Can't you tell I'm wired?

554 23 29
                                    


Don't ask questions you don't wanna know.

- Księżycu mego życia! Jak ja za tobą tęskniłem! - brunet z szerokim uśmiechem wystawił ręce w stronę przyjmującego, a następnie zaczął powoli podchodzić. Jego przyjaciel parsknął cichym śmiechem i cofną się o krok. - No nie zgrywaj niedostępnego... - dopowiedział zalotnym tonem posyłając Fornalowi swój firmowy uśmiech, po czym podszedł bliżej. - Nie to nie. - fuknął opuszczając ręce, gdy jego przyjaciel wciąż się podśmiewał. Spojrzał na niego spode łba, mrużąc lekko oczy. - Taty Michała nie ma, a ten od razu biednieje. Mięśnie ci sflaczały gorzej niż Halabie po plażówce. - zrobił niezadowoloną minę i cicho zacmokał. 

- Cholera, tylko zmieniłem klub, a ten już coś bierze. - mruknął cicho Fornal i posłał uroczy uśmiech w stronę Filipa. Bicek pokręcił rozbawiony głową, a następnie założył ręce na piersi. - A skoro już tu jesteś, to stawiasz mi obiad. Mówiłem, że Noba pójdzie do Skry. - wyszczerzył się zadowolony brunet i poklepał przyjaciela po ramieniu.

- Wojtek zdecydowanie cię rozpieścił w tym Radomiu. - burknął niezadowolony Filip, po czym kiwnął głową w stronę białej Toyoty. Zadowolony Tomek powędrował za szatynem do auta. 

Jechali w ciszy, bo żaden nie chciał poruszyć tak drażliwego tematu dla Fornala. Marzył by o tym wszystkim zapomnieć, zwłaszcza że ostatni trening poszedł mu doskonale. Jednak to, że psychicznie czuł się nieco lepiej, nie sprawiało, iż miał ochotę pokazywać się ludziom. Musiał przetrwać mecz, który obiecał Kochanowskiemu. Nie obraziłbym się, gdyby przegrały. -  stwierdził w myślach i spuścił wzrok na swoje dłonie, które luźno spoczywały na jego udach. Rozmyślał czy nie powinien przypadkiem być dupkiem wobec dziewczyn, żeby nie robiły mu zbędnych nadziei. Już miał parsknąć śmiechem, jednak przypomniał sobie, że w samochodzie nie jest tylko on i jego myśli. Miał dość już złamanego serca. Ślepa miłość to nie miłość. Trwanie w toksycznych relacjach to jego specjalność, której wolałby się pozbyć i nie wracać do niej. Jako nastolatek obiecywał sobie, że to siatkówka będzie ex aequo na pierwszym miejscu z rodziną. Jednak, gdy poznał Róże, musiał zrzucić to na bok i dać działać sercu. Wtedy był nastolatkiem, który nie znał życia.

Jest mnóstwo ludzi, którzy właśnie są szczęśliwi.

Jest mnóstwo ludzi, którzy właśnie siedzą wtuleni w swoje lepsze połowy.

Jest mnóstwo ludzi, którzy właśnie całują swoich ukochanych.

Jest mnóstwo ludzi, którzy właśnie świetnie się bawią.

Jest mnóstwo ludzi, którzy kochają.

Jestem i ja.
Po prostu Tytus.

- Widziałeś ostatnio Nobe? - skonsternowany brunet spojrzał na kierowce i zmarszczył brwi. Kiwnął lekko głową, a następnie odwrócił wzrok od szatyna, wbijając go w mijany krajobraz Jastrzębia. Zagryzł lekko wargę, przypominając sobie rozmowę z owym siatkarzem. A w zasadzie to kłótnię. - poprawił się w myślach.

- Ostatni raz, gdy graliśmy ze Skrą. - mruknął cicho w odpowiedzi i przymknął na chwilę oczy. Od ich ostatniej rozmowy minęły dwa dni, a on wciąż czuje się źle, po tym jak potraktował środkowego. - Rozmawiałem z nim. Dwa dni temu. Przez telefon. - dopowiedział szybko i schował twarz w dłonie. 

- Co znów spierdoliłeś? - spytał bez ogródek atakujący i zatrzymał się pod ich ulubionym parkiem. - Tylko cie zostawić na chwilę... Dosłownie na kilka miesięcy spuściłem cię z oczu... - zaczął narzekać, a następnie cicho westchnął, widząc reakcje Fornala. - Wysiadka, idziemy powdychać dwutlenek węgla. - brunet zdjął ręce z twarzy i podniósł jedną brew, patrząc na swojego przyjaciela jak na idiotę.

Życie to mecz || Artur Szalpuk &Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz