widoczne gesty — analizował je wieczorami gdy nie mógł spać, a podczas treningów miał przed oczami jego kpiący uśmiech. Po każdej walce, gdy szedł miastem, rozglądał się za znajomą twarzą. A właśnie tego obawiał się najbardziej — nie wiedział co by zrobił, gdyby go zobaczył, żyjącego swoim własnym, publicznym życiem. Mimo, że logika (i prawo, jak już przy tym jesteśmy) dawało na to prostą odpowiedź, to Will wiedział, że to nie byłoby takie proste. Ciekawość go przytłaczała: jak naprawdę nazywa się Preaven? Ma rodzinę? Umawia się z kimś? Czy osoby w jego otoczeniu wiedzą o jego drugim życiu? Pewnie tak, w końcu pierwszy raz po drugiej stronie barykady spotkali się jak jeszcze byli dziećmi. No a sam chłopak? Jaki ma charakter, co lubi robić, czy często się uśmiecha? A jeśli tak, to do kogo...? Pragnął wiedzieć jak najwięcej o tajemniczym przeciwniku, bo ich interakcje były mocno ograniczone, a w fanfiction, do których czytania się nie przyznawał, raczej nie było zbyt wiele prawdy.
Blondyn sapnął z dezaprobatą dla własnej osoby, przetarł dłońmi lekko zaczerwienioną twarz i sturlał się z łóżka, żeby sięgnąć po telefon. Skoro miał wolny wieczór, to powinien zająć się czymś absolutnie bezcelowym, zabierającym czas i szalenie odprężającym. Wszedł na ukryte konto swojej prywatnej komórki i zaczął przeglądać galerię. Tu, większość miejsca zajmowała zrzuty ekranu z rozmów, ewentualnie jakieś umiarkowanie śmieszne memy, który wysłał mu Herofan. Przerzucał powoli zdjęcia, szukając czegoś, na czym mógłby zatrzymać wzrok.
_____________________________________
Przyszłybohater: Wykonuję twoje polecenia bez przerwy od 5 godzin, boli mnie całe ciało, chce mi się płakać, zaczyna to mieć wpływa na moją psychikę, to podchodzi już pod znęcanie, rządam przerwy!
TeraźniejszyTrener: ...Brzmisz jakbym cię zmuszała do wykonywania swoich perwersyjnych snów, przecież w każdej chwili możesz przestać i zrobić sobie przerwę, nikt cię nie trzyma i tak się dziwię że się na to wszystko godzisz
Przyszłybohater: Nie wiem czy powinienem rozmawiać o perwersji z kimś, kto nie może się zdecydować na jeden rodzaj czasownikó,w których używa, to rozprasza, naprawdę mam to gdzies jakiej płci jestem więc możesz skończyć
TeraźniejszyTrener: Oh
TeraźniejszyTrener: Znaczy, nadal będe używaała obu, ale chyba przestawię się na męskie, bo krócej się pisze xD
TeraźniejszyTrener: Ej, a teraz wracaj do pracy leniu.
________________________________
Trup: Umieram.
Znęcacz: Wiem
Trup: Kto to wymyślił żebym był jakimś tam bohaterem, ughh
Znęcacz: W sumie to zostałeś do tego trochę zmuszony
Trup: I kto to wymyślił żebym codziennie spędzał cały dzień trenując?
CZYTASZ
Mój (nie) Superbohater
Teen FictionW tym społeczeństwie, dla osób Obdarzonych są dwie drogi. Uzyskać wątpliwy zaszczyt mianowania się Superbohaterem, poprzedzony latami alienacji i stałej obserwacji przez urzędników Instytutu, aby pod pozorem ochrony porządku, tłamsić wszelki opór...