Część Trzecia

9 0 0
                                    

Miałem wtedy jedenaście lat. Ile może zrobić jedenastolatek? Wychodzi na to, że aż za dużo. 

To nie jest tak, że nie wiedzieliśmy. Nie mieliśmy żadnego usprawiedliwienia. Czasem przed szkołą tata nas ostrzegał, że po zajęciach mamy wracać od razu do domu, albo mówił od jakich miejsc mamy się trzymać z daleka. Nie jestem pewien co dokładnie strzeliło nam do głów, że go nie posłuchaliśmy. Ciekawość? Bunt? Chęć zobaczenia taty przy "pracy"?

Z całą pewnością była to nasza najgorsza decyzja w życiu. A dla Irene jedna z ostatnich.

Razem z całm tłumem przypatrywaliśmy się walce Mask Thorne z Lateless Lady. Oczywiście kibicowaliśmy komu innemu niż wszyscy zgromadzeni. Ze świecącymi oczami, przy dużym plecakiem i trzymając za rękę Irene, obserwowałem z zachwytem walkę w powietrzu. Nagle, walczący zniknęli za budynkami. Chciałem coś krzyknąć z entuzjazmem, coś co na pewno nie zostałoby pozytywnie przyjęte przez otaczających nas ludzi. Zanim jednak to zrobiłem, poczułem uciszający mnie palec na ustach. Jak przystało na starszą siostrę, powstrzymała mnie przed wypowiedzeniem głupoty. Jednak jak przystało na moją siostrę, było to wprowadzenie do czegoś głupszego. Mrugnęła do mnie i pociągnęła mnie lekko w kierunku bocznej uliczki.  

Przechodziliśmy ciasnymi alejkami, aż w końcu zobaczyliśmy nie duży plac, gdzie kilka metrów nad ziemią unosili się wojownicy. Z ogromnym podziwem obserwowałem scenę walki. Byłem mały, nie wiedziałem wtedy że tata jest zmęczony i musi przejść do obrony. W pewnym momencie, zauważył nas kątem oka. Rozproszony, nie zauważył ataku przeciwniczki. Gdy leciał w stronę ziemi, zrozumiałem. Gdy uderzył o nią z głuchym łupnięciem, podjąłem decyzję. Gdy kobieta zaczęła do niego podchodzić, skupiłem się. I zaatakowałem z całych sił. 

Może moje moce nie były wtedy jeszcze tak silne, ale wciąż dawały spore pole do popisu, tym bardziej, że esperzy są bardzo podatni na emocje, a moje z całą pewnością szalały. Mimo, że chciałem tylko przesunąć ją dalej od taty, to uderzyłem nią o ścianę budynku. Widziałem strach w oczach Irene i ojca, który z odruchowo krzyknął imię mojej siostry. Widziałem też wściekłość w oczach Lateless Lady, gdy wstała i odwróciła się w moją stronę. Oraz zaskoczenie, które zyskało sens dopiero po chwili. Moja siostra, moja głupiutko odważna, nie posiadająca mocy i najukochańsza siostra, trzymał swoją prawą rękę z przodu, tak jakby to ona wyprowadziła ten atak. Za to lewa była wyciągnięta w moją stronę — kto wie czy po to aby mnie chronić, czy też zasugerować, że jestem tylko zakładnikiem.

 Z przerażeniem patrzyłem się na jej lekko trzęsącą się dłoń. Poza nią, cały świat był zamazany. Moja brawura i chęć atakowania wyparowała. Nie słyszałem co się dzieje, bo cała moja uwaga była skupiona w jednym punkcie, w pewnym tylko momencie usłyszałem krzyk taty, przez który drgnąłem. Mimo że spojrzałem na niego tylko przelotnie, ta chwila wystarczyła, aby drgająca, broniąca mnie dłoń zniknęła. Ja jednak nadal pusto patrzyłem się w przestrzeń. Dopiero jej krzyk mnie otrzeźwił. To bolesne zawodzenie, które wydobyło się z jej gardła był ostatnim co miałem od niej usłyszeć. Nie rozumiejąc, spojrzałem na kobietę, która stała na drugim końcu szpadli wbitej w pierś mojej siostry. Jeszcze nie leciały mi łzy, bo wciąż nie wiedziałem do końca co się dzieje. Jednak po chwili, która w rzeczywistości trwała pewnie tylko kilka sekund, w moim sercu zrodziła się wściekłość. Nie zdołałem jej jednak wyładować, bo zostałem uprzedzony przez kogoś, kto pewnie obwiniał się o tę sytuację dużo mocniej.

Więc znowu wpatrywałem się w ciszy, tym razem w pełni świadomy, jak Mask Thorne w szale atakuje kobietę. Ta wyraźnie nie była przygotowana na taki pokaz siły i, wzięta z zaskoczenia, nie miała szans. Silny wybuch skumulowanej energii sprawił, że pobliskie budynki rozłożyły się na części pierwsze, a następnie za sprawą mocy taty uformowały się w wielką kulę, która runęła wprost na morderczynię Irene. Jej stłumiony krzyk zatonął wśród skał, które rozsypały się po najbliższej okolicy. Żaden jednak nie spadł w bezpośrednią okolicę mnie, lub martwego ciała siostry. 

Mój (nie) SuperbohaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz